-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

Glengoyne

Plan rajdu po szkockich destylarniach miałem gotowy w 2013 roku. Chciałem zmontować ekipę swoich kolegów, do czterech osób, wynająć vana i przejechać Szkocję wzdłuż i na szerokość. Okazało się to niemożliwe. Jednego zablokował budżet, drugiego termin, inny się nie kwalifikował bo nie miał prawa jazdy (przy czterech kierowcach wypada, że jedną destlarnie na cztery zwiedza się na sucho), a innego zablokowała żona jak się dowiedziała, że to ja mam być częścią ekipy... życie.

Dla mnie jedynym problemem był w sumie niepijący kierowca, który po degustacji odholuje auto do miejsca zakwaterowania. I tak z roku na rok, z terminu na termin, z jednego kumpla na drugiego, przekładałem terminy. Niestety moja żona nie ma prawa jazdy, bo to właściwie rozwiązałoby problem i nie trzeba byłoby zawierać żadnych kompromisów.

Mario i Lilian są nauczycielami w Szwajcarii, rodzice dziewczyny mojego przyszywanego syna. Lilian ma prawo jazdy, a Mario jest fanatykiem whisky, golfa, FC Liverpool. Jest nauczycielem i trenerem drugoligowego klubu piłkarskiego. Od słowa do słowa zgadaliśmy się na wspólny wyjazd. Musiałem skorygować rajd po destylarniach i uwzględnić program dla żeńskiej części ekipy, kiedy my będziemy w destylarniach. To znaczy doszyłem trasę po zamkach Szkocji i trekkingowe wędrówki.

Musiałem również uwzględnić, że Mario i Lilian mają w szkole jesienną przerwę pod koniec września i w tym terminie trzeba zaplanować wylot do Szkocji. I tak, 29 września dojechaliśmy samochodem do Basel, zostawiliśmy auto na parkingu po stronie francuskiej lotniska (59 euro za 9 dni, po szwajcarskiej stronie dwa razy drożej) i wylecieliśmy do Edynburga pierwszym samolotem o szóstej rano. O ósmej siedzieliśmy już w wynajętym vanie z kierownicą po prawej stronie (Citroen C5) i jechaliśmy w kierunku pierwszej destylarni – ok. 100km na zachód od Edynburga i ok. 50km na północ od Glasgow, gdzie ulokowana jest destylarnia Glengoyne.

Glengoyne jest mi znana z dwóch szczegółów – w procesie suszenia ziarna, które zaczęło kiełkować oni NIE używają torfu jako paliwa, co znaczy, że ziarno zachowa swój słodki smak i nie będzie przesiąknięte dymem, a w związku z tym destylat będzie miał również słodki, niedymiony smak, nawet po leżakowaniu.
Po drugie – w destylarni Glengoyne proces destylacji przebiega w najniższych możliwych temperaturach (ok.72 stopni) w związku z tym pędzenie alkoholu odbywa się wolno. To powoduje, że alkohol ma więcej czasu na kontakt ze ściankami zbiornika, który wykonany jest z miedzi. To wpływa na jakość destylatu. Podobno jest w smaku delikatniejszy. W beczki leje się alkohol 61-64% procentowy, który pachnie i smakuje jak bimber. Jest słodki, bo wypędzony z jęczmienia i w zapachu i smaku mdły. No i pali w przełyk jak siarka. To drewno w lezakowanej beczce daje kolor, zapach i smak whisky.

Whisky z Glengoyne znałem już wcześniej. Standardowa 10tka (10 letni trunek) i dwie edycje specjalitetow – 25 letnią, leżakowaną w beczkach po sherry – przebój ostatnich kilku lat i ekskluzywną wersje 13 letnią Glengoyne Sherry Cask Pedro Ximenez, dostępną również w ofercie z hiszpańskim winem, którego beczki później użyto do postarzania whisky.
Wybraliśmy tą propozycję wycieczki po destylarni bukując ja przez internet. 28 funtów od osoby.
https://www.glengoyne.com/visit-us/distillery-tours/gold-medal-parade

Kazda wycieczka zaczyna się tak samo - od 10 minutowego filmu przedstawiającego historię destylarni, jak również specyfikę sposobu produkcji oraz poczęstunkiem 12 letniej Glengoyne. Po tym wstępie – Janet – nasza przewodniczka zabrała nas do produkcyjnych budynków, gdzie mogliśmy zobaczyć każdy z poszczególnych procesów produkcji – młyn w którym mieli się ziarno, zbiorniki fermentacyjne, budynek, gdzie destyluje się alkohol i mały „warehouse” - miejsce, gdzie leżakuje sie beczki, który jest bardziej wystawą dla turystów, niż leżakownią. Niestety w obiektach produkcyjnych, jak powiedziała – „ze względów bezpieczenstwa” – nie wolno robić zdjęć. Ziarno, które przyjeżdża do destylarni jest dostarczane z zewnątrz. Zalewa się je wodą na ok. 2 dni, tak żeby pobudzić je do kiełkowania, a kiedy zaczyna pękać, to poddaje się je suszeniu. Ten proces jest ważny ze względu na uwalnianie cukrów, które później przy udziale drożdży konwertują w alkohol. Tego procesu w Glengoyne się nie ogląda. W każdym razie nie suszy się już ziarna w tradycyjny sposób, na podłodze i nie przerzuca się już ziarna łopatą. Dmucha się po prostu gorące powietrze.
Takie wysuszone ziarno trafia do pomieszczenia, gdzie się je mieli w taki sosob, że dostaje się dwa rodzaje otrębów i ok. 10% mąki. Następnie w wysokim na 5-6 metrów zbiorniku, o szerokości ok. 4 metrów zalewa się go gorąca wodą i miesza ze zmielonym ziarnem robiąc zacier. Następnie schładza się zbiornik do 16.5 stopnia Celsjusza i w tej temperaturze dodaje płynne drożdże, które rozpoczynają proces dwudniowej fermentacji. Następnie zacier przepompowuje się do pierwszego dużego, zbiornika destylacyjnego – kolby z „łabędzią szyją” i poddaje pierwszej destylacji, po którym uzyskuje się tzw. Low wines – alkohol, który swoją konsystencją i mocą przypomina mocne piwo. Low wines przepompowuje się następnie do stojącej obok drugiej, mniejszej kolby, gdzie w drugiej destylacji osiąga się już czysty, więcej niż 70 procentowy alkohol.

Do leżakowania w beczkach wlewa się alkohol 61-63%. Początkowo destylowany silny alkohol „Head” – głowę, zlewa się do osobnego zbiornika i kontroluje proces dopóki destylat nie osłabnie do 63-65% - który nazywa się „heart” – serce”. Ten zlewa się do osobnego zbiornika przez przestawienie wajchy. Słaby destylat – poniżej 40% - nazywany „Tail” – ogon, zlewa się ponownie do zbiornika z mocnym alkoholem i mieza, gdzie uzyskuje ponownie alkohol nadający się do leżakowania.
Według brytyjskiego prawa, whisky to trunek, który ma min. 40% alkoholu i jest lezakowany w dębowej beczce przez min. trzy lata.

Nasza wycieczka była kameralna. Startowaliśmy z pierwszym tourem o godz.10, żartując, że reprezentujemy patologię, która zaczyna pić ciężki alkohol przez południem. No, ale byliśmy po śniadaniu. Oprócz nas było jeszcze dwoje młodych ludzi. Skośnooki student z Edynburga i jego dziewczyna z Niemiec, która interesuje się whisky. Rozmawiali ze sobą po angielsku. Oni wzięli tour z czekoladkami. Różnica między naszymi wycieczkami była taka, że po powitalnym 12 letnim baniaku dla wszystkich, myśmy degustowali inne whisky i mieliśmy z Mario jeden baniak więcej do zdegustowania. Degustacja odbyła się Managers House, w stylowym pokoju. Siedzieliśmy na wytwornych fotelach i sofach, a Janet opowiadała nam o tym co nam zaserwowano. Każdy z nas dostał w prezencie sygnowany kieliszek degustacyjny do whisky.

Uraczyli nas 18 letnim i 21 letnim Glengoyne. Butelka 21 pochodzila z limitowanej edycji, którą można kupić tylko w destylarni. Bardziej mi przypadła do smaku 18stka i to jest butelka, którą bym polecił na zakup. Z biletem wstępu na wycieczkę można ja dostać w destylarni o 20 funtów taniej. Nie zdecydowałem się jednak na zakup. Powiedziale sobie wcześniej, że to jest pierwsza destylarnia i nie będę się rzucał jak głodny pies na starą kość, nawet jeśli to jest Glengoyne. Kilka dni później okazało się, że to była dobra strategia, choć przez następne dwa dni rozważaliśmy z Mario czy nie zajechać jeszcze raz do destylarni na zakupy?

Ostatnia doza whisky czekała na nas w sklepie. Blisko 60% Cask Strength, w cenie 57 funtów. Mario zaczął się trochę wentylować tą okazją, ale butelka była „No Age Statement” – bez podania rocznika. To oznacza, że to jest młoda i niewyleżakowana whisky. Siła alkoholu miesza się z nieułożonym trunkiem. To jest dla mnie kiepska kompozycja. Ja się za takie rzeczy już nie chwytam, podobnie jak na wersje np. Glenfiddich czy Glenlivet – „Triple Cask Maturation”, ktore  też są „No Age Statement”. Te produkty nabierają smaku i koloru przez krótkie leżakowanie w trzech różnych beczkach – po europejskim dębie, po amerykańskim dębie i finiszowane są w beczkach po ciemnym winie – porto lub sherry. To jest ciągle Single Malt, ale nawet laik dostrzeże różnice jak się mu da skosztować obydwu trunków. Stosunkowo niska cena jest tutaj bodźcem do zakupu.

Ja sobie jeszcze dodatkowo dokupiłem baniaka w barze - 25yo Sherry Cask Strength Distillery Edition. No i to, oprócz wspomnianej wcześniej „osiemnastki” był szlagier. 15 funtów za baniaka. Cała butelka była dla mnie za droga.
18 i 25 są w sumie bardzo podobnego charakteru. 25 letnia ma jednak bogatszy aromat, bardziej złożony smak, ciemniejszy kolor. Na pierwszy plan wychodzą nuty suszonych, ciemnych owoców. Wyczuwalna jest śliwka, czereśnia, daktyle, rodzynki. Jest owocowo, ale nie jest słodko. Z drugiego planu wychodzą bowiem nuty drzewne, „skorzane”. Mimo aksamitnej konsystencji w ustach, na końcu jest wytrawnie jeśli nie powiedzieć cierpko. Ostatnia doza pozostawiła największe wrażenie, ale muszę wziąć pod uwagę, że nie byłem 100% fit, wstałem w tym dniu o drugiej w nocy, przeleciałem parę kilometrów i to był już szósty z kolei baniaczek w ciągu dwóch godzin.

Janet była dla nas przemiła, rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę w barze degustując smakołyki. Ten tour ustawił poprzeczkę i był jednym z trzech najlepszych jakie mieliśmy z siedmiu odwiedzonych destylarni.


Cały tour trwał ok. 2 godzin. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy dalej do zachodniej części Szkocji – West Highland, do Oban – małego portowego miasteczka położonego nad uroczą zatoką. Po dotarciu do hotelu sprawdziliśmy ceny 18 Glengoyne w Szwajcarii i wyszło na to, że w domu dostaniemy tą samą butelkę w tej samej cenie co w destylarni ze zniżką – 99 franków.
To jest trochę drożej niż 18 letni Glenfiddich, który też jest whisky z górnej polki. Jednak gdybym miał wybierać między nimi, to Glengoyne jest moim faworytem.



tagi: glengoyne distillery  cask strength  whisky tour 

valser
9 października 2018 17:39
94     4348    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

adamo21 @valser
9 października 2018 18:17

Poranna szklaneczka whisky to kategoria 'śniadania mistrzów'. 

W Meksyku, tequila w supermarketach jest tańsza niż ta sama na lotnisku w 'strefie bezcłowej'.

zaloguj się by móc komentować

valser @adamo21 9 października 2018 18:17
9 października 2018 18:35

Podobnie jest w szkockich supermarketach. Podstawa to mocne sniadanie.

zaloguj się by móc komentować

chlor @valser
9 października 2018 18:39

Dosyć ciekawe, ale liczyłem na jakieś obserwacje socjologiczne, a tu tylko bimber taki, bimber owaki.

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 9 października 2018 18:39
9 października 2018 18:49

Mnie od kilku dni chodzi po glowie zakup hiszpanskiej beczki po czerwonym winie i kombinacja operacyjna pt. destylacja bimbru z jeczmienia w Polsce. Potem trzeba tylko poczekac.

zaloguj się by móc komentować

chlor @valser 9 października 2018 18:49
9 października 2018 19:13

Rozumiem. Ja od lat ćwiczę produkcję i degustację prawdziwej sake. Nie mniej to nie są sprawy ważne.

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 9 października 2018 19:13
9 października 2018 19:20

Mysle ze 7 destylarni i siedem zamkow uda mi sie zmiescic w kolejnych 3-4  notkach. Najlepsze momenty podejda i o samej produkcji whisky juz nie bede sie rozpisywal. 

Jesli juz to w kontekscie sytuacji w branzy, a ta - jesli chodzi o zasieg sprzedazy ma zasieg globalny. 

zaloguj się by móc komentować

Klak @valser
9 października 2018 19:25

Widząc to wszystko jeszczce bym nie wyszedł za próg a juz bym miał myśli jak to powtórzyć we własnych warunkach.

Ale myśli myślami a praktyka sobie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Klak 9 października 2018 19:25
9 października 2018 19:42

Po co powtarzac? We własnych warunkach robi się inne rzeczy po prostu.

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 9 października 2018 19:42
9 października 2018 19:51

Nie wybieralem destylarni na chybil-trafil. Kazda ma inna specyfike jesli chodzi o produkcje. Czas kielkowania ziarna, sposobu suszenia, mielenia ziarna, czasu fermentacji, temperatury destylacji i calosci lezakowania. Rodzina mojej zony mieszka w Vigo w Hiszpanii i maja udzialy w lokalnej winnicy. Dostac kilka beczek nie powinno byc problemem. Zeby postawic 10 beczek whisky na lezak to nie trzeba budowac destylarni. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @valser
9 października 2018 20:31

Panie Piotrze , wspaniała notka. Proszę nic nie opuszczać w kolejnych odcinkach. Jak najwięcej szczegółów z produkcji oraz pańskich własnych obserwacji. Absulutnie nie skracać. 

Ja dzięki Panu, dowiedziałem się o istnieniu Aberlour A'bunadh. Udało mi się wtedy kupić kilka butelek w Waitrosie po 38f za sztukę. Nie naraz oczywiście, rozsmakowywalem się w niej stopniowo. Rzeczywiście tak jak Pan pisał nie czuć tych 60 kilku procent.  Mam nawet jeszcze jedną butelkę ale jest odłożona na pewną, bardzo szczególną okazję ( nawet zapisałem na spodzie kartonu datę zakupu, zobaczymy ile będę musiał czekać )

Fajnie że Pan wrócił. Cieszę się. 

zaloguj się by móc komentować

blackwoland @valser 9 października 2018 18:35
9 października 2018 21:45

Świetnie, że jesteś. Tekst wyśmienity, "esencjonalny" bardzo!

pzdr

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser
9 października 2018 21:56

No to zaczynamy "zwiedzanie" :)

Szkoda tylko, że na "sucho" bo nie przypuszczałem, że wystartujesz jeszcze dziś i się nie przygotowałem.

Zapowiada się wspaniale!. Detale technologiczne bezcenne.

Jakich oni drożdży używają, że startują w takiej niskiej temperaturze? Pewnie tajemnica produkcji.

Ja ostatnio nastawiałem białe winko, które najlepiej fermentować w chłodzie. Zakupiłem drożdże, które miały odpowiedni zakres i ... jak na drugi dzień nie ruszyło to podniosłem temperaturę nastawu i dodałem kolejne porcję i wszystko ruszyło z kopyta. Się klaruje teraz i generalnie zapowiada się całkiem całkiem :)

Nie ogarniam tego mieszania pogonu z przedgonem :( może przy tej temperaturze destylacji to nie wychodzi taki zajzajer?

Czekam na kolejne relacje!

PS

BTW Jackson nie ceni jakoś wysoko Glengoyne'a. Przynajmniej tak do 25tki.

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 9 października 2018 21:56
9 października 2018 22:32

Jackson nisko punktuje generalnie wiekszosc produktow niezaleznych destylarni. I tu mozna wymieniac - Glenfiddich, Edradour, Bunnahabhain, itp. 18 Glenfiddich tez ma u  Jacksona 78 punktow. Glenfiddich od poczatku powstania do dzis jest rodzinna firma nalezaca do William Grants ans sons. Glengoyne nalezy do niezaleznej firmy Ian McLoad.

Oban i Talisker, ktore tez odwiedzilem i napisze o tym w kolejnych notkach naleza do miedzynarodowego koncernu Diageo, ktory w swoim portfolio ma nawet polska Wyborowa. Jak popatrzysz na druga i trzecia strone ze zdjeciem z butelkami to od lewej jest Talisker (Diageo), Glenmorangie (LVMH), Rosebank (zamknieta destylarnia), Caol Ila (Diageo), Lagavulin (Diageo), Glenburgie (Chivas Brothers), Highland Park (The Erdington Group) i Glenlivet (Chivas Brothers, ktory nalezy do koncernu Pernot Ricard). Taki "product placement". Mysle, ze firmy wylozyly spora kase, zeby sie polansowac w takiej ksiazce i jakies przelozenie na noty poszczegolnych produktow to tez ma.

Jesli porownac cenowo np. Taliskera 10yo z Glengoyne 10yo, to w Szwajcarii kupisz Taliskera za 30 frankow, a Glengoyne nie dostaniesz za mniej niz 50. To sa inne polki w sklepach.

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser
9 października 2018 22:39

Rewelacyjny wpis...

... naprawde super sie zaczyna... fajnie, ze wrzucasz troche fotek... opisy produkcji bardzo ciekawe. Czekam na c.d.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @bolek 9 października 2018 21:56
9 października 2018 22:58

Co Ty chłopie nie przygotowany!
Już jest sezon grzewczy nie ma zmiłuj :)

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 9 października 2018 18:49
9 października 2018 23:20

To nie takie proste. Mój brat ma zaawansowane kolumny do psocenia. Zawsze jest problem z tym osuszaniem itp. Ale na śliwowice, to najwybredniejsi znawcy rzucają się jak reksio na boczek. No i tu też jest wyzwanie, bo te śliwki trzeba zerwać, ugnieść itd. Trzeba poświęcić czas, po godzinach. Ale póżniej chętnych więcej niż zasobu:) 

zaloguj się by móc komentować

sannis @sannis 9 października 2018 23:20
9 października 2018 23:21

A tak wogóle  wątek technologiczny bezcenny.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 9 października 2018 23:21
9 października 2018 23:43

W Polsce z pewnoscia sa jakies male wytwornie wodek. Ale pedza kartofla albo zyto. To sie na whisky nie nadaje. Zeby wypedzic jedna dwustupiecdziesiecio litrowa beczke 65% alkoholu to potrzeba do tego zuzyc ok. cztery tony ziarna jeczmiennego. Na kazda tone surowca potrzeba 100 litrow drozdzy. TO sa informacje z "malej destylarni" Edradour, ktora rocznie produkuje 95 tysiecy litrow alkoholu.

Musze pogadac z ojcem. On za stanu wojennego najal sie do szkoly na nauczyciela fizyki i chemii w podstawowce, tylkopo to, zeby na weekend brac kolby i wezownice do domu. Dzisiaj technologia poszla troche do przodu i mozna nawet w domowych warunkach proces lepiej kontrolowac.

Mimo wszystko latwiej bedzie pozyskac surowiec w postaci gotowego alkoholu niz go wyprodukowac. To tez do konca nie jest bezpieczne bo opary alkoholu sa niebezpieczne i tworza mieszanke wybuchowa z tlenem. Potrzebne sa szczelne urzadzenia i dobra wentylacja.

 

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 9 października 2018 23:43
9 października 2018 23:53

To jest wszystko kwestia wprawy.  Tu każdy czynnik jest ważny. Ziarno można przesuszyć, dodać złe drożdże, za dużo itp. Dużo zmiennych, które trzeba wypraktykować. Mnie np. zaintrygowało rozpuszcznie drożdży w temp. 16st. i dwudniowe fermentowanie. Albo mało cukru albo jakiś boost. Ciekawe. No ale oni mają monokulturę, jadą na tym jęczmminiu setki lat to wypracowali schematy.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @valser
9 października 2018 23:55

Dziwny jest ten rok w Polsce. Owoce leżą w rowach i nikt się po nie, nie schyla.

.

Dziś było wspomnienie bł. Wincentego Kadłubka. Cystersa na koniec w Jędrzejowie.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 9 października 2018 23:43
9 października 2018 23:57

Aha jeszcze jedno nikt w PL nie pędzi z żyta, czy ziemniaka na skalę sprzedażową. Bo to się nie opłaca. Chyba, że jakieś lokalne, małoseryjne wytwórnie. Wszystko jest z preparowanej chemicznie kukurydzy.

zaloguj się by móc komentować

sannis @MarekBielany 9 października 2018 23:55
9 października 2018 23:58

Oj, ja się schylałem! Darów Bożych nie wolno marnować.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @valser
10 października 2018 00:04

mineła północ

Ja też, ale to nie wystarczy.

.

zaloguj się by móc komentować

stachu @valser
10 października 2018 00:20

w latach 60tych mój ojciec robił podobne wycieczki, tylko w granicach miasta, ale relacji nie spisał

zaloguj się by móc komentować

Janek-D @valser
10 października 2018 00:24

Jackson zresztą wysoko ocenia whisky dymione, a poza tym już wiecej nie napisze... 

Polecam stronke ciekawą o degustacji http://www.whiskyfun.com/mobile.html

@Valser Dzieki za ciekawą notkę... 

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 9 października 2018 23:53
10 października 2018 05:34

Zacier w kolumnach fermentacyjnych wyglada i pachnie jak piwo. Ziarno stopniowo zalewa sie goraca woda 70 stopni, zeby uwolnic cukry, a nastepnie schladza do 16.5 i wtedy dodaje sie drozdzy. 

Drozdze produkuje jakies laboratorium w srodkowej Anglii. Drazylem temat co to za drozdze ale nie dostalem zadnej specyfikacji.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser
10 października 2018 07:55

Ten kolo w okularach wygląda na rangersa

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 10 października 2018 07:55
10 października 2018 08:03

Tylko wyglada. Nie potrafi kola wymienic w samochodzie. Trza dzwonic po assistance. Ale fakt, ze strzelac potrafi. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 10 października 2018 08:03
10 października 2018 08:06

Koło to nawet ja wymienie

zaloguj się by móc komentować

bolek @parasolnikov 9 października 2018 22:58
10 października 2018 08:32

Nie no tak źle nie jest :) Wiśnióweczka dojrzewa i inne naleweczki także.

Niestety żadnego single malta pod ręką ani nawet blenda :(

A taki tekst pasowałoby "uzupełnić" kieliszkiem czegoś w temacie :D

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 9 października 2018 23:43
10 października 2018 08:42

"Zeby wypedzic jedna dwustupiecdziesiecio litrowa beczke 65% alkoholu to potrzeba do tego zuzyc ok. cztery tony ziarna jeczmiennego."

Skąd oni biorą ten jęczmień? Gdzieś znalazłem info, że w Walii osiągają 9t/ha czyli wystarczy na 2 beczki z hakiem. Czyli na 95 tys litrów rocznej produkcji potrzebne jest ... duużo jęczmienia ;-) A to tylko jedna destylarnia. Czyli muszą importować. To jest duży biznes i duże pieniądze. Bardzo to wszystko ciekawe :)

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski 10 października 2018 08:06
10 października 2018 08:48

"Koło to nawet ja wymienie"

W Jeep-ie?

Zaimponowałeś mi! :D

zaloguj się by móc komentować

bendix @valser 9 października 2018 23:43
10 października 2018 08:48

Jak masz kolumnę rektyfikacyjną to nic nie paruje ;-) Ona jest wprost otwarta od góry. Podobno największym problemem przy psoceniu jest natychmiastowa degustacja i możliwość pożaru jak psotnik zaśnie i psota się przeleje ;-)

zaloguj się by móc komentować

bendix @gabriel-maciejewski 10 października 2018 08:06
10 października 2018 08:51

Nie przesadzaj ;-) Że się nie chce to jedno ale jak byś musiał to byś wymienił.

zaloguj się by móc komentować

bendix @bendix 10 października 2018 08:51
10 października 2018 08:52

Pomyłka. Przeczytałem "że nawet ja NIE wymienię" - przepraszam :-)

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 10 października 2018 08:42
10 października 2018 08:53

Mysle ze Stany i Ukraina.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 9 października 2018 18:49
10 października 2018 09:39

"Mnie od kilku dni chodzi po glowie zakup hiszpanskiej beczki po czerwonym winie i kombinacja operacyjna pt. destylacja bimbru z jeczmienia w Polsce."

A propos destylacji tak mi się przypomniało.

Stephen Dobson przedstawia :)

zaloguj się by móc komentować

sannis @bolek 10 października 2018 09:39
10 października 2018 10:11

Tak pobieżnie tylko zerknąłem, ale on nawet nie beczkuje, tylko na końcu moczy chipsy w destylacie.

zaloguj się by móc komentować


bolek @sannis 10 października 2018 10:11
10 października 2018 10:21

"on nawet nie beczkuje"

A co ma beczkować? Te 3 litry z hakiem? ;-)

Poza tym to jest fajna kryptoreklama różnych produktów do wyrobu whisky w domu :)

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
10 października 2018 16:57

A co ma beczkować? Te 3 litry z hakiem? ;-)

Myślałem, że dolewa do beczki ale wtedy to chyba by było "blended".:)

Czasem mam wrażenie, że z tą szkocką whisky jest jak z tymi zamkami nad Loarą:)

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 10 października 2018 16:57
10 października 2018 17:14

 Nie. Definitywnie nie jest. Dwa miesiace temu 71 letnia butelka Macallana poszla na aukcji za prawie milion euro. W Glenfiddich stalem i dotykalem beczke z rocznikiem 1954, ktorej zawartosc spokojnie bedzie do miliona dobijac. Tutaj czas robi cene. Oni tego biznesu dobrze pilnuja i zaden gruby walek z "postarzaniem" nie przejdzie bo caly biznes sie zawali. Planuja produkcje 50 lat do przodu i z tego jest gruba kasa. Robia tanie malty rowniez. Ale nie ma na nich wypisanego wieku. O blendowanych whisky nie ma co mowic bo to sa przewaznie  karmelizowane zlewki.

zaloguj się by móc komentować

valser @valser
10 października 2018 20:34

Macallan Valerio Adami 1926. Butelkowana 1986. Nazwa mnie zmylila. Butelka jest 60 lat. I nie dwa miesiace temu, tylko kilka dni temu. Czytalem o tym dwa miesiace temu, ze przewiduja cene za jaka ta buletka pojdzie. I cena sie zgadza.

https://eu.usatoday.com/story/money/nation-now/2018/10/04/million-dollar-whisky-macallan-scotch-record-auction/1520918002/

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @valser 10 października 2018 17:14
10 października 2018 20:47

Czyli to co Polak kupuje w Biedronce nie ma nic wspólnego z prawdziwą whisky?

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 10 października 2018 20:47
10 października 2018 20:49

Przecietny Polak kupujacy w Biedronce ma kontakt z wyrobem czekoladopodobnym. To bylo juz na "Misiu". Taka ruda wooda na myszach.

zaloguj się by móc komentować

chlor @valser 10 października 2018 20:49
10 października 2018 20:57

Straszne świństwo. Można mieszać z cola, syropem malinowym, czy z czymkolwiek, ale ciągle wali karbidem.

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 10 października 2018 20:57
10 października 2018 21:01

Przywiozlem ze Szkocji dwie konkretne butelki. Obydwie mozna kupic tylko w Szkocji, na miejscu w destylarni. One do sklepow nie trafiaja. Pare slow o tym skrobne.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 10 października 2018 17:14
10 października 2018 21:10

Chodziło mi właśnie o świetnie zaplanowany i wykreowany biznes. Reżim technologiczny musi być zachowany i ściemy tutaj nie ma. Dochadzą jeszcze lata wprawy. Tylko też nie są to jakieś wyjątkowe czary mary.  Pozazdrościli Francuzom wina i calvadosu i wykreowali leżakowany destylat z jęczmienia z nutą podkładów kolejowych i lizolu. Piłem takiego malta z jakiejś wyspy, gdzie są same torfowiska. Nie pamiętam nazwy, bo to było w whisky house i próbowałem więcej. Ale ta prostucha z nutą lizolu i podkładów kolejowych najbardziej mi smakowała:)

zaloguj się by móc komentować

qwerty @valser
10 października 2018 21:14

zaloguj się by móc komentować

qwerty @valser
10 października 2018 21:16

Mam nadzieję że z cyklem dotrzesz do Yamazaki. I wniosek co do klasyfikacji: whisky i wódki o smaku whiskopodobnym.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 10 października 2018 21:10
10 października 2018 21:17

Islay Whisky, albo Talisker. Ten biznes puchnie na niespotykana skale w tej chwili. Napisze o tym, bo to jest rzecz godna uwagi.

zaloguj się by móc komentować

valser @qwerty 10 października 2018 21:16
10 października 2018 21:20

Japonczycy kupili jakis czas temu szkocka destylarnie Ben Nevis. Wiedza o co chodzi w tej zabawie i robia whisky jakosciowo nie ustepujace szkockim. Sa dokladni, pilnuja szczegolow i sa cierpliwi.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 10 października 2018 21:17
10 października 2018 21:23

Tak, to była Islay! Coś mi kołatało island, ajland... Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @valser 10 października 2018 21:20
10 października 2018 21:26

Posmak taki na podniebieniu że pamięta się latami. I wtedy Twoje  opowieści miłe wspomnienia przywołują.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 10 października 2018 21:23
10 października 2018 21:27

Na wyspe wybieram sie w kwietniu w przyszlym roku tam jest szesc kultowych destylarni - Ardbeg, Lagavulin, Laphroig, Bowmore, Caol Ila i moj ulubiony Bunnahabhain. Bede musial zrobic jakis casting na kierowce, bo w kwietniu obecna ekipa bedzie niedostepna. Nie chce tego wyjazdu odkladac przez nastepne piec lat.

zaloguj się by móc komentować

valser @qwerty 10 października 2018 21:26
10 października 2018 21:31

Dla mnie ten wyjazd od drugiej destylarni byl takim "nostalgic trip". Do czasu i miejsc, ktore zwiazane sa z moja pierwsza butelka single malta, ktora kupilem w Anglii w 1993 roku. Nic co zobaczylem nie przypominalo mi dni z przeszlosci. Za duzo ubylo iluzji.

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser 9 października 2018 23:43
10 października 2018 21:44

No to juz moge sobie darowac...

... kupno sprzetu do domowego wyrobu wodki... dobrze, ze mam chrzestna jeszcze, wiec w potrzebie mnie poratuje gotowym bimberkiem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @MarekBielany 9 października 2018 23:55
10 października 2018 21:48

Schyla, schyla, Marku...

... w przyszlym tygodniu schyle sie po glog i jarzebine... a znaczna czesc dzikiej rozy sprzedalam po atrakcyjnej cenie.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 10 października 2018 17:14
10 października 2018 22:05

A ja czytam sobie ponownie relację i komentarze pociągając, proszę się nie śmiać, taniego malta z Biedronki ;-) i po wizycie w Auchan mogę potwierdzić, że to jest mega biznes. Samych maltów są trzy! regały, ceny od 90PLN za no age malt do 300PLN za zacny trunek. 12tka Glenlivet wymieciona do ostatniej butelki.

Z tym karmelizowaniem to żartowałeś?

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @bolek 10 października 2018 08:42
10 października 2018 22:24

Skąd oni biorą ten jęczmień?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_kraj%C3%B3w_najwi%C4%99kszych_producent%C3%B3w_j%C4%99czmienia

W wersji anglojęzycznej jest obszerniejsza lista - w Szwajcarii też trochę jest :)

p.s.

na stronie destylarni jest ciekawy link:

https://www.ianmacleod.com/sites/default/files/IMD-AntiSlavery.pdf

(Modern Slavery and Human Trafficking Transparency Statement)

U mnie w okolicy bywa Szkot, co ma kilkusethektarowe gospodarstwo (tu, nie w Szkocji), ale jęczmienia nie uprawia - za to lubi podziwiać krajobraz, jak się domyślam nie "na sucho".

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 10 października 2018 22:05
11 października 2018 00:17

Nie. To potwierdzona informacja. Uzywaja karmelu w kierunku jednolitego barwienia, mniej smaku. Niektore blendy to mieszanki 30-40 alkoholi. Ale blendy to tez jest zroznicowana oferta. Nie mozna porownac 12 letniego Chivasa z czerwonym Jaskiem, ktory smakuje jak politura.

zaloguj się by móc komentować

bolek @Wolfram 10 października 2018 22:24
11 października 2018 06:28

Ciekawe zestawienie.

To prawo "niewolnicze" to chyba uchwalili po tych skandalach zwiazanych z "pracownikami sezonowymi" ze starej Unii :/

Szkoci są fajni tylko czasami ciężko ich zrozumieć ;-)

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 11 października 2018 00:17
11 października 2018 06:34

"Nie. To potwierdzona informacja."
Czyli nie są beczkowane?

"blendy to tez jest zroznicowana oferta"
No tak. Niektóre blendowane leżaki cenowo równają się z singlami.

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 11 października 2018 06:34
11 października 2018 08:58

Wszystkie alkohole, te ktore maja byc whisky trafiaja do beczki. Na min. 3 lata, zeby sie nazywac whisky. Na tym zdjeciu widac jak drewno postarza alkohol w sensie zmiany koloru i ubytku przez parowanie. W tym wypadku jest to europejski dab, w ktorym wczesniej bylo czerwone wino. Takich beczek tez nie uzywa sie do trzyletniego lezakowania alkoholu pod butelkowany blend. Sa to czyste, nowe, debowe beczki, a kolor jest jeszcze bardziej slomkowy niz te lezakowane przez pierwsze szesc lat.

Nikt nie bedzie butelkowal 20 letniej whisky i sprzedawal ja jako blend we Biedronce za 40 zl. Zdarza sie, ze alkohol starzeje sie wsposob, ktory nie kwalifikuje sie do sprzedazy jako malt. Wtedy uzywa sie go do blendowania do produkoto z wyzszej polki i nie trzeba go malowac karmelem. Czerwony Johnny Walker ma kolor jakby lezal w beczce po sherry przez 15 lat. Nie lezal nawet kolo tego.

zaloguj się by móc komentować

bendix @sannis 10 października 2018 21:23
11 października 2018 09:18

Ja to nazywam że "wali asfaltem" Nie przepadam za asfaltówkami. Ale co kto lubi ;-)

zaloguj się by móc komentować

bendix @valser 11 października 2018 00:17
11 października 2018 09:22

Jasiek to moim zdaniem nie jest łiski. Nie potrafię tego do niczego porównać taki to syf. Jak dla mnie wali tabaką.

zaloguj się by móc komentować

valser @bendix 11 października 2018 09:22
11 października 2018 09:29

ma 40% alkoholu, lezakowala min. 3 lata w debowych beczkach, na dodatek w Szkocji. Scotch Blended Whisky. Rynek blendow jest nieporownywanie wiekszy niz maltow, to jest taka skala, ze mozna powiedziec, ze single malty to produkcja uboczna.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 11 października 2018 08:58
11 października 2018 11:51

Z każdą nową informacją, którą piszesz pojawiają kolejne i kolejne pytania. Najpierw był ten jęczmień, teraz jest drewno :)

Zakładam, że taka beczka na blenda to po 3 latach jest... no właśnie co? Utylizowana? Chyba nie używają tego do kolejnego leżakowania bo to już parametry nie te chyba. Przy takiej skali produkcji to zapotrzebowanie na dębowe beczki musi być olbrzymie. Skąd oni to ciągną? Co na to ekolodzy? (pytanie retoryczne ;-) Dąb potrzebuje trochę czasu...

Kurczę, normalnie doktorat można napisać :)

Zdjęcie - BEZCENNE :)

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 11 października 2018 09:29
11 października 2018 11:52

"mozna powiedziec, ze single malty to produkcja uboczna"

Powiedziałbym, ekskluzywna.

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 11 października 2018 11:51
11 października 2018 11:59

Diageo, jeden z najwiekszych producentow alkoholi na swiecie i wlasciciel wielu renomowanych marek produkujacych rozne rodzaje trunkow jest wlascicielem lasow debowych np. w USA w celu pozyskania surowca. Oni go sprzedaja np. prducentom wina i nastepnie odkupuja do lezakowania whisky. Alkohol przenika w drewno bardzo gleboko. Mniej wiecej na polowe grubosci klepki. Whisky jest lezakowana w tej samej beczce dwukrotnie, a potem to jest juz surowiec np. na donice ogrodowa. Na kazdej wycieczce do destylarni dowiadywalem sie czegos nowego. O beczkach i bednarzach, rodzajach debu, trunkow wczesniej w nich lezakowanych bylo dosc obszernie w Glenfiddich.

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 11 października 2018 11:52
11 października 2018 12:40

Destylarnie whisky produkuja rowniez alkohol do produkcji ginu, pedza rowniez zyto, pozyskujac alkohol, ktory jest glownym skladnikiem blendow - o tym zapomnialem powiedziec, ze zytnie destylata sa glownymi skladnikami blendowanej whisky. Alkohol jeczmienny, jest tylko jednym ze skladnikow. Blendowanie to tez jest sztuka, bo przeciez taki "czarny Walker" ma powtarzalny, rozpoznawalny smak.

 

 

zaloguj się by móc komentować

bendix @valser 11 października 2018 09:29
11 października 2018 14:24

Chodziło mi Valserze o to że inne blendy moim zdaniem (np. Teachers, Old smugler itp) są o kilka pięter ponad jaśkiem. Jasiek to dla mnie straszna berbelucha której do ust nie biorę.

Kiedyś testowaliśmy z przyjacielem jaśka granatowego. To była jakaś mieszanka z takich co też miały chyba 25 lat.

Kosztowało drogo ale nic dobrego w tym nie było. Dało się wypić - tak bym powiedział.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser
11 października 2018 15:43

"Teachers, Old smugler itp) są o kilka pięter ponad jaśkiem"

Polemizowałbym. Dawno te dwie marki "degustowałem" ale tak mi się kołacze po głowie, że jednak najlepiej smakują z nieśmiertelną colą.

zaloguj się by móc komentować

bolek @bolek 11 października 2018 15:43
11 października 2018 15:56

@bendix miało być :/

zaloguj się by móc komentować

bendix @bolek 11 października 2018 15:43
11 października 2018 16:46

NIe pijam łiski z kolą :-) Ale zapewniam Cię że w smaku są dużo lepsze niż jasiek. Jak pisałem wcześniej jasiek wali tabaką.

zaloguj się by móc komentować

valser @bendix 11 października 2018 14:24
11 października 2018 16:58

Moze byc tak jak mowisz. Ja sobie nie przypominam, zebym kiedykolwiek wydal pieniadze na innego blenda niz Johnny Walker, Ballantine's, Chivas Regal i Grant's. Moj pierwszy Single Malt, ktorego kupilem w 1992 roku to byl 10 letni Glenmorangie Original. To byl moment, ktory zakonczyl u mnie kupowanie blendow. Jak ktos czestuje to nie odmawiam, ale nie wydam na to swoich pieniedzy. Poczatek lat 90tych w towarzystwie w ktorym sie obracalem to bylo lekkie snobowanie na Jasia Wedrowniczka bo przeciez tylko wiejska cholota pije czysta, a my miastowi pijemy trunki zachodniej klasy sredniej nie wiedzac nawet, ze w rzeczywistosci lykamy przeplacone zyto z karmelem i bohatersko nie zalewamy tego kola. Ja akurat rozumiem i popieram zalew kola takiej cieczy jak blend Grant'sa bo to bez koli jest ciezkie do lykniecia. Kazdy blend na koncu ma ostry alkoholowy posmak z niewiadomo czym, dlatego slodka kola to.

Powiem tak - 12 letni blend Ballantines'a i 12 letni malt Glenfiddicha sa w tej samej cenie. Wiekszosc ludzi jak zobaczy obok siebie obydwie butelki to siegnie pradopodobnie po blenda nie wiedzac nawet jaka jest roznica miedzy blendem, a singlem.

W poczatku lat 90tych, kiedy nie bylo jeszcze internetu uzyskanie takich informacji co to jest blend i single malt bylo duzo trudnejsze niz dzisiaj. Ksiazki o whisky to w duzej czesci wydawnictwa propagandowe, ktore robia promocje do sprzedazy, a nie informacje, ktore jakos wplywaja na rozwoj zainteresowania tego co sie pije.

Sa jednak przestepstwa wzgledem tematu, za ktore idzie sie do piekla. HEHE...

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @valser 11 października 2018 16:58
11 października 2018 19:25

>Poczatek lat 90tych w towarzystwie w ktorym sie obracalem to bylo lekkie snobowanie na Jasia Wedrowniczka bo przeciez tylko wiejska cholota pije czysta, a my miastowi pijemy trunki zachodniej klasy sredniej nie wiedzac nawet, ze w rzeczywistosci lykamy przeplacone zyto z karmelem 

 

:)

Dziękuję za info. Ja podobnie, choć jestem ze wisi, laliśmy kolę i to była końcówka pięknych lat dziewięćdziesiątych, bo wcześniej byliśmy Dziećmi.

W wieku 19 lat założyłem z Przyjacielem firmę, teraz mam 37 i nie mam firmy, brak jakichś sukcesów i tak żydzę na alko, że piję tylko oferowane. Dziś skończyłem ubijać ściany z gliny przyszłej podziemnej spiżarnianki, w której będzie stała temp. Mam wielką jabłonkę z mnóstwem dobrych jabłek (stara odmiana- sama rośnie), może nastawię pierwszy raz wino z nich i zacznę się dzielić. Jak robię imprezę rodzinną, to już się przyzwyczaili, ze u nas jest nowocześnienie bezalkoholowo i rzednie im mina. To dobrze! niech się odtruwają! :)

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
11 października 2018 20:22

Zdumiewające jest to, jak oni zwojowali świat tą szkocką. Ja nie jestem jakimś specjalnym wielbicielem szkockiej, choć mam uznanie do maltów jak wyżej pisałem. Znacznie wyżej cenię kontynetalne wypalanki (nie przepalanki tylko winiaki). Myślę, że armagniaki stoją o półkę wyżej od maltów a nie są tak popularne. W ogóle na kontynencie mamy znacznie starsze tradycje i większą różnorodność. Od kirszów, przez śliwowicę po jabłeczniki. Calvados jest wyjątkowy. Jak widzę te marnujące się jabłka to mnie krew zalewa. No ale jabłeczniki, gruszka są troche upierdliwe w produkcji. Zastosowanie kulinarne wypalanek też jest szerokie. Właśnie marynuję szynkę z dzika, którą w sobotę będę podlewał śliwowicą. Do tego oczywiście prawdziwki.  

zaloguj się by móc komentować

chlor @sannis 11 października 2018 20:22
11 października 2018 21:15

Może ktoś odkryje, że beczki po śledziach dają lepszy bukiet niż te po winie? Powstanie nowy napój kultowy.

zaloguj się by móc komentować

sannis @chlor 11 października 2018 21:15
11 października 2018 22:02

To nie o to chodzi. Beczki muszą zostać te same. Chodzi o surowiec. Coś jak z tym udźcem jelenim wysłanym w Anglii w prezencie do biskupa, jako szczyt wszystkiego. Na co u nas szlachta sikała ze śmiechu. Jednak między jęczmieniem a owocem jest pewna różnica. Oni opanowali do perfekcji efektywną technologię jęczmienia i dodali długoletnie leżakowanie. Do tego żmudną propagandę i tyle. Albo, aż tyle. 

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 11 października 2018 20:22
11 października 2018 22:14

Podobnie zawojowali ze sportowymi dyscyplinami na zielonym. Z pilka nozna, tenisem, golfem, bilardem (tez na zielonym). Troche nie poszlo z rugby i krykietem, ale co tam. O skutecznosci brytyjskiej propagandy mysmy tu juz wielokrotnie  rozmawiali.

Interesuje mnie calvados. Mozesz cos polecic?

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 11 października 2018 22:14
11 października 2018 22:38

Widzisz, właśnie z Francją i almagniakiem, i calvadosem, to jest zupełenie inaczej niż na wyspach. Nazwa jest zastrzeżona dla regionu i gatunków jabłek występujących. Technologia zacieru ogólnie przyjęta. Każdy chłop kisi cydr. Jeździ ciężarówka z alembikiem, czyli destylarnią. Chyba rozliczenie jest 2/3 dla chłopa do 1/3 dla skupu.  Oczywiście skup wie co jest dobre, później to brandują. Jak byś widział w jakich warunkach odbywa się mielenie owoców na  zacier, no to normalnie średniowiecze. Ja kosztowałem z pogranicza Bretanii w zasadzie to już nie calvados i potem w restauracjach. Ale to jest coś pysznego. Myslę, że ze względu na specyficzne jabłka. Chyba też jest gatunek  podobny do rajskiego jabłuszka.  Niestety nazw nie pamiętam jak z tym ajlandem. A kosztowałeś szwajcarskie kirsze - destylat z wina czereśniowego? Podobno lepszy niż szwarwaldzka woda.

zaloguj się by móc komentować

sannis @sannis 11 października 2018 22:38
11 października 2018 22:45

Zauważ, że w winie i winiakach bardziej wartosciowy jest rocznik surowca niż leżakowanie. Czyli angielski reżim vs francuscy chaupnicy.

 

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
11 października 2018 22:50

Myślę o jeszcze jednej rzeczy. Czy nie było w historii spekulacji na leżakowaniu. Bo Francuzi uważają , że nie każdy destylat da się długo leżakować. W zasadzie królują 3latki. 

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 11 października 2018 22:50
11 października 2018 23:05

Jesli butelka idzie za milion euro to pokusa jest duza, bo kazdy dodany rok to gruby pieniadz. Trzeba jednak wziac pod uwage, ze najwiecej na whisky zarabia JKM bo wiecej niz siedemdziesiat procent ceny to podatki. I tak naprawde to oni pilnuja interesu.

zaloguj się by móc komentować

sannis @sannis 11 października 2018 22:45
11 października 2018 23:08

chałupnicy, co by poprawnym być

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 11 października 2018 23:08
11 października 2018 23:18

W kazdej destylarni na krany, z ktory leci juz alkohol zamontowany jest szklany box, ktory nazywa sie "spirit safe" i klucz do niego ma tylko urzednik urzedu skarbowego. Oni tam licza kazdy litr do podatku. Jak kupowalem swoja butelke, ktora sam korkowalem w Glenfiddich to numer z naklejki z akcyza musialem im wpisac do ksiegi i sie podpisac. Oprocz tego oczywiscie paragon fiskalny.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 11 października 2018 23:05
11 października 2018 23:19

Technologia, doświadczenie, reżim mają opracowany do perfekcji. Produkt zacny. Powiedziłbym porównywalny do reszty. Czasem, jak ze wszystkim, wyjątkowy. Ale to, jak wykosili konkurencję, to jest majstersztyk.  Pytanie - jak? Np. w Polsce szkocka pojawia się na przełomie lat 20 i 30tych wśród elit właśnie "grających w zielone" i podobne. Pamietam to, ze studiowanych czasopism i wspomnień na studiach. Odbiór tego trunku, z tego co pamiętam był taki sobie, woleli nalewki. 

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 11 października 2018 23:18
11 października 2018 23:20

No to wiemy skąd się bierze nagonka na chałupnictwo...

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 11 października 2018 23:20
11 października 2018 23:24

Mysle, ze akcyza i banderola na butelce to angielski wynalazek. Moze sie myle i ktos nie poprawi. W Szwajcarii ta sama butelka szkockiej whisky jest w sklepie bez banderoli.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
11 października 2018 23:37

Piękny temat na książkę dla znawców. Od technologii, przez rodzaje, po strategię sprzedaży i udział w tym władzy. Historia szkockiej kompletna:)

zaloguj się by móc komentować

bendix @valser 11 października 2018 16:58
12 października 2018 08:37

W PRL-u i do czasu wejścia do szujni nie było w Polsce praktycznie single maltów. Piło się więc i tak drogie wtedy blendy. Dlatego znam ich smaki :-)

Butelka blenda kosztowała wtedy powyżej 100 (lata 90')

Takie były czasy więc nie ma co dyskutować nad wyższością Świąt Bożego narodzenia nad Wilekiej Nocy.

zaloguj się by móc komentować

bendix @valser 11 października 2018 23:18
12 października 2018 08:53

W Polsce w destylarniach są oplombowane liczniki. Do mojego kolegi który ma starą nieczynną od 30 lat gorzelnie regularnie raz w tygodniu wpada urząd celny sprawdzić czy nie destyluje mimo że widać że gorzelnia niezdatna do pracy.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser 11 października 2018 23:24
12 października 2018 09:06

"Mysle, ze akcyza i banderola na butelce to angielski wynalazek."

Myślę, że masz rację.

Jakkolwiek nazwa akcyza "is derived from the Dutch accijns" to została wprowadzona "in the mid 17th century under the Puritan regime."

Za WikiMiki oczywiście - https://en.wikipedia.org/wiki/Excise

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować