Szwajcaria to jeszcze nic.
W pełni zaszczepionych w Holandii jest obecnie 76% (czyli została przekroczona bariera tzw. odporności populacyjnej).
Ilość nowych przypadków wczoraj +23709.
Tyle fakty.
Teraz trochę wniosków.
Szczepienia są bardzo skuteczne na covid-19 (który w Europie już praktycznie wygasł), natomiast skuteczność na covid-21 (ten po kilku mutacjach) jest marginalna.
Podobnie było i jest w przypadku szczepień na grypę (wirus najbardziej zbliżony do covid).
Szczepionki sprzed 2 lat nie chronią przed nowymi mutacjami grypy.

Rosjanie mają także ciężko, nie można wejść do domu towarowego lub pociągu bez certyfikatu.

do tej pory oficjalnie podaja, ze covida przechorowalo w ciagu dwoch lat 265mln ludzi, co stanowi jakies 3.3% globalnej populacji. W akich okladach trzeba 60 lat, zeby cala populacja sie przechorowala. Abstrahuje od tego, ze takie typy jak ja nigdy na to nie zachoruja. Mialem bezposredni kontakt z co najmniej szescioma chorymi i mnie to nie rusza. Musze sie troche bardziej postarac w tych laboratoriach.

No i jeszcze cos. Znam jedna osobe, ktora juz byla dwa razy chora na covida. Raz przed szczepieniem, a drugi raz trzy miesiace po szczepieniu. Tutaj nic nie ma sensu i chyba o to chodzi.

Data z odniesieniem do dnia 15-go to z jakiejś odwiecznej ściągi wypada. 

We Francji był to dzień 15 września, od kiedy pielęgniarki i strażacy aby nadal wykonywać zawód powinni wykazywać się tym sławetnym, jak Kennkarte, certyfikatem inni powiadają na toto paszport.

W Austrii obowiązek zaczyna się z dniem pierwszego lutego 2022. 

Opozycja w parlamencie i na ulicy jeszcze ma czas.  W parlamencie posłowie wykorzystują czas i w miniony poniedziałek, z tego co wysłuchałem, było ciekawie, retoryka to broń boleśnie kłująca. 

Jak się ktoś poczuje na siłach posłuchać to tutaj proszę. Chrystoph Steiner: m.in. Co ma umrzyk za pożytek, z tego, że się wyszczepił dwa razy ale umarł na normalnej sali a nie w ...    Na koniec eufeministyczne wezwanie do wierchuszki (prezydent i premier): 'Schleichen Sie sich' [ 'wypieprzajcie'].

https://youtu.be/KsfV6UDBxsg?t=604

Jestem niezaszczepiony, chodzę na basen (nie podsuwają mi go!) 3 x w tygodniu - bo jeszcze nie zabraniają i się mam. Jeśli to prawda co piszesz to mam podobną szansę zachorowania na covid-21 jak w pełni zaszczepieni, z tym iż oni wg autorytetów w rodzaju prof. prof. Guta i Horbana będą lżej chorować i najprawdopodobniej nie umrą.
Ciekawe co będzie z wirusem covid-22, który być może nauczy się unikać przeciwciał wyprodukowanych przez organizm na skutek przyjęcia szczepionek na covida-19?.

No właśnie nie będziesz miał unikalnej okazji skorzystania ze szpitalnych usług. A tam dzieje się. Na szczęście ja to wiem z drugiej ręki. Kiedy zona mojegi znajomego wyglądała się w karetkę że brał vigeryt czas jakis temu, zaplanowali to od razu na oddział covidow a mial zdecydowanie inne problemy. Odmowil poddania sie testowi co natychmiast uruchmilo i ujawnilo wewnętrzną służbę w tamtejszej służbie zdrowia. W konsylium Faceci na jeżyka, metr 90, zylasci, w świetnej kondycji, brakowalo im tylko oficerek i kabury. Negocjacje przedłużaly się. Zastanawiałem się nad zorganizowanie ucieczki. Facet jest mocny ale ma swoje lata. W końcu zadziałała kampania solidarnosciowa. Służbę wewnetrzna wtopila sie w personel. 

"Co do tego, że cały system certyfikatów kowidowych działa na podobnej zasadzie jak niemiecka Kennkarte w Generalnej Guberni, to raczej nie ma wątpliwości, bo są całe obszary, które są dostępne „nur für geimpfte”.

Tak, to jest już wyrażny powrót do lat 40-ych: "nur fur deutche", dzielimy świat na aryjską stronę i tę drugą - nieszczepioną.

Może posuną się dalej i każą nieszczepionym nosić opaski z napisem "not vaccinated".

"Abstrahuje od tego, ze takie typy jak ja nigdy na to nie zachoruja."

Mocna deklaracja-życie pokaże!

Niezbadane są wyroki Boskie. Historia jest pełna nagłych śmierci ludzi oraz dziwnych zachorowań-vide Andrzej Grubba.

W tej chwili definitywnie więcej robię niż mówię i to jest dobra proporcja. Będę się tego jakiś czas jeszcze trzymał, dopóki sytuacja nie znormalnieje i zacznie przypominać tą sprzed 2020 roku.

Sytuacja nigdy już nie znormalnieje więc będzie okazja do utrzymania tej dobrej proporcji na stałe :)

Nic nie ma na stale. Wszystko ma swoj koniec. Bill Gates tez kiedys zejdzie z tego swiata i sie skoncza jego popierniczone pomysly. Moze jakis inny jobel go zastapi, ale to juz nie bedzie to samo. Troche wiary, troche nadziei i cierpliwosci. No i jeszcze jedno. Jak ktos leci w kulki i narzuca reguly gry to musi sie liczyc z tym, ze reszta gracy bedzie grala w swoje kulki i to wyjdzie jak zwykle. Komuna padla bo koszty ostatecznie okazaly sie za duze i padaczka byla z powodu niewydolnosci krazeniowo-oddechowej.

Dla mnie juz znormalnialo, w stosunku do analogicznego okresu w zeszlym roku. Mam za soba dwie imprezy, na ktorych zarobilem niezle pieniadze i co najmniej do konca roku mam co robic. Nic nie wskazuje, zeby to sie w ciagu najblizszych trzech tygodni zmienilo. Daleko jest do pelni szczescia, tak jak to bylo trzy lata temu, ale jest zdecydowanie korzystniej niz 12 miesiecy temu.

To jest kolejny, cykliczny kryzys, ktory jak to zwykle bywa trwa 2-4 lat, a cala impreza sie kroi co dekade, do 12 lat. To jest o tyle nowe, ze nie mozna non stop jechac po tych samych patentach, ze banki, ropa lub nieruchomosci, bo sie ludzie jorgna, ze cos tu nie styka.

Nie valser. Naprawdę to jest zbyt wielkie. Po prostu mam tu na myśli że tylko wtedy można uruchomić tak gigantyczne przedsięwzięcie jeśli ma ono do czegoś doprowadzić. Po co byłoby to odpalać jeśli mielibyśmy wrócić do tego co było? To bez sensu. Oczywiście to co będzie się dziać z pewnością będzie przybierać różne formy. Będzie różnie. Ale dla mnie zupełnie niewiarygodne jest byśmy wrócili do świata z końca 2019r.

Im wieksze to jest, tym system jest dziurawy, niespojny i trudniejszy w kontroli. Zawsze bedzie istniala alternatywna rzeczywistosc, podziemie gospodarcze,  kryminalne, obyczajowe, hordy oszustow, kombinatorow i naciagaczy. Rozmiary tego zaleza jedynie od tego ile wladza wprowadza idiotycznyc ograniczen. Ostatnio sie troche tego namnozylo, ale swiat sie nie skonczyl.

W 1939 roku byli entuzjasci, ktorzy twierdzili, ze jak Francja i Anglia wypowiedza wojne Hitlerowi, to za trzy miesiace (do Bozego NArodzenia) jest po wojnie - jak bylo - wiadomo. I odwrotnie - ludzie wierzyli, ze komuna sowiecka bedzie istniec zawsze i nic temu nie da rady. Tymczasem to sie zawalilo pod wlasnym ciezarem. Teraz bedzie nie inaczej. Szanse, zeby to sie utrzymalo sa wlasciwie zadne, a niespojnosci miedzy roznymi pomyslami sa takie, ze to nie rokuje na powodzenie. Sprawy beda eskalowac, ale predzej czy pozniej nastapi przesilenie.

Nadziei i cierpliwosci.

Ja sie zbieram za pol godzinki na mecz. Odjezdze dzisiaj swoje kilometry na lodzie w ramach wzmocnienia swojej kondycji, pielegnowania etosu frajdy, a na koncu przejdzie gosciu i mi za to jeszcze wyplaci 150 frankow. Popije to wszystko piwkiem, ktore biore ze soba i nie bede sobie demolowaniem swiata lba zaprzatal. Z pewnoscia nie dzisiaj.

Przeciez nie o to chodzi, zeby ludzie chodzili w maseczkach, to tylko środek, a nie cel, dobry na zachodzie, gdzie ludzie maja zaufanie do państwa. Dla Polaków sa inne metody, my zostaniemy załatwieni ekonomicznie, inflacja juz jest dwucyfrowa i nie maleje. Polska bedzie pierwszym krajem, który upadnie finansowo, zostaniemy bez pieniędzy w ciagu max 2 lat, teraz jest wykończony średni biznes. Na koniec zostaną tylko korporacje. I będziemy poletkiem doświadczalnym dla wprowadzanej nowej, światowej waluty.

Polska bedzie pierwszym krajem, który upadnie finansowo, zostaniemy bez pieniędzy w ciagu max 2 lat, teraz jest wykończony średni biznes

Tak nie będzie. Tzn Polska nie różni się wielce od innych, ta sprawa jest globalna. Wszędzie się wykańcza drobnicę. No i nie ma co się martwić o brak pieniędzy. Tych już od dawna też wszystkim brakuje ;) Przecież wszyscy są zadłużeni. Czyż to nie fascynujące? Tyle gadki o Niemcach, Chińczykach i reszcie ale tak mało gadki skąd te wszystkie pieniądze finansujące byt państw? Dlaczego państwa nie mają pieniędzy ale są jakieś ludki, które najwyraźniej je mają? Ciągle mają i mają :) Państwa, całe ich społeczeństwa harują i nie mają ale są jakieś ktosie, które nie wiadomo czym się zajmują ale pieniądze mają...

No i mamy własną walutę (czy ktos zauważył, ze już nikt nas nie wciska w euro), wiec bedzie można w małej skali eksperymentować.

Tak, to jest bardzo niepokojące. Czytam i słucham o planach modyfikacji genetycznych, z jednej strony to odjechane,  ale czy można to wykluczyć? Zamówienia rządowe kolejnych dawek opiewają już w tej chwili na kilka sztuk na osobę, to nie żarty. Mam jednak nadzieję, że "nasi", a dokładniej Kaczynski, okażą się zbyt nieudolni i bojaźliwi przy rosnącym mimo wszystko sprzeciwie i zaczną się te zamiary rozłazić. 

Kaczyński nie zna sie kompletnie na niczym i jest najbardziej wystraszonym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałem. Zrobi dokładnie to, co mu każą.

Tak. Jedyna nadzieja w nieudolności :)

Troszkę się Pan zagalopował z tym wykończeniem średniego biznesu- może jakieś dane na poparcie swojej tezy.

A kiedy go Pan widział osobiście wystraszonego? Bardzo jestem tego ciekawy. Pobał się Pana?

Proszę spytać pana Maciejewskiego, jak mu idzie biznes wydawniczy i jakie są szanse na druk nowych pozycji (np. dostępność papieru).

Dużo średnich biznesów, np gastronomia i hotelarstwo, albo już padło, albo ledwo przędzie, a to, co upada, jest przejmowane przez korporacje.

Handel jest już zdominowany przez sieci.

Przerwanie łańcuchów dostaw zagraża również tym podwykonawcom, których to bezpośrednio nie dotyczy, bo jak staje produkcja (np samochodów, to setki małych firm nie mają zamówień.

"Wyczuwam trolowanko. Ale mnie to tylko bawi. Życzę przyjemnej lektury!"

Ja natomiast wyczuwam, że przeceniasz sam siebie. Pamiętaj, że pycha kroczy przed upadkiem!

Pytam dlatego, bo sam mam, prowadzę taki mały, no może średni interes i nie narzekam-oby gorzej nie było.

Dziękuję.

Jeżeli można, to chciałbym zapytać-czym się zajmujesz?

Dzisiejszy wywiad Niedzielskiego u Mazurka, wskazuje, że ta druga, bardziej zdeterminowana.

A i właśnie kroq, taka najbardziej typowa w „biznesie” rzecz. Nigdy nie dawałeś, nie dajesz części pensji pod stołem? Ja naprawdę nie wierzę że są tacy. Ale stało się takie naturalne ze się nie zauważa. Tak to działa.

Pokaż mi, gdzie, w  którym miejscu zajmuję się obroną PIS-u. Domniemywam, wskazuje na to twoja pisanina, że jesteś człowiekiem

niewierzącym i zapewne nie znasz powiedzenia Ora et Labora. Oby te czerwone światełko paliło ci się cały czas!

Nie  ma  tygodnia...

...  zebym  od  tzw.  postronnych  osob,  glownie  takich  samych  klientow  jak  ja,  nie  dostala  OPR'u  za  nienoszenie  maseczki...

...  takze  bezczelnosc  ludzka  i  nadgorliwosc  nie  zna  granic  !!!

Nie taki znowuż fakt. Jakaś wyższa szkoła w Lublinie wydała rozporządzenie, że nie wpuści na uczelnię niezaszczepionych, filharmonia w Warszawie, coś podobnego. Na ile są to przypadki sporadyczne, a na ile już powszechne, tego nie wiem. Próby więc są. Ale na pewno faktem zamordyzmu jest brak bezpośredniego dostępu do lekarza, czego doświadczyłem osobiście z żoną, a także z córką. Wszyscy jesteśmy ubezpieczeni. W skrócie, u mnie dwa dni gorączki, leczę aspiryną, nie pomaga. Dzwonie do przychodni, nie ma numerków, prosze o telefoniczną porade. Też nie ma numerków. Mówię o wysokiej gorączce ( do przychodni nie wpuszczą pacjenta z temperauturą). Proszę czekać, lekarz zadzwoni. Dzwoni, stwierdza bez żadnych badań autorytarnie, ma pan Covida, kieruje na test, automatycznie na kwarantannę. Na gorączkę radzi ibuprofen. Nie gram na loterii, ale godzę się na test , wynik negatywny, do lekarza ponownie nie dzwonię, jakoś te przeziębienie przejdzie. Nie przechodzi. Dzwonię prywatnie na chybił trafił do firmy medycznej. Lekarz oddzwania po kilkunastu minutach, wysłuchuje, przepisuje antybiotyk. Zdrowie sie poprawia. Mija dwa i pół tygodnia. Fizycznie nie zbadany, więc nie wiem, do końca, co mi było. Podobnie z resztą rodziny, tylko nauczeni doświadczeniem, od razu telefon do prywatnej przychodni.  Córka , kaszel  w pracy, wysłana przez szefa do pracy zdalnej. Przez czerwony nos też skierują do pracy zdalnej? Przeziębić się mozna przez setki powodów, więc tu hartowanie Valsera mało przydatne. Jestem rolnikiem, więc praktycznie cały rok praca na świeżym powietrzu.

To jest pułapka "mniejszego zła", danie ludziom do wyboru dwóch złych alternatyw i przekonanie, że nic innego nie istnieje i nie będzie możliwe. Polska scena polityczna jest zabetonowana i opiera się na jednym, tzw postsolidarnościowym środowisku, to jest jedno środowisko, co z tego, że wewnętrznie skonfliktowane? Zresztą ten konflikt jest na pokaz, łączy tych ludzi brak więzi z Polską i lojalność wobec zewnętrznych mocodawców. 

 @ ...smieciu..

    to sa chyba te najgorsze obawy,ze sytuacja moze nigdy nie znormalniec,a w kazdym razie w taki sposob, jak to sobie wyobrazamy siegajac do okresu sprzed covida..stare dobre czasy co..?:)

                    Wystarczy sobie uprzytomnic kiedy to bylo.... 9 Wrzesnia..tak..? ..to ile to juz bedzie czasu.. jak w pysk strzelil umknelo 20 lat... czyli CALE JEDNO POKOLENIE...i co..?? ..wciaz na lotnisku wszyscy,mlodzi ,starzy,na wozkach,.. smigamy nagimi piętami ,bo buciki zzuwac trzeba... i nie ma zmiluj sie...  Cale jedno pokolenie...!!..i ten dziwny rytual,bo to jest rytuał...wciaz z nami..!..podobnie jak przeswietlanie ludzi promieniami..!

Wtedy kazdy syf, ktory przeciez nieustannie krazy w powietrzu zrobi z czlowieka dziada.

To wyznanie wiary w paradygmaty panującej sekty naukowej a ojcem założycielem był i pozostaje magik Ludwik Pasteur.

W czasie gdy magik żył była jeszcze ożywiona dyskusja naukowa o przyczynach chorobotwórczych. Czy to sprawka mikrobów czy innych czynników? Pozostający za życia  w cieniu magika Antoine Béchamp sformułował postulat naukowy, że w istocie bakterie nie są przyczyną, lecz skutkiem choroby i zależne jest to od tego jaką formę przybierają, co wynika ze stanu podłoża, na którym żyją, a nie z zarazka samego w sobie.

Antoin Béchamp wypływa ponownie w sieci odniesień na fali dekretów w trosce o 'moje i moich bliskich zdrowie'. Więc płyniemy w tym społecznym fakcie jak orzech w Nilu katarakcie.

Najbardziej wyeksponowani sa ludzie, ktorzy zima musza siedziec razen kilka godzin w nagrzanym, niewentylowanym pomieszczeniu. Konwekcja robi swoje, a po calym dniu wyjscie na zimno zalatwia sprawe. Nie ma zadnych szans, zeby stwierdzic gdzie, w jaki sposob, od kogo, w ktorym momencie ktos sie zaraza. Nikt takich badan nie prowadzi i dlatego pojawiaja sie glupoty typu dystans, maseczka i dezynfekcja rak w sklepach.

Jaka jest skutecznosc tych dzialan to wszyscy maja wglad w aktualne statystyki zachorowan. Ja tymczasem po dwoch latach tej szajby jestem zdrowy i fit.

Marsblade? Te ruchome płozy? Myślałem, że one są tylko w wersji do hokejowych rolek. Ja się zastanawiełem przed sezonem nad T-blade, ale że bardziej rolkowy jestem i z nastawieniem, że lodowisko prędzej czy później zamkną, kupiłem kolejne, pewnie zbędne podwozie rolkowe. Jak jesteś w ostrym wirażu na tych Marsblade'ach, to jesteś w stanie wyskoczyć z nich do hokejstopu, czy trzymają jak szyny tramwajowe? 

Hamowanie na lyzwowych tez jest bardziej efektywne. Wieksza czesc plozy niz w standardowej plozie przylega do lodu i tutaj tez ma sie lepsza kontrole nad stopem. Jedyny minus jest start i przyspieszenie, ale tez z pozycji zatrzymanej, jek sie jest chociaz troche w jezdzie, to juz tego tak nie czuc.

Będę czekał z niecierpliwością na relacje i efekty z kolejnych dawek III, IV , V, VI itd, przyjmownia eksperymentalnego preparatu .. Natomiast  bardzo mnie zmotywowała decyzja 258 pracowników ,aby pozostać jednak przy swojej decyzji. 

Perspektywa kary za brak szczepienia taka jaka jest w Austrii mnie rozbawiła.. Ciekawy jestem czy wystarczy im miejsc w tzw. anclu i czy  będzie  się opłacało utrzymywać więźniów zachowując unijne standardy . Swoją drogą "we" więzieniu znajdzie się ciekawe towarzystwo.  

Dzięki. Ja przy 78kg jeźdżę na calowym rowku:) Dookoła się dziwią, że nie wypadam z krawędzi, ale to celowa przesada. Niedugo idę w głębsze szlify.    

Nie wiem nic jak to z covidem bywa, ale mój znajomy mający dwie córki rozpytywał wśród znajomych czy jakiś dzieciak nie choruje na różyczkę. Zdziwiony zapytałem po co to jemu i stwierdził, że jeśli 2 córki przechorują za smarkuli to nie będzie obaw w czasie ciąży, że przyplącze się różyczka ze szkodą dla płodu. Inny znajomy, lat ponad 30, zaraził się od swojego syna ospą wietrzną. Odwiedził go kolega i powiedział - kiedy go zobaczył  dokumentnie obsypanego strupami i posmarowanego maziami, żeby się nie obraził, ale na jego widok chce mu się rzygać. Do czego zmierzam, że chorować należy i nie unikać chorób wieku dziecięcego, bo jak dopadnie to dorosłego to klops.

Tiaaa, to był ostatni moment, co by na sezon narciarski się otworzyć. Od Gwiazdki nie będzie u Austryjoków, żodnygo covida.  

>>>jako osoba, która covid na łóżu szpitalnym odbyła nie mam ochoty na przebywanie w towarzystwie nieszczepionych, brednie o tym, że oddech nie przenosi kropelek z wirusami etc niech nieszczepieni zachowają dla siebie<<<

A co z towarzystwem zaszczepionych roznoszăcych wirusa - po powtórnym zakareniu?  Początek komentarza osadzony w cuglach logiki. Może pozostańmy w tej formułę do końca? Nie wszyscy, którzy unikają szczepień to foliarze i "zbrodniarze", jak sądzę. Tak samo osoby, które lek genetyczny przyjęły. 

To nie jest tak, że wszystkim "przypasi" płytki rowek. Obecnie jeżdżę na takim, po to aby wyjść z pewnej strefy komfortu i poradzić sobie z określonymi problemami. Teraz idę w drugą stronę, bo mam zaplanowane określone zadania m.in jazda na zewnętrznej krawędzi tak nisko aby szurać lód bokiem łyżwy. Ja schodzę nisko ale nie mam takich kątów jak figurowi. No i hamowania na głębokim rowku wymagają ogromnej precyzji. We freestyle'u na tafli jednak ostrzą na 5/8cala (ca. 15-16mm).

ryby to w ogole wylapuja tlen z wody. Nie odwaze sie zgadnac ile czasu rocznie statystyczny Kowalski lub Smith spedza w wodzie plywajac?

to tak nie dziala, ze mozna sobie odsiedziec; tzn. kiedys tak bylo: oplata lub odsiadka

Problemem dzisiejszych czasow jest to, ze wychodzi jakis absolwent tzw. renomowanej uczelni, ktoremu wbili w pale jakies modele, slupki i tabelki i on cos mowi o biznesie, wzroscie przychodow i trendach. A tymczasem jakby ustawic na pierwszej linii frontu to nawet kilograma kartofli by nie potrafil opylic.

Ja w tym roku bylem u kardiologa, bo szwajcarski zwiazek zrezygnowal dwa lata temu z testowania sedziow w biegu na 5km po tym jak dwoch ludzikow trzeba bylo reanimowac podczas nieukonczonego biegu. Jako zadochron wymyslili, ze dochtory musza podpisac papier o zdolnosci do "wytezonego wysilku fizycznego".

No i teraz... siedzie w poczekalni, w srodku lipca, temperatura jak w saunie, na mordzie maseczka i czekam pol godziny na wejscie do lekarza, ktory najpierw robi wywiad. Baba w moim wieku, z balkanskim nazwiskiem i prawdopodobnie takim korzeniami, z patologiczna nadwaga sygnalizujaca nie tylko brak zdolnosci do sprintu, ale tez wstret do jakiejkolwiek aktywnosci fizycznej zaczyna mnie instruowac na temat stylu zycia i zachowania zdrowia. Potem kaze mi sciagnac koszulke, ale jak sciagam maseczke to mowi, ze nie wolno bez maski. Musze sciagac tshirt majac maske na facjacie. To byl juz wyrazny sygnal, ze cos jej w baniaku nie styka. Ja mimo to sciagam maske i dopiero potem koszulke i baba ma juz lekki wqurw, ze nie wykonalem polecenia. Temperatura dalej rosnie, juz nie tylko ta na zewnatrz.

Mowi, ze teraz mnie oslucha, ale kaze nie podchodzic bo covid. Przyklada stetoskop  jak najdalej wyciagneta reka i odwraca glowe w druga strone. Wszystkie czynnosci wykonuje w rekawiczkach, ktore zdejmuje, po czym dezynfekuje rece.

Po wykonanym EKG w innym pomieszceniu przez technika-studentke medycyny (normalna mloda kobieta, moglem do badania zdjac maske) wracam do gabinetu, zeby omowic wyniki i opis. Mierzy mi cisnienie dwukrotnie i mowi mi, ze mam podwyzszone (ja w tym czasie walcze z mysla, czy czasami nie wziac stojacego obok wazonu i nie walnac ja kontrolnie wczerep) i musze zrobic badania dodatkowe. Baba podpisuje mi kwit o zdolnosci, ale wysyla mnie na dodatkowe badanie wysilkowe. Wyrzucam skierowanie do kosza, a podpisany kwit o zdolnosci wysylam do zwiazku.

Cala opowiesc mozna zatytulowac "chory czlowiek bada zdrowego".

W przyszlym sezonie musze znalezc jakiegos normalnego lekarza, bo do wariatki juz wiecej nie pojde.

I tak samo jest z oddychaniem. Rozni zawodowi specjalisci od sapania daja ci instrukcje, a na drugim biegunie jest jakas ekstrema typu Wim Hof, gdzie zupelnie do niczego nie przygotowani ludzie rzucaja sie na ekstreme i potem to wychodzi jak zwykle. Troche potu, wiecej krwi i jeszcze wiecej lez.

Ty się nie dziw tej babie, bo przy patologicznej otyłości może czowieka zabić cokolwiek, infekcja, stres...

No tak... nie dziwie sie. Ale jak to mowia - ludzie ludziom i sami sobie zgotowali ten los. Ja juz sie przestalem zasadniczo dziwic czymkolwiek. Mysle jednak, ze dla komfortu wlasnego warto dziwolagow unikac jesli zachodzi taka opcja. Trafilem na mine. Jedyny plus taki, ze przybila pieczatke i podpisala.

W Polsce dalej mam mozliwosci, ze zalatwilbym to za flaszke i na telefon. Tutaj niestety trzeba bylo sie spotkac z dziwolagiem.

Z tego, co wiem, to spod respiratora żywych wychodzi góra 1/4, a samo stosowanie respiratora i opieka nad takimi osobami jest skandaliczna i niezgodna z zasadami. Przede wszystkim respiratory podłącza się nieinwazyjnie, przez zaintubowanie, a nie przez tracheotomię, co jest o wiele bardziej niebezpieczne, poza tym opieka nad takimi osobami jest żadna, nie odsysa się wydzielin, nie zmienia pozycji, leżą sobie w śpiączce farmakologicznej i czekają na śmierć. Tak jest przynajmniej w Polsce, NFZ płaci grubą kasę za podłączenie pod respirator, więc nie ma opcji, żeby jakieś były wolne.

Część tej 1/4 kończy np. z niedotlenieniem mózgu w różnym stopniu a nawet jako warzywo.

Od lipca jestem zarejestrowany w Polskiej Izbie FIzjoterapeutow i juz dwukrotnie dostawalem od nich informacje, ze organizuja kursy w kierunku robienia zastrzykow przeciwkowidowych.

Spiewac, jak widac, kazdy moze.

A potem cyk! Zastrzyk w jakims autobusie, przez nieznanego z imienia i nazwiska typa. Jak cokolwiek sie stanie to sprawa jest nie do odtworzenia i nie do namierzenia. Te detale sugeruja, ze w wieziennym szpitalu Auschwitz bylo latwiej o fachowa pomoc i szanse przezycia mogly byc porownywalne.

Jakie usługi medyczne? W Polsce wykonuje się procedury.

Więcej niż 265 mln.  Znam kilka osób, które  na to chorowały, nawet niektóre ciężko, ale wyleczyly się w domu bez informowania sanepidu. Dlatego można chyba jeszcze dodać co najmniej drugie tyle ozdrowieńców.

W tej chwili definitywnie więcej robię niż mówię i to jest dobra proporcja. Będę się tego jakiś czas jeszcze trzymał, dopóki sytuacja nie znormalnieje i zacznie przypominać tą sprzed 2020 roku.

Hmm, optymista jesteś. Ja już przestałem. Robię swoje. Oczywiście cały czas wiedząc już, że tak jak było, już nie będzie. Na razie kolejny, afrykański wirus. I tak to się będzie kręcić. Ile lat? Na zawsze już. Sorry balbinka ☺

______

Obstawiam,że w najbliższej perspektywie to zaszczepieni się zbuntują,wszak w nieskończoność nie będą się szczepić, a przypadków ubocznych jest coraz więce. Juz powoli orientuja  ze dali sie zlapac  w pułapke i zostali oszukani. Pierwotnie mowa byla ,że dwie dawki zlatwiaja cala sprawe, a dzis ta retoryka znacznie sie zmienila.  Jest sporo osób, które się zaszczepily pierwszą dawkę ,a do drugiej nie przystąpiły. Powstało zapętlenie , bo i władza zapędzila się w spekulacjach statystycznych. Juz  dziś wyraźnie widać że w wyniku  obostrzen covidowych wiecej osób zmarlo z powodu innych chorób . Balagan jest totalny ,a i szumowina powoli wypływa.   Do tego dochodzi inflacja ,która z miesiąca na miesiąc rośnie. Polskę w tej chwili zwyczajnie nie stać na obostrzenia , tym bardziej,że UE wstrzymała dotację. 

OIT to w każdym polskim szpitalu wyłącznie koszt, zawsze jest na minusie. Szpital na nim nie zarabia, a każdy dyrektor chętnie przytnie wydatki na OIT. Owszem, dzięki dodatkowemu finansowaniu COVID kupiono sporo sprzętu i przejściowo załatano bieżące dziury w budżecie, ale większość szpitali przez pandemię popadła w istotne trudności finansowe. Co zresztą bez jakiejś interwencji odgórnej będzie miało przykre konsekwencje dla funkcjonowania OZ w kolejnych miesiącach i w przyszłym roku. 

A na respiratoroterapii zna się zdecydowanie więcej niż kilkadziesiąt ludzi w Polsce. Tak o dwa rzędy wielkości więcej. Owszem, superguru jest dużo mniej, ale to jak w każdej dziedzinie i każdym kraju. Tyle, że przeciętny człowiek nie rozumie po co jest respirator. On nie zastępuje płuc, tak jak np.dializa zastępuje nerki. Jednak umożliwia (nie zawsze) przeżycie niewydolności oddechowej, która w innym wypadku byłaby nieodwołalnie śmiertelna. I tylko w takim wypadku ma sens. Podłączanie do respiratora ludzi, którzy nie umarliby bez niego nie ma sensu i nie robi się tego, nieważne, co na ten temat opowiada Kuna. On się zresztą na tym nie zna, nawet jeśli uważa inaczej. Niestety, w Polsce skutecznie i planowo zabiliśmy zaufanie do profesjonalistów (w dowolnej dziedzinie), a także umiejętność rozpoznawania rzeczywistej kompetencji. Stąd i fachowcem może obwołać się każdy. Wystarczy, że ma dużo wiary w siebie. Najgorzej, że może też zdyskredytować dowolnego prawdziwego fachowca, jeśli tylko przewyższa go wiarą w siebie.

Nawet gdybym napisał prof.Kuna (powinienem był, ewidentne zaniedbanie, dokładnie tak, jak nie powinno się pisać Tusk, czy Kaczyński), to nie zmieniłoby to faktu, że on się na respiratoroterapii nie zna. I mało było ostatnio tak szkodliwych społecznie wypowiedzi jak ta przytaczana. Ponieważ robi się wszystko, żeby nie podłączać pacjenta do respiratora zawsze, nie tylko w COVID-19. Ale trzeba się na tym znać, żeby to wiedzieć. CBDO.

Masz rację, na szczęście jeszcze są.

Najgorsi są ci, którzy patrzą jak tylko się obłowić. Ci są najgorsi, bo zniszczą tych, co zachowują się jak lekarz.

Popatrz na naszego cynika. On od razu ocenił- nie zna się. Kto mu dał prawo do oceny. Niech założy te łyżwy i jedzie w ujam!

Nie chcę tego za bardzo ciągnąć, ale generalnie intensywną terapią w Polsce nie zajmują się pulmonolodzy. A profesor Kuna jak dobrym pulmonologiem by nie był (jest, o ile wiem) i jak dobrze nie znał by się na wentylacji mechanicznej pewnej szczególnej grupy pacjentów to na skalę Polską do topowych guru wentylacji mechanicznej ("respiratotoroterapii") się nie zalicza i raczej już nie będzie. Cytowana wypowiedź jest właśnie ogromnie szkodliwa, po pierwsze wyrwana z klinicznego kontekstu, i w tym sensie zwyczajnie błędna (bo to nie jest zasada ani złota, ani pozbawiona wyjątków). Po drugie i najważniejsze: Bez odpowiednio głębokiej wiedzy bazowej może ona być zrozumiana wyłącznie źle, podważając jedynie zaufanie społeczne do lekarzy i medycyny. Nie rozumiem, jakim cudem fachowiec mógł w ogóle coś takiego popełnić w publicznej wypowiedzi, zakładam, że nieuważnie autoryzował wywiad. Zresztą spadła na niego za to ostra krytyka środowiska, w tym ludzi bardziej w tej kwestii fachowych od niego.

A na suplementację witaminy D jest w ostrym ciężkim przebiegu COVID-19 już zwyczajnie za późno. Ją trzeba uzupełnić przed, i to dużo przed zachorowaniem.

EOT z mojej strony.

" ostra krytyka środowiska " - czyli opinia bandy przeplaconych reprezentantow handlowych i akwizytorow z tytulami, bo przeciez nie lekarzy. Jak wyzej napisali koledzy - respirator, intubacja to jest 75-90% wyrok smierci, a nie zaden ratunek. To sugeruja liczby - co czwarty pacjent z tego wychodzi. Jak na 21 wiek, postepy w medycynie, farmacji, w powiklaniach pogrypowych to slabo fest.

Biznes jest nakierowany na opylanie szczepionki w kilkunastu rzutach, przez nastepne kilka lat. Nie slyszalem, zeby jakas firma pracowala w kierunku lekarstwa. Ostatnie trzy dekady w szczepionkach to jest jedna seria walkow i przekretow. Wszystko jest na wierzchu.

Wezmy na przyklad taka firme - Merck - i skandal ze szczepionka na raka macicy. https://www.cbsnews.com/news/gardasil-researcher-speaks-out/

Kazda z firm farmaceutycznych ma grube kartoteki oszustw, wymuszen, korupcji, kar, ale nic to w ich dzialaniu nie zmienia.

Mechanizmy, ktore bandyterka farmakologoczna wypracowala - uciszanie dociekliwych, przekupstwo "ekspertow", politykow, akcje promocyjne preparatow - to sa sztuczki, ktore oni juz trzy dekady rozwijaja. Teraz przyszla pora na grype z testem, ktory ja rozpoznaje.

"... tym bardziej, że UE wstrzymała dotację"

To nie jest żadna dotacja - to jest kredyt, który zostanie zaciągnięty wspólnie (przez Mumię) . Ale każdy swoją działkę będzie normalnie musiał spłacić. Dla nas to nie jest żaden interes - bo mamy średnio 4 razy mniejsze zadłużenie (do PKB) niż kraje południa, więc możemy wziąć samodzielnie ten kredyt i nie będzie gorzej oprocentowany. Poza tym możemy go wydać wg własnej woli. Mówił o tym Glapa na Konferencji 590 w pażdzierniku.

"Do tego dochodzi inflacja ... "

Inflacja ruszyła wszędzie. Przewidywałem to rok temu, gdy były lokdowny. Po prostu przez ponad rok gospodarki pracowały na 1/2 gwizdka, więc musi teraz nastąpić korekta. Jak nie będzie kolejnych szaleńśtw, to inflacja będzie ok 12-15% przez rok. Potem zacznie spadać.

Valser, kurczę, nie będziemy tu dyskutować zasad prowadzenia wentylacji mechanicznej. To jest wiedza hermetyczna, oparta na doświadczeniach wielu pokoleń, której nie nabywa się z ani łatwo, ani zdalnie. Respiratorów używa się codziennie, w każdym szpitalu setki razy choćby na sali operacyjnej w czasie znieczuleń - umierają ci ludzie od tego? Oczywiście, jak się da respirator małpie, można nim człowiekowi zaszkodzić. Jak każdym praktycznie sprzętem medycznym.

Ale żeby w ogóle dostać możliwość prowadzenia takiej terapii trzeba po 6-letnich studiach skończyć jeszcze 6-letnie szkolenie specjalizacyjne, w ramach którego 2 lata trzeba spędzić na intensywnej terapii pod nadzorem znacznie mądrzejszych od siebie. I dyskutowanie szczegółowych kwestii w gronie nawet wnikliwych amatorów naprawdę nie ma sensu. Podważasz wiedzę Gabriela o lesie? Raczej nie, o ile mi wiadomo. 

Że producent chce opylić szczepionkę, a marketing klepnie dowolną ściemę, która zwiększa sprzedaż? Oczywista rzecz, od tego SĄ. Firma jest po to, żeby zarabiać. Nikt ich z etyki nie rozlicza. Ale wiara, że sami lekarze ładują te produkty m.in. w siebie, swoje dzieci i bliskich tylko po to, żeby dostać od firmy długopis jest, oględnie mówiąc, mało poważna. Tak samo wiara w szczególną tajemną wiedzę poza własnymi dziedzinami kompetencji postaci wyrwanych z kontekstu przez dziennikarzy. Jeszcze w Polsce tłumaczy nas powojenna tradycja profesorów "z nasadzenia", siejąca ziarenko zwątpienia wobec autorytetów w ogóle. Na zachodzie to już wyłącznie skutek postępującego zidiocenia mas. 

To wszystko nie wyklucza, że z perspektywy wielu lat możemy uznane dawniej terapie oceniać jako błędne. Ale w danym momencie decyduje się wyłącznie na podstawie informacji aktualnie dostępnych. 

[...] ładują te produkty m.in. w siebie, swoje dzieci i bliskich tylko po to, żeby dostać od firmy długopis jest, oględnie mówiąc, mało poważna. (...)

Każdy ma swoją cenę, ale ów lekarz nie jest galerianką by za długopis.

Nie mam zamiaru dyskutowac zasad prowdzenia, ale ich skutecznosc i rezultaty mnie interesuja i o tym wszyscy mozemy dyskutowac. Tak samo jak o tym, kto na obdludze tzw. sluzby zdrowia robi pieniadze i na jakich zadadach. To nie jest rocket science. Cisna ekspertow i przekierowuja uwage z tematu glownego na eksperckie. 

Pare lat temu wiedza o tym, ze maseczki chirurgiczne nie sa zadna antywirusoea ochrona byla powszechna i nikt temu nie zaprzeczal. Dzisiaj jest inaczej. 

Doktor ekspert rozpyla lakier do wlosow na maseczke i wciska kit, ze to zatrzymuje aerosole.

Jak on by z takim pokazem wystapil na egzaminie 15 lat temu u mnie w szkole, to min. drugi termin, albo w ogole wypad za szerzenie herezji medycznej. 

Statystycznie najwiecej ludzi umiera w szpitalach. ja nie bede zgadywal czy wiecej ludzi w szpitalach zdrowieje czy sie tam konczy? Ale szpital to ostatnie miejsce gdzie sxukalbym pomocy. 

Sa oczywiscie nagle przypadki, ze tylko szpital jest ratunkiem, no  ale nie w przypadku grypy. 

Nie ma techniki bez siły. Nie istnieje w ogóle coś takiego - na "kapciatych" mięśniach żadnej techniki wypracować się nie da. Tyle, że praktycznie każdy zdrowy nastolatek przysiad na jednej nodze zrobi bez problemu. Ale ja już nie, i to nie jest tylko kwestia siły/wagi. Sporo amatorów, zwłaszcza w wieku nienajmłodszym, ma jakąś-tam technikę, często wypracowaną wcześniej. Ja mam (miałem, dopóki jeździłem) całkiem dobrą techniką narciarską, też korygowaną przez topowych instruktorów (m.in. wielokrotnego mistrza Polski instruktorów). Na łyżwach jestem wprawdzie zasadniczo samoukiem, ale nie krzywduję sobie również. Ale i sobie, i innym amatorom na podstawie osobistych doświadczeń odradzam wyczynowy sprzęt, także wyczynowy jego "setup", o ile nie startują w zawodach. Bo to tylko utrudnia jazdę rekreacyjną, a i wykorzystać się bez owej siły nie da. A jeśli startują w zawodach, to muszą nadal spełniać siłowe kryteria minimum, bez tego używanie wyczynowego sprzętu w warunkach i w sposób dla niego przewidziany jest gwarantowanym przepisem na ciężką kontuzję.

Taka konstatacja...

Sila w judo bierze sie z techniki - Waldemar Legien.

Sila w kazdym sporcie bierze sie z techniki. Nieprawidlowa technika - wezmy na to zarzut sztangi na barki - power clean - ktore np. hokeisci robia standardowo w duzych ciezarach - bo to cwiczenie na nogi i obrecz barkowa i plecy - https://www.youtube.com/watch?v=O32-Ae8SNIc

wymaga bardzo dobrej techniki, jesli chce sie dzwigac duze ciezary. Nie da sie zla technika ( kiedy gryf nie pracuje w gore w optymalnej pionowej drodze) wyciagnac duzego ciezaru, jesli sztanga w gore idzie balonikiem. Momentum w gornym polozeniu jest tak duze, ze pcha do tylu i przewraca kazdego silacza. Kolejny element to jest "podejscie pod ciezar" kiedy on sie znajduje w gornym polozeniu, ktory zabezpiecza zablokowanie sztangi, amortyzacje ciezaru i wstanie z nim do wyprostowanej pozycji.

Mlodzi, poczatku jacy zawodnicy wykonuja to cwiczenie z drewnianym kijem, dopoki nie opanuja techniki. To jest standard.

Z przysiadem na jednej nodze jest tak, ze to juz jest zaawansowane cwiczenie i silowe i techniczne. Wezmiesz goscia, kulturyste, ktory bedzie mial rekord w siadzie 200kg i mozna sie zalozyc, ze jesli siadow na jednej nodze nie robil to moze zejdzie w dol, ale nie wstanie. Zacisnie go brak techniki i brak treningu rownowagi. To jest podstawowe cwicznie dla wyczynowego hokeisty, narciarza, rolkarza, karateki, gdzie wiekszosc obciazen rozklada sie w jezdzie czy w kopaniu na jedna strone/noge.

Do przysiadu na jednej nodze (z obciazeniem) dochodzi sie stopniowo roznymi cwiczeniami, ktore pomagaja rozbic ten ruch na fazy. Wiekszosc pietnastolatkow trenujacych hokej 2-4 razy w tygodniu ma z tym cwiczeniem problem i nie jest w stanie go poprawnie wykonac. Nie mowiac juz o tym, zeby to byla czesc treningu i zeby robic to cwiczenie w seriach. Nietrenujacy nastolatek nie zrobi przysiadu na jednej nodze. To lezy poza jego mozliwosciami. Wiekszosci ludzi doroslych tego nie wykona. Kazdy moze sie zreszta sam o tym przekonac.

Ze sprzetem wyczynowym jest tak, ze na poczatku nie ma sensu go kupowac, bo jest drogi i nie wykorzysta sie jego mozliwosci, ktore przekraczaja mozliwosci poczatkujacego. I tak jak napisales - latwo mozna sobie zrobic kuku. Tak jest np. z profesjonalna twarda lyzwa hokejowa. Jak ktos kupi taki but, nie majac technini jazdy, tendecje do tego, ze bedzie sie z powodu braku umiejetnosci wywracal, to twardy but, ktory blokuje stope przy upadku bedzie robil kuku np. w kolanie.

Podobnie jest z rolkami, rozmiarem kolek, itp. Nie wykorzystasz mozliwosci sprzetu i wyeksponujesz sie na kontuzje.

Przepraszam, że trochę obok - mam pytanie do Pana o maseczki. Wcześniej gdzieś napisał Pan, że maseczka jest po to, żeby chronić otoczenie przed "sobą" (że tak skrócę). Czy zatem nie ma sensu noszenie jej gdy jest się całkiem zdrowym? Czy jesli znajdę się w miejscu (np. sklep) gdzie będą w powietrzu wirusy, to mnie maska nic nie da? Tak zrozumiałam z wypowiedzi gdzieś wyżej.

Będę wdzięczna za odpowiedź

Cwiczymy juz ten nonsens dwa sezony. Zadna "czysta matematyka" i "modele" tutaj nie dzialaja. Danych jest juz tyle, ze pora jakies wnioski wyciagnac, a nie cisnac jakies pierdoly z telewizora emitowane przez medycznych przedstawicieli handlowych. Proporcjonalnie do stosowanych srodkow - maseczek, dystansu, dezynfekcji, szczepien - powinny pojawic sie jakies rezultaty. Nic takiego sie nie dzieje. Przychodzi listopad i liczba chorych sezonowo wzrasta bez wzgledu na podjete dzialania. To pokazuje jednoznacznie sezonowosc choroby, jak w przypadku innych chorob infekcyjnych ukladu oddechowego i jednoczesnie nieskutecznosc podjetych dzialan. Co do reszty - w jaki sposob przenosi sie choroba to mozemy tylko spekulowac. Mniemanologom sie wydaje, ze jak to jest infekcja ukladu oddechowego, to tylko wziewne, kropelkowe zakazenie jest glowna droga transmisji - stad sa maseczki. Dowodow jednak na to nie ma, bo zadnych badan, ktore potwierdzalyby zakazenie ta droga nie ma. Nie da sie tego w zaden jednoznaczny sposob ustalic.

Badania są. Liczne i dobrej jakości. Tylko trzeba chcieć je przeczytać i dysponować bazowym zestawem narzędzi poznawczych, żeby właściwie zinterpretować. Nie zmuszę Cię jednak do ich poszukania i przeczytania, skoro nie chcesz. 

Są w każdym razie badania i na transmisję kropelkową, i na aerozolową, są badania na związek ciężkości przebiegu z ładunkiem zaaspirowanego wirusa, jest potwierdzona możliwość zakażenia drogą spojówkową. Są też doświadczenia empiryczne, w tym potwierdzone zakażenia przy błędach w stosowaniu maski FFP2/3. Maski też są dobrze przebadane i to wszystko jest wiedza, nie widzimisię. Zresztą są nawet badania, że w zasadzie na sali operacyjnej, z uwagi na zasięg "kropelek" maski musi mieć zespół bezpośrednio stojący przy stole. Ci, co przebywają dalej już w sumie niekoniecznie - nosi się je jednak na bloku stale, bo łatwo "się zapomnieć". Ale wirusy z dróg oddechowych to również kwestia aerozoli, a przed tym chronią tylko maski naprawdę "szczelne". 

Swoją drogą mnie dosyć bawi to przekomarzanie się. W sumie jako karateka powinieneś być nieustępliwy, nawet wobec przewagi przeciwnika, to logiczne. Ale gdyby się okazało, że jestem profesorem pulmonologiem, to potraktowałbyś moje argumenty poważniej? ;) 

W tym jest wiele warstw i aspektów. Niemniej noszenie maski w zaludnionych przestrzeniach zamkniętych jakiś tam sens ma, ale dla ochrony innych, nie siebie samego. W lesie, oczywiście żadnego, w sensie biologicznym. Cały Daleki Wschód nosił maski już dawno przed COVID i nie tylko z powodu smogu, ale dla ochrony innych przed infekcjami. Taka kultura, każdy z gilem, podziębiony spontanicznie w takiej masce tam chodził od zawsze. Tak samo w szpitalach już dawno rodziny odwiedzające chorych z obniżoną odpornością miały ordynowane maski - chodziło właśnie o obniżenie ładunku patogenów, nie o sterylną ochronę. Personel, wiadomo w maskach. To daje efekty mierzalne wyłącznie w skali populacyjnej i jako Risk Reduction - nie ma możliwości, żeby takie działania cokolwiek robiły zero-jedynkowo. 

Noszenie maski tak, żeby skutecznie chroniła noszącego zasadniczo wymaga szkolenia, dokładnie jak piszesz. Dlatego nie ma wielkiego sensu robienie z tego ajwaj w kwestii ochrony własnej. A co ma? Oto profesor Kuna, we własnej osobie:

Prof. Kuna: powinniśmy przekonywać do szczepień nie strachem, ale empatią | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)

"Proporcjonalnie do stosowanych srodkow - maseczek, dystansu, dezynfekcji, szczepien - powinny pojawic sie jakies rezultaty. Nic takiego sie nie dzieje".

Tak, jeśli chodzi o liczbę zakażeń, to efekt rzeczywiście żaden. Niemcy już pobili rekordy z wszystkich przebytych fal. Jednak w wiekszości krajów spadła dosyć wyraźnie śmiertelność na kowid. Nie wiem dlaczego, brak istotnych danych. Możliwe, że szczepienie zmniejsza ryzyko cieżkiego przebiegu, ale to musi być całkowicie dobrowolna decyzja.  Trzeba ocenić ryzyko zachorowania dla swojej grupy wiekowej i zdecydować czy warto brać udział w eksperymencie medycznym, czy nie. Gdy ktoś ma ponad 65 lat, do tego cukrzycę i nadwagę, to jest w grupie najwyższego ryzyka, i lepiej by się szczepił.

"Gdy ktoś ma ponad 65 lat, do tego cukrzycę i nadwagę, to jest w grupie najwyższego ryzyka, i lepiej by się szczepił."

Dlaczego proponujesz szczepienie, a nie:

spacerów na świezym powietrzu

unikanie stresów/ ogladania tv, itp/

suplementacji witaminą d3 i nie tylko

porządnego odżywiania

unikania tłumów

itd

Jak widać antidotum, to tylko szczepienie. A zakrzepica, zapalenie mięśnia sercowego, wszelkiego rodzaju paraliże, to pryszcz!

Czy nie uważasz, że stwierdzenie- grupa najwyższego ryzyka i szczepionka na Covid-19, to dosyć śmieszne zestawienie?

ps

Po szczepionce, tych ludzi śmierć nie dotyczy?

Gdy ktoś jest obarczony poważnym ryzykiem śmierci na kowid, bo to wynika z kiepskiego stanu zdrowia i znanej mu podatności na cieżkie grypy, to ryzyko komplikacji bezpośrednio po szczepieniu, rzędu promil jest do przyjęcia. Nieznane jeszcze długo falowe skutki szczepienia już wiele życia nie skrócą.

Spacery, i ogólnie "zdrowy tryb życia" zamiast szczepienia u takiego człowieka pomogą dopiero w dłuższej perspektywie, a tu trzeba czegoś szybko działającego.

Inaczej to wygląda w tych grupach wiekowych w których umieralność jest znikoma.

>>>Blogoslawieni ci, ktorzy uwierzyli w marketing Pfizera i Reutersa, bo to glownie im bedzie (po) dane<<<.

:D

Dziś już więcej mi nie potrzeba.... 

Nic dodac, nic ujac.
Tez tak mialem. Przyszedlem z lekka goraczka (ale na wejsciu do szpitala zmierzyli temperature i wyszlo... 36.2), bez kaszlu, wech i  smak ok.
Nieszczepiony? Won na test i izolacje! Taka byla narracja, nie zdarzylem dokonczyc "Dobry wieczor".
Osluchala mnie pod koniec wizyty (w zasadzie tylko po to przyszedlem) bo chyba wyczula, ze zaraz mnie poniesie...
Dramat. Ja to jakos przeszedlem (sprawilem sobie "koktajl" lekow poza eNeFZetem, 5 dni i po zabawie) ale ile osob tak dobili? Wywalali do domu, bez leczenia a jak pacjent "dojrzal" do respiratora to dopiero do szpitala.

"(...)A za chwile bedzie rok od ostatniego memorandum i zimowa olimpiada."

W temacie olimpiady link podrzucam (tekstu wytycznych MKOl jeszcze nie czytałem).

Nonsensy narastające?

W Polsce, w szpitalu, nie leczy się, tylko świadczy usługi medyczne/ wykonuje procedury/! :(

To jest wlasnie to co obserwujemy - "dynamiczny rozwoj braznzy farmaceutecznej", za ktorym stoi "czlowiek sukcesu". Ja jego sukcesu, ani tego typka w swoim zyciu nie potrzebuje.