-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

Na wszystko jest (swój) sposób

Kilka razy do roku, nie więcej niż raz na kwartał siadamy wieczorem z żoną i oglądamy razem jakiś film na komputerze. Ostatni raz w zeszłym tygodniu jakiegoś amerykańskiego gniota z Denzelem Washingtonem. Mniejsza o to, co tobyl za film, bo dla mnie to nie ma większego znaczenia. Od lat nic nie oglądam, co jest odtworzone na podstawie jakiejś fabuły i napisanego pod film scenariusza. Wytworzyło mi się lata temu takie natręctwo, że jak widzę np. Denzela Washingtona z filiżanką kawy, opartego o ścianę, wyglądającego przez okno, obserwującego co dzieje się na podwórzu domu w którym mieszka, to mam przed oczami tą całą ekipę, która stoi poza kadrem, gości od oświetlenia, kamerzystów, reżysera, panią, która dolewa wrzątku, żeby z kawy unosił się dyme i wyglądało, że to kawa gorąca, itp. Nie jestem w stanie się skupić na fabule, tylko w głowie mi się kłębią myśli typu – ile dubli musieli strzelić, żeby to wyglądało tak, żeby się ludzie dali wciągnąć w tą gawędę?

Dla mnie to już nie ma znaczenia, bo nie potrafię tracić już czasu na jakieś fabrykowane historie, nawet takie, które coś w zamyśle wiernie odtwarzają.

Weźmy na przykład taki oskarowy hit Spielberga „Saving Private Ryan”. Majstersztyk reżyserski, montażowy, pełny specjalnych efektów. Jest tam taka scena jak na rękach swoich przyjaciół umiera żołnierz, pluje krwią, z brzucha mu krew bucha, a oni go ratują. Ja niestety widzę sztuczny, przyklejony brzuch i łączenie tego sztucznego brzucha z ciałem aktora zasłonięte ręką jego kolegi, który go niby ratuje i farbę, którą niby umierający pluje. W brzuchu są pojemniki z czerwoną cieczą, rurki i pompka, która rytmicznie podaje ciecz tak, żeby ta wydobyła się na zewnątrz i wyglądała na pulsujący wyciek. Reszta to tak zwana gra aktorska, czyli krzyki, jęki, charczenie i bezruch udający śmierć.

O tym, że jest ktos taki jak ojciec Szustak dowiedziałem się trzy dni temu z notki i dyskusji na SN. Pooglądałem sobie tą zajawkę deminikanskiego neflixa i znowu te same pytania mnie naszły – ile razy na sucho musieli te szybko wypowiadane kwestie przecwiczyć i ile dubli musieli strzelić do tej dynamicznej reklamy, jadącej z miejsca na miejsce kamery, od postaci do postaci, od jednej frazy do drugiej? Niestety nie dotarło do mnie przesłanie o co chodzi w tym „projekcie”?

Mówiąc inaczej – muszą mieć scenarzystów, oświetleniowców, reżysera i całą resztę ekipy, żeby to „profesjonalnie wygladalo”. Ja rozumiem ich zapał i entuzjazm i nawet to, że to może być duża frajda robić takie rzeczy. Nic tylko życzyć powodzenia. Pytanie podstawowe jednak brzmi – komu oni to chcą sprzedać i za ile? Bo to, że będą generować koszty i to całkiem spore – to jest sprawa jasna i oczywista. Jeśli chodzi o sprzedaż czegokolwiek – to sprawę trzeba zacząć od końca łańcucha pokarmowego – ostatecznego klienta, grupy docelowej, systemu dystrybucji i sposobu poszerzania rynku czyli marketingu. Produkt to ostatnia rzecz, którą przygotowuje się na samym końcu. Być może oni to wszystko mają i nie potrzebujemy się martwić?

Odpaliłem też jeden filmik o tym jak ojciec Szustak mówi z przekonaniem, że kobieta różni się od mężczyzny, że płeć to jest sprawa biologiczna, a nie kulturowa itp. Ten jego vlog jest niestety słaby bo za każdym razem jest to samo – „gadajaca glowa”, która idzie przez 20 minut po zmontowanej czołówce, która zrobiona jest tak, żeby zainteresować i przyciągnąć uwagę na starcie. Cała reszta następująca po czołówce już taka nie jest.

Na dodatek ojciec Szustak występuje na tym vlogu w cywilu. I jeśli ktoś trafi na ten materiał nie mając wcześniejszych informacji, że to jest katolicki zakonnik, to myślę, że może być nieco zdziwiony. No, ale to też może nieść efekt „wow”, że paczajta funkcyjny katol bez munduru może być „cool”.

Półtora roku temu przez kilka dni byłem u Cystersów w Wąchocku. O dwóch sprawach chciałbym napisać.

Po pierwsze, o jedzeniu. Pierwszy pokarm jaki mnich w Wąchocku spożywa jest duchowy, bo pół godziny spędza na modlitwie. Drugi pokarm, to Ciało i Krew Chrystusa podczas mszy, a dopiero potem, o ósmej idzie na śniadanie.
Podczas posiłków, siedząc w ławach na przeciwko braci, jako gość dostawałem jedzenie w drugiej kolejności, po opacie i przeorze. Bracia z nowicjatu dostawali jedzenie na końcu, wedle hierarchii i starszeństwa.
Mimo tego, że dostawałem jeść w drugiej kolejności, to musiałem się sprężać, żeby swój talerz na czas pozamiatać. Posiłek zaczyna się i kończy modlitwą, i kiepsko wygląda sytuacja jak opat i bracia czekają cierpliwie i w milczeniu, aż skończysz jeść. Moją konkluzja tutaj jest taka, że mnisi w Wąchocku dziennie więcej czasu spędzają na modlitwie niż na jedzeniu.

Po drugie - praca. Przez kilka dni byłem przydzielony do zajęć z dwoma braćmi z nowicjatu. Rąbaliśmy drewno na opał, cieli piłą spalinową i układali je potem pod dachem. Fajna, fizyczna robota. Rozmowa w takim sensie jak się cywilowi za normalną wydaje, tutaj z braćmi zupełnie się nie kleiła. Właściwie to pracowaliśmy milcząco, a jedyne zdania jakie żeśmy wymieniali to dotyczyły taktyczno-technicznych ustaleń co i w jakim porządku robimy, albo jak łańcuch spadł z piły, to o tym było kilka zdań więcej.
Czemu tak? Ano dlatego, że w Wąchocku bracia nie gadają po próżnicy i cenią milczenie. Nie dlatego, że nie są świata ciekawi i ludzi, tylko dlatego, żeby nie gadać o byle czym i bez sensu, i ostatecznie miec mniej okazji do grzechu. Ma to dla mnie sens, uczy dyscypliny, a ta kształtuje charakter. Poza tym zabezpiecza od pokus.

O tych dwóch sprawach z Wąchocka sobie pomyślałem jak zobaczyłem tą zajawkę „katolickiego netflixa”. O tych dublach, frazach wyuczonych i kilkakrotnie powtarzanych żeby dobrze na wizji wypadło i o tym jedzeniu w refektarzu jak zobaczyłem to kuchnię za 20 koła, o której pisał Coryllus.

Dyskusja pod postem poszła swoim torem, ale najlepsze jest to co napisał Toyah. Napisał, że się wzrusza jak słucha ojca Szustaka i że martwi go poziom komentarzy na SN i w sumie to dlatego zrezygnował z pisania tutaj.
Zapytam wprost – czy tym komentarzem, który Toyah tu zamieścił poziom podniósł się o milimetr?

Ostatnie notki Coryllusa i dyskusję wokół nich dotyczyły „dewastowania emocji”, zwłaszcza u młodych ludzi, którzy będąc w wieku dojrzewania nie radzą sobie z hormonalnymi burzami, a jak już z nich wyjdą, wcześniej będąc poddanym obróbce propagandowej, która jedne emocje stymuluje, a inne niszczy, to wyjdą pokaleczeni, zwichrowani, oszukani i ostatecznie bezradni i nieuzbrojeni w nic, żeby sobie w życiu poradzić.
Obronić się przed tym ciężko i jedyne co mi przychodzi do głowy to systematyczne, zorganizowane życie w dyscyplinie może być sposobem. Właściwie przez całe życie człowiek podlega obróbce i jest wystawiony na akcje różnych terrorystów oraz emocjonalnych szantażystów – zaczynając od kolegów z klasy i podwórka, a konczcąc na chorej teściowej, której uczuć nie wolno urazić, bo raz - że kobieta, dwa – że chora, trzy - że rodzina, a poza tym to dorosłemu mężczyźnie, aspirującemu do tego, żeby być głową rodziny, to nie wypada.
W większości wypadków jest tak, że terroryście z podwórka wystarczy dać w łeb i ustawić relacje w porządku 50/50. No, ale nie zawsze są możliwości. Te jednak da się powiększyć z czasem przez trening. Trzeba jednak wytrzymać do momentu, kiedy da się to przeprowadzić jako gre do jednej bramki, bo często jest tak, że silna pokusa zwycięstwa zadziała szybciej i pójdzie się na kompromis, a wtedy najłatwiej się do terrorysty przyłączyć i tak jak on terroryzować innych.

Dużo trudniej jest z teściową. Nie można dać w łeb, bo to pogorszy sytuację właściwie w sposób dyskwalifikujący i nie do odkręcenia, chociaż czasami to aż się prosi, żeby proste i dobrze działające sposby aplikować bez wyjątku do wszystkich.
Wydaje się, że nie ma innej drogi niż emocjonalna dojrzałość, polegająca na opanowaniu własnych i cudzych emocji. To wymaga również treningu i dyscypliny, np. takich jakie mają mnisi w Wąchocku, żeby nie gadać po próżnicy. I bynajmniej nie chodzi o to, żeby opanować złość, zniecierpliwienie czy nienawiść, ale żeby wszystkie emocje - dobre i złe – mieć pod kontrolą, i żeby nauczyć się używać racjonalnych argumentów i podejmować przemyślane akcje, nie działać impulsywnie i nie reagować emocją na emocje. Poza tym włączyć komunikację werbalną, opartą o rozsądek i myślenie. 

To jest trudne na każdym etapie, a mnie się wydaje się, że z wiekiem staje się coraz trudniejsze, bo bagaż doświadczeń jaki z czasem się w człowieku gromadzi stanowi jego naturalne zaplecze i wartość, której broni się już wszystkimi sposobami.

Na to też jest rada i to całkiem prosta. Do mnie w każdym razie przemawia. W większości przypadków przestałem już udowadniać swoje racje, bo liczą się ostatecznie wyniki, z finansowymi na czele. Poza tym... myślę, że w setkach mogę już liczyć bezsensowne dyskusje, które zamykałem twierdzeniem "masz rację".
Tzw. rację pozostawiam przysłowiowej teściowej, wiedząc dokładnie ile satysfakcji przynosi jej wypowiedzenie frazy „a nie mówiłam?”

Jak to się ma wszystko do ojca Szustaka i paradoksalnie również do Feterniaka i książki Szelagowskiego? Ano... właśnie... Wystarczy skupić się na swoich planach i rezultatach, zostawić im trochę miejsca na ich satysfakcje i życzyć w tych okolicznościach, żeby również oprócz satysfacji, albo jeszcze lepiej - zamiast satysfakcji - mieli również wyniki.



tagi: ojciec szustak  emocjonalny szantaz  katolicki netflix  cystersi z wąchocka 

valser
12 stycznia 2019 17:25
74     3578    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @valser
12 stycznia 2019 18:07

Z tą dyscypliną to ważna rzecz, bo uporczywe powtarzanie tych samych czynności, codziennie, bez obecności kamer, w końcu przeradza się niespodziewanie w finezję

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski 12 stycznia 2019 18:07
12 stycznia 2019 18:15

I jest jeszcze jedno w tym tj. świadome ofiarowanie takiego postępowania w najdrobniejszym elemencie, czynimy tak bo ma to podwójne znaczenie a i owa 'finezja' jak przychodzi to po latach widać jaką miała wartość

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 12 stycznia 2019 18:07
12 stycznia 2019 18:47

To sie nazywa "efekt treningowy". To co kiedys przychodzilo z trudem i bylo tylko obrazem pod powiekami staje sie druga natura czlowieka.

Przyklad z Tlokini, gdzie Hubert trzaskal dedykacje tasmowo, ktore dla niewprawionego marzyciela rysownika beda pieciokrotnie bardziej czasochlonne.

Inna sprawa, ze jak dzialasz w rezimie, ktory sam sobie wybrales i narzuciles, to nie ma ani miejsca, ani czasu na glupoty.

zaloguj się by móc komentować

papinka @valser
12 stycznia 2019 18:59

Musze pochwalic notke. Ciekawie sie zbiegla z tekstem Gospodarza.  W zasadzie o tym samym.  Ty jako konsument manipulacji a on jako jej producent.  Konsument, ktory przejrzal jak to sie robi i juz nie daje sie nabrac.  On wyznajac swoja moc do je tworzenia i chyba w momencie szczerosci bedac nia przerazony.  Odpowiedzialnosc?  To nie o Kazimierza P-T tam chodzi.  

Platon byl przeciwnikiem sztuki na prostej zasadzie, ze jest to oszustwo i tyle. Arystoteles nie zaprzeczal co do oszustwa ale uwazal, sztuka czyli to oszutwo moze byc uzyteczna w ksztaltowaniu...bla, bla bla.

Czy nalezy ludziom odbierac iluzje?  Dzieciom tez?  Czy chcialbys wrocic do okresu gdy filmy ciebie cieszyly, gdy mogly ciebie calkowicie wchlonac, w ktorych sie mogles zatracic?   

Ja uwazam, ze nalezy conajmniej dac dzieciom i nie tylko narzedzia aby nie byly bezbronne.  Np. jak sie film robi.  Jak uzywa sie muzyki.  Jak z tego samego materialu mozna uzyskac calkiem rozne efekty i tresci.  To powinno byc elementarna wiedza tak jak alfabet. 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @papinka 12 stycznia 2019 18:59
12 stycznia 2019 19:25

Rzecz jest o skutecznosci, a nie o manipulacji. Rownie dobrze zamiast o filmie moglem napisac o grze w hokeja. Zobacz 20 minutowe filmiki Coryllusa na PGR. Ksiazka prezentowana w jej NATURALNYM srodowisku, czyli w ksiegarni. Gaweda na zywo i na temat. Z prezentacja spisu tresci, okladki i czasami z cytatem. Sprobuj znalezc cos podobnego w polskim internecie. Sam jestem ciekaw. 

Klucz do sukcesu lub wynikow - jak kto woli - lezy w tym, zeby miec wlasny plan gry i bez ogladania sie na konkurencje bezwzglednie go realizowac. Nawet nie zabardzo interesowac sie tym co robia inni, bo wtedy pojawiaja sie pokusy, zeby cos zmodyfikowac i robic tak jak inni. To jest droga do kleski i ta zajawka o "katolickim netflixie" jest na to dowodem. Juz sam pomysl, zeby uzyc takiego porownania ustawia ich kilka polek nizej niz konkurencja i sugeruje, ze z orginalnoscia pomyslow to u nich cienko.

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser
12 stycznia 2019 19:48

Naprawde...

... fajny wpis Ci wyszedl.  Dam juz spokoj z tym Ojcem Szustakiem, bo ja go i tak nie ogladalam, i ogladac nie bede, ale ogolnie ogladanie filmow to ja mam juz szczesliwie za soba i to tez od wieeelu juz lat... takze zaden juz Antonio albo inny Leonardo czy Brad nie wywola dzis tego dreszczu emocji co wtedy parenascie lat temu...

... a stalo sie to zupelnie "przypadkowo" kiedy pozna noca obejrzalam sobie amerykanski reportaz - chyba ze 2 godziny albo wiecej - o tzw. efektach specjalnych i ogolnie sposobach manipulacji.  To byl wstrzasajacy dla mnie reportaz... istne trzesienie ziemi... wtedy wlasnie magia filmu prysnela jak banka mydlana i dzieki temu moje postrzeganie obrazu w telewizorze juz nie jest takie i nie bedzie takie naiwne jak kiedys bylo...

... dzis bardzo sie z tego ciesze, bo to rzutuje na wiele innych sfer zycia... wiem takze, ze na 99%  na zaden film do kina juz sie nie wybiore... chyba, ze bedzie to jakis spektakularny i absolutnie niezalezny pokaz... cos na miare Pasji Gibsona.

zaloguj się by móc komentować

papinka @valser
12 stycznia 2019 19:51

I take it back. Nie chwale notki.  Przypadkowo ci sie ulozyly literki w pewien ciag, ze wygladalo na to, ze wiesz co piszesz.  Ale widac, ze nie wiedziales.  Dalem sie nabrac.  Gdybym wiedzial ze ten tekst to wynik prob miliona malp walacych w keyboard az w koncu jednej sie udalo nie chwali bym.  Nastepnym razem dam ci banana.

zaloguj się by móc komentować

K-Bedryczko @valser
12 stycznia 2019 19:58

Valser tylko potraktował cię poważnie. Nic wielkiego.

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser 12 stycznia 2019 19:25
12 stycznia 2019 20:01

Jesli chodzi o PGR...

... to Gospodarz  jest absolutnie  BEZKONKURENCYJNY... i duzo wody w Wisle uplynie zanim pojawi sie godna konkurencja  !!!  Dotyczy to zarowno sposobu prowadzenia rozmow, poruszanych tematow, jak i sposobu rekomendacji ksiazek... i dlatego PGR to jest wzor niedoscigly...

... chyba, ze Coryllus... sie sklonuje  !!!... mialam na uwadze jego ponadprzecietna pracowitosc i talent  !!!

zaloguj się by móc komentować

valser @papinka 12 stycznia 2019 19:51
12 stycznia 2019 20:06

Jestes kobieta i cierpisz "w te trudne dni"?  Moze potrzebujesz zeby cie ktos za reke potrzymal, poglaskal po glowie i pozwolil zjesc tabliczke czekolady w jednym podejsciu?
Dzieki za banana.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @Paris 12 stycznia 2019 19:48
12 stycznia 2019 20:17

Jest zasadnicza roznica miedzy pojsciem do kina, a pojsciem na film. Do kina jeszcze bym poszedl. 

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @Nad-Niemnem 12 stycznia 2019 20:31
12 stycznia 2019 20:40

No nie ma jak sobie wytłumaczyć czemu się jest nieudacznikiem i się jeszcze klepać po plecach. Wylatujesz ...

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @papinka 12 stycznia 2019 19:51
12 stycznia 2019 20:43

Zaraz Cię tu nie będzie chamuj piętą, masz szczęścia bo byłem ostatnio zajęty.

zaloguj się by móc komentować

valser @Nad-Niemnem 12 stycznia 2019 20:31
12 stycznia 2019 20:44

W PRLbis, podobnie jak przed druga wojna dominuje gospodarcza patologia, ale z tego co obserwuje, to takiej tragedii jak opisywal Doboszynski to jednak nie ma. Ludziom sie pozmienialy marzenia i priorytety. Wiekszosc chyba chce miec tzw. swiety spokoj i spokojne sumienie. Dlatego jakas cicha praca na etacie i 20 zloty wrzucone Owsiakowi do puszki wystarcza.

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @parasolnikov 12 stycznia 2019 20:43
12 stycznia 2019 20:46

My to spokojnie jak na rybach, przy muzyce o sporcie, a Parasol robi wjazd i som trupy plus "chinskie ostrzezenia". Nie poznnaje kolegi.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @valser 12 stycznia 2019 20:46
12 stycznia 2019 20:52

Przepraszam, długo mnie nie było, a Ty jesteś przyzwyczajony do widoku krwi :D

zaloguj się by móc komentować

papinka @parasolnikov 12 stycznia 2019 20:43
12 stycznia 2019 21:09

"bo byłem ostatnio zajęty" -  Wiem, byles caly w skowronkach obwachujac nowe trekkingowe buty.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @papinka 12 stycznia 2019 21:09
12 stycznia 2019 21:22

No i tyle Cie widzieli ...

zaloguj się by móc komentować

meliady @valser
12 stycznia 2019 21:58

zdrowy rozsądek nade wszystko.

Valserze z przyjemnością Cię przeczytałam, rozkminianie i dzielenie włosa na czworo naprawdę już mnie zmęczyło.

Zauważyłam, ze sportowcy (tych,których znam) są niezwykle oszczędni w rozkminie natomiast uparci w ćwiczeniach. Wiedzą bowiem, ze tylko uparte i do bólu powtarzanie ćwiczeń przyniesie sukces. Tu nie ma drogi na skróty.

I ta złota rada; dajmy sobie być sobą, a innym innymi, czyli generalnie róbmy swoje.

zaloguj się by móc komentować

bolek @valser
12 stycznia 2019 22:21

Nie jestem w stanie się skupić na fabule, tylko w głowie mi się kłębią myśli typu – ile dubli musieli strzelić, żeby to wyglądało tak, żeby się ludzie dali wciągnąć w tą gawędę?

 

 

Polecam "Wniebowzietych". Oni to chyba na żywioł kręcili, chociaż mogę się mylić; -)

zaloguj się by móc komentować

kalixt @valser
12 stycznia 2019 22:22

Ja to się może trochę niepotrzebnie zraziłem emocjonalnie, bo jak po raz pierwszy trafiłem na zapewne nieocenionego w misji ewangelizacyjnej ojca (brata?) Szustaka na YT, to akurat czytałem jakiś artykuł o księżach męczennikach z czasów PRL.

No i czytam sobie o tym zupełnie nieluzackim księdzu Popiełuszce, o nienadążającym za cool gadką księdzu Niedzielaku, o niedzisiejszym księdzu Suchowolcu, a tu nagle wyskakuje jakiś utyty, jowialny filut po cywilnemu, bujający się z plecaczkiem po jakieś Panamie czy innych Filipinach za nie wiadomo czyje pieniądze i opowiada, jak to lubi się spotkać podczas swej peregrynacji ze swoimi wielbicielami, o ile zaproszą go na sutą wyżerkę i dobrą kawę, bo on, nie będzie tego ukrywał, bardzo lubi dobrze podjeść, a jeżeli cokolwiek sobie ceni bardziej, niż dobre żarełko, to właśnie dobre cofee po takowym.

A potem jeszcze z rozpędu obejrzałem materiał, w którym ojciec (brat?) Szustak prezentował swoje dziary i tłumaczył, że dziary wcale nie są takie złe i nie ma co ich tak potępiać, jak niektórzy niedzisiejszi i nie-cool kapłani czynią, bo jak na przykłąd dziary są o tematyce religijnej, to nawet są bardzo fajowe, on na przykład widział, jak ktoś sobie wydziarał na plerkach Matkę Boską czy coś tam w tym podobie i jemu osobiście się to na przykład bardzo podobało.

No i tak sobie popatrzyłem na tę rumianą, jowialną, nalaną i wesoła twarz ojca (brata?) Szustaka z plecaczkiem po cywilnemu, zajrzałem jeszcze raz w ten artykuł o księżach Popiełuszce, Suchowolcu i Niedzielaku i nie wiem, no naprawdę nie wiem dlaczego, ale jakoś smutno mi się zrobiło.

zaloguj się by móc komentować


adamo21 @valser
12 stycznia 2019 23:00

'Rozumiem' i 'nieprawdopodobne(!)' to dwa bardzo użyteczne słowa w rozmowie z kimś z kim absolutnie nie możemy się zgodzić i będącym osobą emocjonalną. 

Pierwsze to forma uspokojenia, a drugie zakamuflowane niedowierzanie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @bolek 12 stycznia 2019 22:21
13 stycznia 2019 00:17

Swiadomie sobie dalem luzu z kinematografia. Nie ciekawi mnie to, nie bawi, nie wzrusza i nie inspiruje. Jesli juz ogladam to cos w tym stylu: https://youtu.be/V2ZLG-Fij_4

To najlepszy film jaki widzialem w 2018 roku. Cala reszta, ktora aspiruje do oskarowej gali to jest dla mnie zlom, na ktory nie warto tracic czasu. Nic to nie wnosi do mojego zycia, a jesli mam sie zabawic, zeby spedzic wolny czas to wole pojsc na lyzwy, rolki, albo na spacer. 

zaloguj się by móc komentować

valser @kalixt 12 stycznia 2019 22:22
13 stycznia 2019 00:27

I zrobilo sie kontrastowo, ale bynajmniej nie smutno. Dwa lata temu bylem na Warmii w Stoczku Klasztornym, gdzie czerwonu wiezili kardynala Wyszynskiego. Kupilem tam jego zapiski wiezienne. Bardzo budujaca lektura. Od pierwszego dnia kardynal zaprowadzil "porzadek dnia" dla siebie i jeszcze dwoch wspolwiezniow. Padjom wczesnie rano, modlitwa, msza, sniadanie... porzadek jak w klasztorze. Lektury, studia, modlitwa. Wyzerki w naturalny sposob nie bylo. Kontolowane spacery w  ogrodzie. 

Jak to zestawic z gledzeniem ojca Szustaka to wtedy mozna zobaczyc caly ten kabaret z katolickim netflixem. 

Dobrych przykladow jest wiele, trzeba tylko zwrocic oczy we wlasciwa strone i zamknac sie na bzdury.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @valser
13 stycznia 2019 01:05

hmmmm... no cóż, każdy lubi to co lubi...a może poczekajmy, z czasem trawa zamienia się w mleko albo piwo ;-) może na pierwszy rzut oka netflix szustakowy wygląda na teatrzyk zielona gęś...ale warto pamiętać, że jeśli jest w tym iskra Boża to odniesie sukces a jeśli nie to sukcesu nie będzie, proste jak konstrukcja cepa...

co do o. Szustaka on jest kapłanem a nie bratem zakonnym gdyby kto pytał...jak krytykuj się coś to warto znać fakty... co do o. Szustaka, jeśli przyprowadzi ludzi do Jezusa to chyba mnóstwo, bardzo dobrze... jak na razie nie próbuje tworzyć jakiegoś swojego kościoła starego motocykla i nowej patelni...

co do filmów. jaaaasneee to co z książkami,  niejeden autor pisze stronę, strony, rozdziały po parę razy...czyli duble... czy warto się zastanawiać nad takimi rzeczami... czy kiedy jesz podany obiad, schabowego na ten przykład, czy zastanawiasz się w jakich warunkach są chowane świnki czy kurki qrka wodna ?   ;-)  takie rozdzielanie włosa na czworo, z tym realizmem może bez przesady... to może nie opowiadajmy dzieciom bajek tylko od razu usiadamiajmy im, że św. Mikołaj nie przynosi prezentów... pozwólmy ludziom marzyć, bawić się świat ma swoje troski...kiedy baśń (jak niedzwiedz ;-)  ?? ) się kończy realizm wraca w postaci np. zapłaty za mieszkanie, zamówienia hydraulika, czy wizyty u dentysty...

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @valser 13 stycznia 2019 00:27
13 stycznia 2019 01:16

Dopowiedzmy konkretnie - jak wyglądały kontrolowane spacery w ogrodzie. Otóż i na wieży kościoła, i na strychu organistówki, położonej na przeciwko wieży, leżeli strzelcy - ubecy z karabinami maszynowymi w gotowości. Spacery kardynała Wyszyńskiego odbywały się właśnie "pod takim napięciem". Cały ogród klasztorny był obstawiony lampami, które paliły się dzień i noc. Etc., etc.. No i, w rzeczywistości /nieszczęśni konfidenci/ - brak człowieka do rozmowy. Kardynał był szczęśliwy, gdy mógł chociaż pograbić liście.  

zaloguj się by móc komentować

valser @KOSSOBOR 13 stycznia 2019 01:16
13 stycznia 2019 01:41

Tam jest kilka niezlych numerow dokladnie opisanych. Na przyklad takie, ze niektore kwestie kardynal omawial ze swoim wspolwiezniem ksiedzem po lacinie, co doprowadzalo do szalu czerwonych opiekunow, bo becwaly nic nie byly w stanie z podsluchow wykoncypowac.

Bedac na miejscu w Stoczku mialem lepsze rozumienie jak sie to wszystko odbywalo. Czerwoni wycieli drzewa, zeby uniemozliwic mozliwosc ucieczki, ale tez doprowadzili obiekt do takiego stanu, zeby nie dalo sie go rozpoznac. Przez dlugi czas kardynal nie wiedzial w jakim miejscu sie znajduje, ze to jest przykoscielny teren. Wszystko bylo zakamuflowane i zdewastowane do tego stopnia, ze nie wygladalo na swiete miejsce. A kosciol jest doslownie 20 metrow obok celi kardynala, korytarz dalej, do ktorego on nie mial dostepu.

Chetnie bym poznal nazwiska tych, ktorzy cala ta akcje obstawiali. Tutaj tez trzecia edycja ojczyzny ludowej sie do tej pory nie popisala.

zaloguj się by móc komentować

valser @gorylisko 13 stycznia 2019 01:05
13 stycznia 2019 01:50

Ja nie ma misji kaznodziejskiej, a tym bardzej nie bede pisac komus scenariusza na zyciorys. To zostawiam przyslowiowej tesciowej. Kazdy musi przejsc swoja droge. Mnie juz niewiele czasu zostalo wiec nie moge czekac z nadzieja, ze cos sie cudownego wydarzy i jakos to bedzie. Rzeczy, ktore na pierwszy rzut oka nie rokuja i po glebszej analize wymagaja duzych nakladow czasu i kapitalu i na wyniki trzeba nie wiadomo ile czekac sila rzeczy przestaja byc dla mnie interesujace.

Marzenia - jak najbardziej, ale trzeba je odroznic od zestawu iluzji i mirazy, ktore prowadza na manowce.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @valser
13 stycznia 2019 03:16

Uwaga odnosnie filmu "Szeregowiec Ryan". Tam w scenie ladowania na plazy Omaha widac w pewnym momencie wyraznie jak na kamerze laduje ta sztuczna krew, piasek, woda i cos jeszcze. 

Az sie zdziwilem ze rezyser takiej klasy jak Spielberg przeoczyl taki zenujacy szczegol i przepuscil to do dystrybucji.

No i ta tendencja w amerykanskich filmach wojennych (i nie tylko) do nadmiernego dramatyzowania. Na tej plazy wyglada to jakby ci wszyscy zolnierze amerykanscy byli przepuszczani przez maszynke do miesa.

Widzialem pare filmow dokumentalnych ze scen ladowania w Normandii, to nie bylo az tak dramatyczne.

zaloguj się by móc komentować

valser @Szczodrocha33 13 stycznia 2019 03:16
13 stycznia 2019 06:53

Morska woda czerwona od sztucznej krwi.

Kazdy musi swoje sprzedac i troche zarobic. Panowie od efektow tez.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @valser 13 stycznia 2019 01:50
13 stycznia 2019 07:12

No masz, o ile dobrze kumam, to mniej więcej w twoim wieku ja wyjechałem na emigrację, a na pewno w wieku Coryllusa dzisiaj, bo to wiem na pewno. I chociaż mówią, że starych drzew się nie przesadza, to myślę, że mówią tak ci, którzy, gdy to drzewko było młode mówili, jak to jest ważnym być przy nim i się nie ruszać, bo wymaga ono opieki. I tak to się kręci tłumacząc sobie bez przerwy brak decyzji o decyzji. Nie wolno tak i już.

A wiek to tylko liczba. Tak nie raz słyszałem. Ok, powiem, od kobiet panie, a tego jak wiesz absolutnie nie wolno lekceważyć ☺

zaloguj się by móc komentować

valser @cbrengland 13 stycznia 2019 07:12
13 stycznia 2019 07:43

Dojrzalosc, to wiem z vloga ojca Szustaka, polega miedzy innymi na tym, ze posiadlo sie umiejetnosc podejmowania trudnych decyzji. 

Decyzja jest trudna wtedy kiedy niesie glebokie, nieodwracalne i dlugoterminowe konsekwencje. 

Ja z tym nigdy problemu nie mialem i raczej do dzis nie mam. Wyjezdzalem z Polski w 2006 roku majac 41 lat. Jaki tam stary. W wieku bombowo-atomowym. Troche asekurancko bo nie na emigracje tylko do roboty na rok i to nie do konkretnego kraju tylko na statkach transatlantykach. Decyzje o tym, ze wyjezdzam z Polski na stale podjalem rok pozniej. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 12 stycznia 2019 20:44
13 stycznia 2019 08:29

"Zachęcam aby zanoszono modlitwy...za królów i sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne, w wielkiej pobożności i z godnością" - czyli nie ma w tym nic złego, o ile nie odrzuca się ostatniej części zdania. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @meliady 12 stycznia 2019 21:58
13 stycznia 2019 08:32

Nigdzie nie ma drogi na skróty, ale w sporcie to zwyczajnie gołym okiem widać. 

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 13 stycznia 2019 08:29
13 stycznia 2019 08:35

No przecie, Panie, przecie. Ja bym tez chetnie oddal cesarzowi co cesarskie, ale cesarza niestety juz nie ma. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 13 stycznia 2019 08:35
13 stycznia 2019 09:33

Ale sprawujący władzę są. W Szwajcarii nawet z grubsza wiadomo kto.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @valser 13 stycznia 2019 07:43
13 stycznia 2019 09:48

Tak lata 40-te to bardzo "produkcyjne" lata w życiu. Miałem to samo ale jeszcze w Polsce. Szkoda, że moja decyzja o wyjeździe trochę się przeciągnęła. Tzn. ona była już, gdy miałem końcówkę lat 20-tych ale wyszło, jak wyszło. Trudno, trzeba te żabę jeść, jaka jest ☺

zaloguj się by móc komentować

lchlip @valser
13 stycznia 2019 09:57

W nawiązaniu do wielowątkowych dyskusji o o. Szustaku na SN i również dzisiejszej Autora warto, według mnie, wrzucić do rozważań coś takiego:

jaka jest średnia wieku dyskutantów na SN w porównaniu do targetu o. Szustaka?

Jak często porusza się na SN problem Wiary a nie teologiczno-historyczne rozważania godne papieskich Akademii?

Jak często dyskutanci na SN są konfrontowani z dzisiejszymi problemami generacji będącej targetem o. Szustaka?

I chyba najważniejsze: czy można uznać jego próby ewangelizacji za wspólczesną formę pracy misjonarza za zachodniej cywilizacyjnej pustyni?

Komentarz Toyaha wskazujący na pozytywne reakcje na nauki o. Szustaka pokazuje właściwie jak olbrzymia przepaść leży pomiędzy pokoleniem oceniającym o. Szustaka na SN i jego ewangelizacyjne dokonania a młodzieżowym "elektoratem" do którego on przemawia. Bo ten właśnie elektorat SŁUCHA co mówiący ma do powiedzenia o ICH problemach w ramach katolickiej Nauki a nie ocenia jakie tło czy jakie książki leżą na półkach. 

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @kalixt 12 stycznia 2019 22:22
13 stycznia 2019 10:05

Tak wlasnie. Tez nie moge wyrzucic z glowy mysli  o tych kontrastach. I nie chodzi o to ze kazdy kaplan ma byc meczennikiem, ale zeby choc raz mimochidem napomknal ojczaszek do mlodziezy o takich kaplanach, to nie- nigdy. Zastanawiam sie o co biega w tej ostentacji, teby brin Boze nie zahaczyc o ""polityke".  Ktos mu tak kaze? Aha, i ta "ewangelia o swietym Judaszu".  Jak tak sobie to wszystko skladam do kupy (+ wczorajsza notka Coryllusa o tej "podmiance" o Panu Jezusie + link Mniszyska o pentekostalizacji) to przychodzi mi do glowy tylko brzydka teoria spiskowa..

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @valser
13 stycznia 2019 10:49

Zaciekawił mnie wątek o doroślym mężczyźnie i szantażach emocjonalnych, które są dookoła niego. Np. ten z teściową, czy nie szukając dalej często własnymi rodzicami. To jest naprawdę niełatwy temat, bo czy dorosły mężczyzna ma inne wyjście niż "aspirować" do bycia głową swojej rodziny? Szczególnie kiedy ma ją w większości na swoim utrzymaniu, bo np. rodzice/teściowe starsi, jest im ciężko więc trzeba pomagać i zgodnie z przykazaniami bożymi i własnym poczuciem przyzwoitości. A tymczasem albo rodzice ciągle traktują go jak dziecko (no bo przecież zawsze był ich dzieckiem), albo teściowa jest chora i źle się czuje. I powstaje silny dysonans w głowie, bo płaci a nikt go nie chce słuchać. To są dopiero problemy i to często ludzi w wieku 40-50 lat.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @lchlip 13 stycznia 2019 09:57
13 stycznia 2019 11:32

Ale to jest socjalistyczne myślenie , rownanie do slabszych mniej wedukownych mlodych ludzi. Poslugiwanie sie np.jezykiem tzw. blokowisk/ slangiem ,miejsce takiego jezyka jest na ulicy, czarowanie efektami komputerowymi itp.itd.. Przekaz winnen byc wzorcem i to autentycznym ,nielicencjonowanym.  Bo rzeczywistosc jest taka, ze mlody czlowiek zainteresowny ewangelizacja o.Szustaka idzie do swojej parafii , a tam spotyka księdza ,ktory juz nie posluguje sie retoryka o. Szustaka.. I co , powstaje dysonans poznawczy.  Ewangelizacja winna zblizac do Koscioła ,a nie pozycjonowac go w swiecie wirtualnym.. Nie powinna czarowac formą, powinna umacniac wspólnotę katolicką. Takie działania nie powinny byc zależeć od aktorstwa i od inscenzacji tylko  powinny byc autentyczne.. 

zaloguj się by móc komentować

lchlip @Draniu 13 stycznia 2019 11:32
13 stycznia 2019 12:22

Przekaz ewangeliczny nie powinien ograniczać się tylko do murów kościołów. Ani też nie powinien się posługiwać tylko i wyłącznie językiem którego wspaniałe przykłady mamy na SN czyli zrozumiałym dla pewnej grupy inteligentów. Przekaz ewangeliczny może się odbywać na każdym poziomie i dla każdej grupy społecznej języjiem dla niej zrozumiałym. Bo nie chodzi o wydumane formy lecz o DUCHA Chrystusowego przekazu. A te są np. inne w 1-ej klasie szkoły podstawowej na lekcji religii i inne w ostatniej. 

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Draniu 13 stycznia 2019 11:32
13 stycznia 2019 12:27

Otoz to.

Dla mnie najmocniejszym doswiadczeniem tego, ze mlodziez wcale nie potrzebuje uatrakcyjniania przekazu, bylo uczestnictwo w modlitewnym czuwaniu z Papiezem na Brzegach (Swiatowe Dni Mlodziezy). Te ok. 2 miliony ludzi na kleczkach, w totalnej ciszy, na Adoracji Najswietszego Sakramentu (Koncert potem byl juz tylko dodatkowa atrakcja, zrobilo sie ogolne rozluznienie i przemieszczanie ludnosci przed snem).  

Dobrze byly przez Kosciol pomyslane te Dni. Mlodziez walila tlumnie na katechezy z biskupami, za to prawie w ogole nie bylo tych wszystkich modnych "protestnckopodobnych" mowcow i uzdrowicieli.

Po sobie wiem, ze "fajne duszpasterstwo" na jakis czas zniecheca czlowieka do "normalnego Kosciola". Na szczescie bardzo szybko to sobie poukladalam za pomoca zyciorysow swietych.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @przemsa 13 stycznia 2019 12:34
13 stycznia 2019 12:43

Dalam tylko przyklad z SDM z 2016 (z Papiezem Franciszkiem). Chodzilo mi tylko i wylacznie o to, ze wcale nie zawsze nalezy uatrakcyjniac forme. To jest chyba bledne przekonanie. (mam ciagle w glowie ten obszerny dokument biskupa Czai, zamieszczony przez Mniszysko, na temat sytuacji Kosciola obecnie)

To bardziej odnosiloby sie do ogolnej refleksji na ten temat (zapraszanie przez ksiezyorganizowanie "atrakcyjnych rekolekcji" na stadiony w ramach szkolnych rekolekcji, a moze wystarczyloby zaprosic po prostu biskupa...?), a nie porownywaniu Szustaka do kogokolwiek.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @jestnadzieja 13 stycznia 2019 10:05
13 stycznia 2019 12:45

Przepraszam, pisalam wczesniej ze smartfona bez okularow i wyszly takie kwiatki.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @lchlip 13 stycznia 2019 12:22
13 stycznia 2019 13:08

No nie zrozumiemy sie , poslugiwanie sie jezykiem prostym zrozumiałym , to nie znaczy zeby sięgać do jezyka ulicy , takie zapozyczenie jest sztuczne i  nieautentyczne.. I jest zwykłym udwadctwem.

zaloguj się by móc komentować

valser @MarcinD 13 stycznia 2019 10:49
13 stycznia 2019 13:46

Tesciowa to przenosnia i symbol, ktory potrafi slonia powalic jest zostawi sie jej miejsce w swoim zyciu i da troche czasu. Generalnie trzeba unikac ludzi, ktorzy responduja w stylu "w zwiazku z twoimi planami mam pewne obawy", albo generalnie naklaniaja cie do zmiany frontu po calosci twierdzac na przyklad, ze etat w szkole to jest to, bo sa pewne pieniadze i prestiz, oraz tych, o ktorych juz pisalem - ktorzy czekaja na to, zeby twoje akcje spuentowac "a nie mowilem?".

MOj kolega Andrzej, z ktorym zrobilem dziesiatki roznych rzeczy i zarobilem pare groszy - zwykle responduje  w stylu - "wiem ja to zrobic".

Problemy zawsze byly, sa i beda i albo trzeba znalezc dla nich rozwiazanie, albo sie ich pozbyc. Jakkolwiek to zabrzmi - ludzie tez potrafia zrobic z siebie problem.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @lchlip 13 stycznia 2019 09:57
13 stycznia 2019 13:51

Toyah sie wzrusza, do czego sam sie przyznal. Ja tez sie przyznam, ze nie wyksztalcilem w sobie takich zdolnosci, zeby sie wzruszac. W zwiazku z tym moge tylko sie domyslac, ze przekaz ojca Szustaka dotyka jakichs strun w duszy, ktore wzruszaja. Ja na to jestem gluchy i to nie jest kwestia wieku, bo odkad dostalem pierwszy raz po ryju to juz sie nie wzruszam.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Nad-Niemnem 12 stycznia 2019 20:31
13 stycznia 2019 14:00

to jest bardzo uproszczona wizja i nie oddaje realiów życia w RP, a już problematyka dot. tzw. przedsiębiorczości to temat rzeka i 'mędrca szkiełko i oko' nie jest właściwym narzędziem do wyciągania wniosków, kryteria są zawsze proste np. 100 zł do ręki i do 'biznesu' [bez  budżetowej kasy, bez kolesiów przy żłobie, etc]; najłatwiej o 'biznesie' zawsze rozprawiaja ci, ktorzy nigdy nic nie produkowali, nie generowali realnych uslug dla rynku, itd.; szansa na zarobienie pieniędzy  teorii prawdopodobienstwa nie lubi, natomiast ciężka pracę zawsze premiuje

zaloguj się by móc komentować

qwerty @lchlip 13 stycznia 2019 12:22
13 stycznia 2019 14:05

a kto poza murami Kosciołów ma być tym nośnikiem przekazu?

zaloguj się by móc komentować

lchlip @Draniu 13 stycznia 2019 13:08
13 stycznia 2019 14:30

Tak sobie myślę, czy Jezus w swoim nauczaniu posługiwał się "językiem ulicy" jak to nazywasz, czy językiem faryzeuszy i sadeceuszy?

 

zaloguj się by móc komentować

lchlip @valser 13 stycznia 2019 13:51
13 stycznia 2019 14:33

Czy to się nie nazywa pozbawiony emocji? Co prawda nie bardzo Ci wierzę bo gdyby tak było to bardziej przypominałbyś robota :)

 

zaloguj się by móc komentować

lchlip @qwerty 13 stycznia 2019 14:05
13 stycznia 2019 14:36

Ci sami którzy funkcjonują w murach.

Co w tym złego jeżeli by z nich wyszli? Pzecież MISJA nie ogranicza się do murów?

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @lchlip 13 stycznia 2019 14:33
13 stycznia 2019 15:18

Tragedii nie ma. Dosyc czesto placze. Ze smiechu. 

zaloguj się by móc komentować

valser @przemsa 13 stycznia 2019 13:22
13 stycznia 2019 15:21

Tego by tylko brakowalo, zeby to byla norma. I zeby kazdy kto nie rezonuje odpowiednio na ojca Szustaka mial grzech ciezki.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @lchlip 13 stycznia 2019 14:30
13 stycznia 2019 15:37

A skąd to pan wziął ?! Jestem, bardzo, baaardzo ciekawy!

Właśnie Pan Jezus, posługiwał się tradycyjnym językiem i tradycyjnymi metodami, przekazując nowe treści ( w końcu był, jest i będzie ostatnim Słowem Boga). Mówił zaś do ludzi wykluczonych przez ówczesne "akademie".

zaloguj się by móc komentować

qwerty @lchlip 13 stycznia 2019 14:36
13 stycznia 2019 16:01

a Ty nie masz ochoty na taka misję?

zaloguj się by móc komentować

qwerty @lchlip 13 stycznia 2019 14:30
13 stycznia 2019 16:03

do rybaków/pasterzy/... mówił ich jezykiem, do faryzeuszy/celników/rządców/... ich językiem i był znakomicie rozumiany, jego los o tym świadczy

zaloguj się by móc komentować

lchlip @mniszysko 13 stycznia 2019 15:37
13 stycznia 2019 16:27

Ależ oczywiście, że Jezus posługiwał się tradycyjnym językiem ludu. Bo tylko taki język był zrozumiały dla tłumów które się zbierały. 

O ile potrafię sobie wyobrazić to Jezus głosił swoje Nauki głównie wsród ludu czyli prostych, niewyksztalconych ludzi. I operował środkami językowymi, które ten lud rozumiał. I tam właśnie znajdował tłumy gotowe za nim iść ponieważ proponował coś w języku i metodami, który ten lud rozumiał. A stosunek do "wyksztalconych" czyli m.inn. faryzeuszy jest w Biblii przecież opisany? 

Jezus nie nauczał przecież w Światyniach. Poza przypadkami "pouczania" żydowskich kapłanów.

 

 

zaloguj się by móc komentować

lchlip @qwerty 13 stycznia 2019 16:01
13 stycznia 2019 16:28

Na zaczepki w takim stylu nie reaguję.

 

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @lchlip 13 stycznia 2019 16:27
13 stycznia 2019 17:14

Pan Jezus nie posługiwał się żadnym slangiem, żargonem, tzw. "językiem ulicy". Stosował przypowieści czy porównania, które były wzięte ze świata ludzi zwyczajnych ale nie opowiadał ich i nie wyrażał za pomocą "języka ulicy". Mówł prosto i nie używał wyszukanych słów, ale jeszcze raz podkreślam nie stosował slangu, żargonu, grypsery czy czego tam jeszcze. To po prostu w tamtym czasie było niemożliwe, obraźliwe dla spraw i rzeczy świętych oraz uwłaczałoby temu, który mówi jak również adresatowi, gdyby próbował tak nauczać. 

Proszę też pamiętać, że starożytni Żydzi byli w tym czasie ewenementem, ponieważ mieli powszechny system edukacji religijnej wypracowany przez synagogi, nawet Grecy nie mieli takiego systemu (ich edukacja była ograniczona do tych, którzy płacili). Zresztą dzięki temu przetrwali hellenizację. W samej Palestynie mówiono po aramejsku i Pan Jezus też do tłumów mówi po aramejsku. Hebrajski był językiem w owym czasie martwym, używanym w liturgii świątynnej i znanym jedynie przez wykształconych.

To tak jak nazwać język polski w przeciwieństwie do łaciny językiem ulicy czy żargonem. Świadczy to o niezrozumieniu pojęć.

Na koniec Pan Jezus, kiedy tylko mógł (w szabat) nauczał w synagogach. Poza tym robił to na placach (place w tym czasie były dla nas tym czym jest dla nas internet), w terenie starannie dobranym (w łodzi do ludzi zgromadzonych na wziesieniu) i  właśnie w świątyni, kiedy bywał w Jerozolimie (mówi o tym w czasie przesłuchania przed skazaniem na śmierć). Używał więc miejsc ogólnie uznanych do publicznych wystąpień. To nie był żadnej uliczny influencer!

zaloguj się by móc komentować

lchlip @mniszysko 13 stycznia 2019 17:14
13 stycznia 2019 19:01

 Pan Jezus nie posługiwał się żadnym slangiem, żargonem, tzw. "językiem ulicy". Stosował przypowieści czy porównania, które były wzięte ze świata ludzi zwyczajnych ale nie opowiadał ich i nie wyrażał za pomocą "języka ulicy"..."

Na jakiej podstawie można twierdzić jakim językiem porozumiewał się Pan Jezus ze swoim ludem? W sensie literoznawczym oczywiście bo wiemy, że był to armejski. Chyba nie ze spisanego przekazu Pisma Świętego?

Ja w swojej prostocie mniemam, że Pan Jezus porozumiewał się w języku zrozumiałym dla tych ludzi. Nie był to język literacki, czy język faryzeuszy czyli wykształconej części żydowskiego społeczeństwa ale język zrozumiały dla prostego człowieka, odnoszący się do ich możliwości poznawczych, symboli które potrafili zrozumieć i znali z dnia codziennego. Jednym słowem "język ulicy" co w tym przypadku nie jest pojęciem perjoratywnym lecz jedynie pojęciem uzmysławiającym nawiązywanie kontaktu z tłumem poprzez wspólnie reprezentowane słownictwo i pojęcia.
Ażeby do tłumów trafić trzeba się identyfikować z jego możliwościami zrozumienia przekazu Słowa Bożego i otoczenia w którym ci ludzie żyją i funkconują.

Właściwie całe sedno dyskusji na tym forum o o. Szustaku odnosiło się głównie do impoderabiliów i formy a nie do sensu przekazu który głosi. Kieruje On przecież swoje przesłanie o Jezusowej Nauce do specyficznego, zblazowanego środowiska dzisiejszej młodzieży. Stara się ją zainteresować Bożym Przesłaniem w formie temu środowiski najbardziej dostępnym używając do tego rozumianym przez to środowisko arsenału słownego i pojęciowego. Olbrzymia większośc komentatorów zajmuje się natomiast duperelami i zwraca uwagę na książkę jakiegoś Twardocha widoczną (podobno) w tle. Przecież kapłani nie głoszą takich samych kazań w wiejskiej społeczności i akademickim kościele? I tu i tam odwołują się do innych pojęciowych i językowych znaczeń głosząc tę samą Naukę lecz ją twórczo interpretują? cóz jest w tym złego leżeli podstawą jest głoszenie Dobrej Nowiny?

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lchlip 13 stycznia 2019 19:01
13 stycznia 2019 19:32

Potencjał o.Szustaka leży w tym, że dzięki specyficznemu językowi w ogóle dotrze do pewnej szczególnej populacji, która inaczej nie posłuchałaby, co ma do powiedzenia. To zupełnie inna grupa, niż przywołana przez Jestnadzieję młodzież z SDM. Język, a także sposób komunikacji, którego używa kompletnie nie nadaje się do głoszenia Ewangelii. I on jej w sumie nie głosi, a jedynie zachęca do posłuchania tych, co głoszą. Zakładam, że to się może całkiem nieźle sprawdzać, ale do masowej komunikacji nie nadaje się. I taki właśnie był zarzut do "katolickiego Netflix'a". Ludzie, którzy za tym stoją robią per saldo krzywdę samemu Szustakowi i jego misji. 

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @valser
13 stycznia 2019 20:07

a propos dostosowywania się do głoszenia Słowa, Cejrowski opisywał kiedyś przypadek jednego misjonarza który próbował dotrzeć do indian takich w puszczy, póki robił to w sutannie, był ignorowany, kiedy "ubrał się " jak oni, zaczął robić postępy w uprawianiu bożej roli...

zaloguj się by móc komentować

lchlip @Grzeralts 13 stycznia 2019 19:32
13 stycznia 2019 20:16

To bardzo dobrze jeżeli o.Szustaka słuchają ci do których mówi. 
Życzę takiego sukcesu każdemu duchownemu zajmującemu się Ewangelizacją.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @gorylisko 13 stycznia 2019 20:07
13 stycznia 2019 21:36

Nie szata zdobi czlowieka, ale z drugiej strony to jak cie widza tak cie pisza.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @valser
14 stycznia 2019 03:07

moim zdaniem nieważne jak się mówi o Ewangelii...ważne, że ludzie chcą potem do Jezusa i jego Matki... znowu odwołam się do Cejrowskiego, wspominał, ze kazaniach, księża w Ameryce łacińeskiej używają wyrażeń wulgarnych...tłumaczył to następująco...w slumsach u luatynosów zwrot jawnogrzesznica jest niezrozumiały...zaś ku***a tak... oczywiście ważne aby nie przeginać... zresztą don Kamillo wspomnał z Jezusem jego bojówkarską przeszłość... ;-)

zaloguj się by móc komentować

valser @gorylisko 14 stycznia 2019 03:07
14 stycznia 2019 06:56

Mysle, ze dotarlismy do sedna, czyli do sposobow i tego wszystkiego co idzie ze sposobami w pakiecie. Mnie sluchanie i mowienie k***a niespecjalnie urzeka, a w kontekscie gloszenia Ewangelii to juz jest przegiecie w stylu Cejrowskiego. Ja rozumiem, ze to dziala, efekty moga byc jednak dalekie od zalecanych.

Rozumiem tez, ze np. do kazania trzeba sie przygotowac, pytanie tylko czy trzeba do tego strzelac telewizyjne duble i liczyc na efekt podobny do programow telewizji sniadaniowej czy "Mam talent".

To idzie w tam kierunku, ze na pierwszy strzal ciezko bedzie rozroznic ojca Szustaka od tego

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować