-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

O ludziach, którzy boją się umrzeć. Intro bez konkluzji.

Nie potrafię jednoznacznie i dokładnie określić, kto i kiedy zaszczepił mi silną pogardę i wstręt do ludzi, którzy z lenistwa i przyrodzonej gnuśności, braku talentu, a nawet genetycznych antypredyspozycji nie zajmują się sportem. Nigdy takich ludzi nie lubiłem, nie potrafiłem z nimi szczerze rozmawiać, zwykle ukrywałem swoją niechęć dla nich i pogardę, a nawet udawałem zainteresowanie i przyjaźń. Sam lubiłem ruch, sport, różnego rodzaju sprawnościowe wygłupy, chociaż nie byłem żadnym atletą. W Szkole podstawowej w siódmej i ósmej klasie byłem w reprezentacji szkoły w piłce nożnej i w miejskich rozgrywkach nasza „SP29” z Miechowic dobrze sobie radziła. Sam nie byłem silny i duży, ale nadrabiałem wiele szybkością i sprytem.

Jak poszedłem do szkoły średniej, do klasy samochodowego technikum, która składała się z 45 młodych byczków, to już po dwóch tygodniach, po swojej pierwszej bójce że średniakiem we wszystkim - okazało się, że w rankingu klasowym jestem na ostatnim miejscu i nikt ze mną się nie będzie liczył.

W tamtych czasach atutów wielkich nie miałem. Szybowałem zwykle między zdolnościami nielota kiwi i orła. Może trochę lepiej niż inni znałem angielski, bo przez dwa lata szkoły podstawowej chodziłem na kursy i prywatne lekcje, z rosyjskiego też było nieźle, bo mama była od rosyjskiego nauczycielką i jakoś ten rosyjski wszedł i pozostał mocny do dziś, ale to trochę za mało, żeby ktoś mógł pokazać szacunek i dać ochronę plastusiowi, od którego będzie mógł swobodnie ściągać na klasówkach.

Nie było rady innej jak postawić na cierpliwość i pracę od podstaw. Zapisałem się na karate w pierwszej klasie technikum - około listopada, z postanowieniem, że w końcówce roku szkolnego zniszczę „Kowalskiego” i poprawie swój wizerunek i miejsce w klasowym rankingu. Tak też się stało. „Kowalski” dostał szybki omłot, ale pan od przysposobienia obronnego mnie przyfilował, zaprowadził do dyrektora i zrobiła się afera. Rodzice na dywaniku, bo syn bandyta kopnął kolegę w głowę. Mama na swoich nauczycielskich kolanach wybłagała, żeby mnie nie wyrzucili ze szkoły. Skończyło się na naganie na szkolnym apelu, i obniżonej ocenie ze sprawowania.

Ja tego za dobrze już nie pamiętam, bo w głowie mi pozostała radość z tego, że już nie jestem ostatnią łamagą. Wtedy też chyba po raz pierwszy doceniłem zalety treningu, wynikającą z tego pozycję w młodzieńczo-męskim stadzie. Pod koniec drugiej klasy byłem już zwolniony z wuefu, musiałem tylko startować w biegach przełajowych reprezentując szkołę na zawodach miejskich i wojewódzkich. W Bytomiu nasza szkolna sztafeta przełajowa była numero uno, a w województwie siódma.

Dla zabawy i z nudów przychodziłem na wuef. Wtedy pan z wuefu, zawodowy sadysta, którego lubiłem, bo stawiał mi piątkę bez konieczności uczestnictwa w lekcjach, a dodatkowo zlecał mi poprowadzenie rozgrzewki na lekcji. Ja wtedy, dla własnej przyjemności, spuszczałem klasie ćwiczeniowy omłot w piętnaście minut. W trzeciej klasie to już byłem „silent power”. Byłem ogolonym na łyso początkującym karkiem, który sam się przeciwstawiał klasie, jak np. nieprzygotowana klasa chciała uciekać z klasówki z angielskiego.

Po pięciu latach treningu łapałem się już do kadry seniorów w naszym klubie i jeździłem już na zawody seniorów. Ludzi ćwiczących w klubie były setki, nie to co dziś, i żeby być w reprezentacji klubu to już na tym etapie trzeba było zwalczyć konkurencję. Dzisiaj to trzeba się kandydatów na reprezentantów prosić i ich mobilizować. Mało ich i jakoś ciężej im się zebrać do startu.

Szło wszystko dobrze, ale na AWF się jednak nie dostałem. Mniejsza o to.

Mimo to, stamtąd, z egzaminów wstępnych zapamiętałem sobie tekst pana egzaminatora na pływalni, który nas uświadomił co do limitów czasowych na 50 metrów. Powiedział nam, że możemy pływać „stylem dowolnym”, on go oceniać nie będzie, będzie oceniał tylko czas. Powiedział, że te minima są takie, że każdy kto pływa to powinien je spokojnie wyrobić, bo one są na takim poziomie, że wolnej to już nie byłoby pływanie tylko dryfowanie. Że jak się zepchnie kłodę drewna do wody, to ona też w tym samym czasie „dopłynie”, to znaczy – dodryfuje. Limity wobec tego są tak ustawione, żeby to było na granicy pływania i dryfowania, ale jednak pływanie, a nie dryfowanie.

Zapamiętałem to sobie dobrze i do dziś parafrazuje w różnych sytuacjach. Ten mem jest u mnie tak silnie wdrukowany, ze podziwiam znajomych, którzy lata temu mieli zwolnienie z wuefu, a obecnie, pracując w korpo i mając opłacony przez firmę karnet na basen i siłownię biją swoje rekordy, wrzucając na fejsbuka z aplikacji telefonu, że „przebiegli” 5 km w 38 minut.

Bieg niestety z definicji zaczyna się od prędkości 9km/h. Wszystko co porusza się wolniej to jest świński trucht, zwany w dzisiejszych czasach joggingiem.

Patrząc na to z kilkudziesięcioletniej już perspektywy myślę, że dobrze się stało, że się na AWF nie dostałem, bo by mi tam natłukli głupot do głowy i dzisiaj bym je pewnie replikował jak minister Szumowski, który twierdzi, że noszenie maseczek higienicznych jest bez sensu, ale od czwartku jak nie będziesz ich nosił to pincet. Ale dajmy spokój temu biednemu durniowi, który co innego mówi i co innego robi, bo to jest w polityce rzecz normalna i z bieganiem czy sportem to nie ma nic wspólnego.

Pozostaje mi mieć nadzieję, że cześć czytających dalej ten tekst ma jakieś konotacje i ambicje w kierunku sportu, nawet jak jest on w rekreacyjnej formie i że to co napiszę będzie interesujące i przydatne. Dobra. Starczy tych żenujących wynurzeń i płaskich żartów.

W ostatnich paru latach bardzo popularne stały się aplikacje treningowe, które określają stopień intensywności treningu, bazując na pomiarach tętna. Jak sobie przypomnę, pomiary ze stoperem, mierzenie manualne pulsu przez 15 sekund, przemnażanie razy cztery i zapisywanie, do dzisiejszych wykresów, które mierzy się pulsometrem na nadgarsku, zładowuje się dwudziestokilometrową trasę z GPS z telefonu, co w praktyce jest „małym analitycznym laboratorium”… dzisiaj tych rzeczy nie trzeba robić na piechotę i wpisywać manualnie w tabelki. Wszystko podane jest w syntetycznej, zanalizowanej formie.

Wydawać by się mogło, że jest w tej dziedzinie postęp. Tymczasem ja widzę pseudonaukowy okultyzm i atak pseudowiedzy, która jest już od dekad zagnieżdżona, również na sportowych uczelniach.

Problem leży w przyjętych założeniach, które są niezbędne do „prawidłowego” funkcjonowania oprogramowania urządzeń mierzących tętno wysiłkowe i analizujących zebrane dane, potrzebne do wykonania ich interpretacji.

Pomiar tętna wysiłkowego w korelacji do stopnia intensywności wysiłku to są cenne informacje, które pomagają bardzo precyzyjnie zaplanować trening, dokładnie go monitorować, jak również określić jego efektywność i właściwie ocenić skuteczność metod treningowych – w tym wypadku opadanie tętna do wartości spoczynkowych po wykonanej intensywnej pracy. Im szybciej tętno opada, tym organizm jest bardziej sprawny i wytrenowany.

Problem z dostępnym na rynku sprzętem jest wspólny dla wszystkich urządzeń, bez względu na markę i producenta. Software zakłada bowiem, że tzw. tętno maksymalne i powiązane z nim zakresy intensywności treningu da się wyliczyć z formuły, która jest jedna i wspólna dla wszystkich.

Formuła jest powszechna, łatwa do zapamiętania i do wyliczenia i brzmi:

Tętno maksymalne wysiłkowe = 220 uderzeń serca na minutę minus aktualny wiek ćwiczącego.*

Te wartości przyjmuje się w ciemno, bez względu na płeć, wzrost, wagę, różnice w budowie anatomicznej, stopień wytrenowania, stan zdrowia, przebyte choroby i inne znane i nieznane osobnicze różnice. Taka aspiryna dla wszystkich. Nie sądzę, że trzeba coś tutaj szczególnie dodawać, wyjaśniać i naukowo udowadniać, że ta formuła to jest bzdura, jednak bardzo potrzebna do tego (i tylko do tego), żeby oprogramowanie zegarka sensownie funkcjonowało.

Nie można bowiem poważnie potraktować formuły, że nazajutrz po urodzinach rzeczywiste maksymalne tętno wysiłkowe będzie o jednego bita na minutę wolniejsze.

Stosowanie tej formuły w treningu ma niewielki sens. Na dodatek z moich rzeczywistych pomiarów maksymalnego tętna wysiłkowego wynika, że rozrzut wartości w tej samej grupie wiekowej to jest kilkadziesiąt (20-35) uderzeń na minutę.

Podobnych formuł używa się do wyliczania intensywności treningu. W szkołach fizjoterapii i na AWF promuje się formułę Karvonena (fińskiego naukowca), który dodatkowo wzbogaca swoją analizę o pomiar „tętna spoczynkowego” i wpisuje do wcześniej przyjętej formuły tętna maksymalnego (HR max= 220- wiek delikwenta), itd.**

Tą „wiedze” sprzedaje się powszechnie, również na uczelniach medycznych, sportowych, fizjoterapii, w fitnessach, itd. Może się zdarzyć tak, że w danym momencie, w określonym wieku ta formuła HRmax będzie się pokrywać z rzeczywistym pomiarem, ale będzie się to działo tylko i wyłącznie przez przypadek i dotyczyło znikomego procenta populacji, a reszta będzie w najlepszym razie bardzo nieprecyzyjna.

Formuła HRmax funkcjonuje w sposób powszechny i jest promowana za ciężkie pieniądze przez wszystkie firmy, które produkują i sprzedają zegarki, telefony, itp. – cały sprzęt pomiarowy. Ta formuła zapewnia szybkie i łatwe „ustalenie” tętna maksymalnego dla każdego posiadacza zegarka z pulsometrem.

Rynek tych urządzeń pomiarowych jest ogromny *** - prawie 42 miliardy dolarów rocznie i szacuje się, że w ciągu najbliższych pięciu lat podwoi się z grubym okladem. Razem z zakupami przybędzie taka sama lub podobna grupa ludzi, którzy będą wierzyć, że ich tętno maksymalne to jest 220 odjąć aktualny wiek.

Istnieją oczywiście metody skutecznego, pomiarowego wyznaczania tętna maksymalnego, ale nie jest to już prosta formuła, tylko trochę wiedzy z zakresu fizjologii, trochę zabawy w prosty test wydolnościowy, którego rezultaty pozwolą ustawić sensownie wartości to monitorowania treningu o rzeczywiste, osobnicze pomiary, a nie wyliczenia z wartości wzięte z sufitu ( te 220 uderzeń) powiązanie zmieniającą się wraz z wiekiem liczbę.

Skończę w tym momencie swój wywód, bo nie wiem czy jest sens dalej ciągnąć wątek, jeśli nikt się nim nie zainteresuje. Generalnie SN jest o czym innym. Mało kogo interesują rodzaje przemian energetycznych w ludzkim organizmie, ich wpływ na intensywność wysiłku, metody wyznaczania progu przemian beztlenowych, czy efektywność treningu sportowego w odniesieniu do pomiarów tętna. A mam wrażenie, że na SN jeszcze mniej niż moich bezpośrednich znajomych.
Ewidentne jest jednak, że firmy, które chcą pocisnąć zegarki pomiarowe****, cisną razem z tymi zegarkami pierdoły, bez których większość kupujących bardzo by się zniechęciła do zakupu, gdyby jeszcze trzeba było tłuc te wszystkie biochemiczne i metodyczno-testowe detale, a które szczęśliwie udało się podmienić na formułę HRmax.

 

*https://www.polar.com/blog/calculate-maximum-heart-rate-running/

** https://www.topendsports.com/fitness/karvonen-formula-calculator.htm

***https://www.marketresearchfuture.com/reports/smart-watch-market-967

****https://www.polar.com/en/products



tagi: hrmax  zegarki polar  pomiar tętna  formuła karvonena  trening sportowy 

valser
15 kwietnia 2020 06:54
130     4280    18 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @valser
15 kwietnia 2020 07:18

Bo tu nie chodzi o trening, ale o sprzedaż właśnie. Niby cokolwiek, co do treningu motywuje jest dobre, ale czy to zaraz musi kosztować setki PLN? Sam mam wątpliwości. W końcu zdrowy to jest ruch, nie sport. Sport, zwłaszcza zawodowy, to spore porawdopodobieństwo kalectwa w stosunkowo młodym wieku - o ile nie należy się do tych parunastu procent szczęśliwców z lepszym gatunkiem tkanki łącznej. Ale jakoś trzeba zasiedziałą ludność wielkich miast do ruszania się zmusić. Może pożądliwością w kierunku zegarka?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser
15 kwietnia 2020 07:31

Ten pierwszy akapit, to na pewno o mnie. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że w szkole podstawowej nauczyciel WF nie był w stanie wyjaśnić mi jak mam przeskoczyć poprzeczkę leżącą na wysokości 1.30, a ten ze szkoły średniej był po zawale i w ogóle nie pokazywał żadnych ćwiczeń. A wszystkie oceniał. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2020 07:31
15 kwietnia 2020 07:35

Dla mnie sport, zwłaszcza ten szkolny, ale też wszystkie gry drużynowe był po prostu nudny. Dopiero w wieku lat nastu odkryłem aktywności ruchowe, które nudne nie są. 

zaloguj się by móc komentować

Krystian @valser
15 kwietnia 2020 07:58

Lepsze od promowania sprzętu do ćwiczeń, jest promowanie "metody" ćwiczeń dla zawodowców.

Pare lat temu trafiłem na pierwszy trening crossfitu, po paru latach amatorskiego trójboju i boksu tajskiego.

Rzesze ludzi, wszyscy robiący zaawansowane ćwiczenia - od siadów, przez ciągi i udawane podciągnania, wszystko w interwałowym tempie.

Techniki zero wśród nowych, trener nie ma jak ogarnąc nawet 20-30 osób. Ale fame jest.

Nie mówiąc już o dziejszych hitach - tramplony dla kobiet i dziewczynek, skutecznie niszczące miednice i wszystko w około...

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2020 07:31
15 kwietnia 2020 08:18

"Ten pierwszy akapit, to na pewno o mnie. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że w szkole podstawowej nauczyciel WF nie był w stanie wyjaśnić mi jak mam przeskoczyć poprzeczkę leżącą na wysokości 1.30, a ten ze szkoły średniej był po zawale i w ogóle nie pokazywał żadnych ćwiczeń. A wszystkie oceniał."

 

U mnie w podstawowce WF ograniczal sie do tego, ze pan Andrzej, nauczyciel, wychodzil na boisko, rzucal nam pilke i mowil "grac".

Po czym sam udawal sie do magazynu-swojej pakamery, i zabawial sie z taka jedna dorodna dziewczyna w naszej klasie.

Zmarl zreszta w poznych latach 90-ych, jako stary alkoholik, w Strzyzewicach pod Lublinem.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @valser
15 kwietnia 2020 08:19

Panie Piotrze, ciesze sie ze pan do nas dolaczyl po dluzszej przerwie.

Juz sie o pana martwilem.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @valser
15 kwietnia 2020 08:46

Ja byłem przeciętnie usportowiony. Koniec pdstawówki i pół średniej szkoły to był hokej (na lodzie), na studiach głównie poker, a to wszystko w chwilach wolnych od pomocy rodzicom w pracach na polu.  Aha, do podstawówki miałem ok. 3 km w jedną stronę.Obecnie  zaś, na emeryturze, to ze sportu oglądam prawie wyłącznie snooker. Wyszła taka triada: hokej, poker, snooker.

zaloguj się by móc komentować

atelin @valser
15 kwietnia 2020 09:09

Szczerze i bezinteresowną nienawiścią nienawidziłem wuefu. Zaprawa poranna w wojsku doprowadzała mnie do szału i rozpaczy. Za to po lekcjach czasami grałem w gałę w parku (ale jako etatowy bramkarz), w latach późniejszych w siatę i w tenisa. Zimy kiedyś były inne, więc śmigałem na nartach. Tatry przeszedłem wzdłuż i wszerz w większości poza szlakami. Z Wrocławia do Pragi pojechałem na rowerze, co doprowadziło wówczas moją przyszłą żonę do wściekłości, ponieważ miałem po tej wycieczce 69 w pasie, a ona 71.

Trzeba chcieć i nie można być zmuszanym. I wystarczy sobie znaleźć coś, co się w jakiś niewytłumaczalny sposób się spodoba. Można też zostać zarażonym przez kogoś jakąś dyscypliną.

 

A teraz pytanie, bo może trochę tępy jestem: gdzie jest w Pańskiej notce o ludziach, którzy boją się umrzeć? :-)

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2020 07:31
15 kwietnia 2020 09:37

Tragedia nas wszystkich jest to, ze potykamy sie o niepelnosprawnych ekspertow z nominacji, ktorzy nie potrafia dac zadnego przykladu, ani nie potrafia nic sprzedac.

Takie zdjecie z portalu money.pl....

Ilustracja kultu cargo.

zaloguj się by móc komentować

valser @Krystian 15 kwietnia 2020 07:58
15 kwietnia 2020 09:45

Crossfit jest strategia marketingowa firmy Reebok, ktora produkuje sprzet do tego segmentu. Oni codziennie wrzucaja na swojej stronie WOD - Workaut of the day. Aspiryna dla wszystkich. Nie wazna jaka plec, wiek, zaawansowanie treningowe. Trening na dzis jest dla wszystkich.

Gdyby wuef w szkolach mial choc troche podbudowy teoretycznej z anatomii, fizjologii, biomechaniki, teorii treningu sportowego, to nikt by sie nie nabral ani na crossfit, ani nawet na studio fitness. To nie jest kosmiczna wiedza. Nauczyciel wuefu sie tych wszystkich rzeczy uczy na studiach i potem zupelnie z tego nie korzysta. Kantorek, pilka i grajcie chlopcy.

Jestem juz w stanie to syntetycznie i prosto wylozyc, ale nie wiem czy jest sens, bo tutaj to malo kogo interesuje. Wiekszosc ludzi przez dekady nie testuje swojego maksymalnego tetna. Nigdy sie nie zbliza do swoich maksymalnych mozliwosci wiec w sumie - po co to komu?

zaloguj się by móc komentować

valser @Szczodrocha33 15 kwietnia 2020 08:19
15 kwietnia 2020 09:48

Odmowilem sobie w ramach Wielkiego Postu picia kawy i pisania na SN. Z kawa sie udalo.

Nic nie trwa wiecznie. Kazdy z nas w pewnym momencie stad zniknie. Jedni to oglosza jak Toyah, inni odejda bez slowa jak Gorylisko.

zaloguj się by móc komentować

valser @atelin 15 kwietnia 2020 09:09
15 kwietnia 2020 09:51

No prosze. To jednak ktos czyta, sprawdza i analizuje. Odpowiedz jest w tytule. To tylko wstep. Jeszcze do tego nie dojechalem.

zaloguj się by móc komentować

DWiant @valser 15 kwietnia 2020 09:45
15 kwietnia 2020 09:54

Mnie interesuje. Lato sie zbliza i ja zamiast robic sylwetke letnia to w zimowej ciagle siedze.

Problem polega u mnie taki ze przy w miare regularnym treningu waga przybywa. Nie chce brac zadnych fat burnerow bo to sama chemia.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @valser
15 kwietnia 2020 09:57

Świetny powrót. Dziękuję. Te historie z tętnem to przypominają cyrk z witaminą C

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @valser
15 kwietnia 2020 09:57

Dzień dobry. Po pierwsze zgadzam się z tym sportem i dziękuję za wątek sportowy. Mam podobnie - ludzie, którzy go nie lubią, nie potrzebują się ruszać i dać sobie w kość - są nie z mojej bajki. I wiem, że to uderza np. w naszego Gospodarza wg jego licznych deklaracji - ale on ma inne zalety, a poza tym jest szczupły. 

Co do tętna. Ja biegam regularnie od 8 lat i przez piewsze 2-3 podchodziłem bardzo poważnie do treningu oraz przerobiłem kilka metodycznych podejść. Kiedyś Pan napisał, że trening poniżej tętna 170 uderzeń na minutę to żaden trening i miałem wtedy ochotę odpisać, że niekoniecznie. Bo jak się okazuje, ludzie mają jednak różne tętno maksymalne. To po pierwsze. A po drugie jeśli ktoś naprawdę nie da sobie w dupę (i to z głową - tzn. wiedząc jak), nie zbliży się zbyt blisko do tego tętna u siebie.

Ja mam HR Max na pewno powyżej 210. Mój rekord to 212 albo 213. Tymczasem wg wieku i starego wzoru wychodzi mi poniżej 180. Jeśli ktoś nie wie, jak duża jest to różnica i to powiem, że z tętnem 180 to ja mogę przebiec półmaraton, czyli ponad 20 km. Dla mnie to jest dopiero końcówka drugiego zakresu (wg starej szkoły polskiej). Dlatego jeśli ktoś chce trenować wg tętna, to niech zapomni o tym wzorze i albo przeczyta np. książkę Joe Friela "Trening z pulsometrem" i zastosuje podane tam metody treningowe (strefy treningowe oparte na tętnie na progu mleczanowym), albo niech zamiast pojęcia tętna maksymalnego wykorzysta rezerwę tętna - czyli różnicę między najwyższym zmierzonym a spoczynkowym rano - i z niej obliczyć strefy. Tak czy inaczej, żeby poznać swoje tętno bliskie maksymalnego trzeba się pomęczyć te 20-30 minut i prawie pożygać na koniec. Ale przecież o to w końcu chodzi :)

Ja biegałem na tempo wg szkoły Danielsa, potem na tętno i to działało u mnie lepiej, trening wg. metod proponowanych przez Friela jest naprawdę logiczny i skuteczny. Teraz biegam już tylko na samopoczucie, bo nie chce mi się tego wszystkiego mierzyć. Ale też nie trenuję poważnie do żadnych zawodów, gdybym to robił wróciłbym do stref tętna. Pomiar tętna daje też inną ważną informację - pozwala określić poziom zmęczenia i stanu organizmu danego dnia. Choroba, spadek formy, przetrenowanie - to wszystki wychodzi od razu w tętnie. Czyli możemy dostosować obciążenie danego dnia. Z drugiej strony poleganie za bardzo na tętnie utrudnia często wyjście poza własną strefę komfortu. A żeby zrobić postęp, nie ma innej drogi. 

Czas spadku tętna do spoczynkowego jest bardzo dobrym parametrem. Pamiętam jak w szczycie formy przed biegiem górskim, po ciężkim krosie aktywnym, tętno z prawie maksymalnego spadało mi do spacerowego po 2 min. I wtedy naprawdę czułem, że jest dobrze.

Natomiast będę bronił producentów. Sensowny sprzęt jak Garmin, Suunto, Polar dają możliwość tworzenia stref treningowych na podstawie rezerwy tętna. I mówię o sprzęcie sprzed paru lat, teraz pewnie jest jeszcze więcej opcji. Do tego dobra książka i jak zawsze - trzeba myśleć co się robi i wiedzieć, co się chce zrobić.

zaloguj się by móc komentować

beczka @valser
15 kwietnia 2020 10:03

Mnie ten temat akurat ciekawi. Jako, że nie mam sprzętu do pomiaru tętna, kadencji w rowerze, jedyne co mam to licznik co mierzy średnią. Nie kupowałem go bo i tak nie umiem się nim posługiwać - nie wiem jakie jest fachowe tętno/kadencja.

Kombinuję z jedzeniem i piciem - temat co jeść i pić na trening z lokalnego sklepu. Co przed, co w trakcie, co po.

zaloguj się by móc komentować

valser @przemsa 15 kwietnia 2020 09:16
15 kwietnia 2020 10:04

Wyznaczanie tetna maksymalnego mozna zrobic samemu bardzo prostymi sposobami. Pulsometr jest do tego potrzebny. Ale nie chodzi w zasadzie o tetno maksymalne, tylko o wyznaczenie progu przemian beztlenowych. To sie przydaje wlasciwie we wszystkich dyscyplinach sportowych. W bieganiu dlugodystansowym szczegolnie.

Jak ktos sobie idzie po prostu pobiegac to spoko. Nie ma po co tego robic. Ale jak juz ktos biega interwaly, patrzy w GPS na swoje tempo na kilometr, chce je poprawic, to bez tego nie moze powaznie myslec o poprawieniu wyniku. Jak napisalem - to nie jest rocket science.

Zobaczymy jak i kiedy minie szajba wirusowa. Ja chce w tym roku poprawic swoj czas w testach na lodzie, ktory wykrecilem w zeszlym roku (personal best ever). Najwiecej moge zrobic poprawiajac technike, np. wychodzac z luku w jezdzie na lyzwach ciezar ciala trzeba miec na zewnetrznej krawedzi lyzwy ugietej wewnetrznej do luku nogi, tak, zeby z luku wychodzic z przekladanka do jazdy na wprost. W tescie takich sytuacji jest dziesiec - piec lukow w lewo i piec w prawo. Na kazdym luku mozna stracic lub zyskac np. pol sekundy. W sumie w grze jest piec sekund.

Braki techniczne moza czesciowo nadrobic sprawnoscia i kondycja. Z wiekiem jest jednak trudniej z kondycja.

Jak mowil Waldemar Legien - sila w judo bierze sie z techniki. W innych dyscyplinach nie chce byc inaczej. W bieganiu rowniez.

zaloguj się by móc komentować

atelin @valser 15 kwietnia 2020 09:51
15 kwietnia 2020 10:07

Panie valser, proszę zerknąć na priv.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @valser
15 kwietnia 2020 10:11

Hmm czuje aluzje :D
Chciałem zaznaczyć, że w trzy tygodnie doszedłem do 5km w 30:40 , opaska do mnie leci z Chin :)
Zawsze mnie ciekawiło czy były dla mnie szanse w sporcie, bo zawsze byłem do tego lewy i nie umiałem nic zrobić poprawnie technicznie, czy to był przewrót w przód czy dwutakt zastanawia mnie czy dobre szkolenie by pomogło. Czy miałem złych trenerów, czy sam byłem za leniwy, czy byly to jakieś błędy we wczesnym dzieciństwie później trudne do wyeliminowania.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @valser 15 kwietnia 2020 09:45
15 kwietnia 2020 10:13

Crossfit w klubie prowadzony przez kogoś w zadanym tempie - dla ludzi bez co najmniej kilkumiesięcznego przygotowania ogólnorozwojowego (czyli regularnego obciążania różnych partii ciała) - to jest w najlepszym razie ryzyko szybkiej kontuzji, a w najgorszym nabawienia się długofalowych dysfunkcji układu ruchowego.

Niestety dzisiaj "sport" promowany jest jak ekologia oraz inne mody będące podstawami rynku zbytu. To w dzisiejszym świecie jest takie przeciwieństwo tego "głupiego" wuefu z lat 70-tych i 80-tych, kiedy każda lekcja zaczynała się porządną rozgrzewką, a dzieci dodatkowo całe dnie spędzały na dworze na zabawach ruchowych. Teraz jest 90% czasu kanapa, auto, fotel, a 10% max obciążenie tych zasiedziałych kości.

zaloguj się by móc komentować

valser @MarcinD 15 kwietnia 2020 09:57
15 kwietnia 2020 10:21

No to widze, ze jest sens kontynuowac watek.  Moje aktualne HRmax = 196BPM. Wedlug wzoru powinieniem sie wysprzeglic przy 165. Dlatego ustalanie progu przemian beztlenowych wedlug tego wzoru, ktory podaje firma Polar jest bez sensu. Ja nie mam zastrzezen do technologii. TO sa zaawansowane, bardzo precyzyjne urzadzenia pomiarowe, pomiary sa komfortowe i proste. CHodzi o formule przyjeta do funkcjonowania sotfware'u. To jest cyfra z sufitu minus numer buta. Nie moze sie zgadzac.

Robilem pomiary roznym sportowcom, amatorom i wyczynowcom, w roznym wieku, roznej plci. Jedna kobieta, wiek ok. 35 lat, szczupla, srednio wysportowana - na pusometrze w biegu na biezni zarejestrowala 242 uderzenia na minute. Przy 190 nie pokazywala objawow zmeczenia. HRmax, podobnie jak prog przemian beztlenowych sa tak indywidualnie zroznicowane, ze nie da sie wymyslec zadnej formuly, ktora oddawalaby stan rzeczywisty. Jednak jakas formule trzeba wgrac, zeby pokazac, ze zegarek dziala. Inaczej tego sie nie da sprzedac.

W kazdym zegarku mozna te wartosci manualnie wprowadzic, i nawet ustawic "beepa", w momencie kiedy tetno podczas treningu bedzie wychodzilo poza zadany obszar.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @parasolnikov 15 kwietnia 2020 10:11
15 kwietnia 2020 10:35

Nie wiem czemu odnosisz teksty do siebie? No, ale trudno. Jesli to motywuje, a nie doluje, to moze tak trzeba. Motywacje pt. poczekaj, ja ci zara pokaze uwazam za swietna. W moim przypadku skuteczna.

Ja mialem pierwszy raz lyzwy na nogach w wieku 32 lat i najsmieszniejsze jest to, ze mnie sie to z samego patrzenia wydawalo proste. W tym roku zamknalem swoj osmy sezon jako sedzia w Szwajcarii i do tego jeszcze dwa sezony mialem w Polsce.

Z innej beczki... ja cisnalem troche mojego syna jak byl mlodszy w kierunku sportow. Nauczyl sie plywac, jezdzic na nartach, na lyzwach, troche go gniotlem z karate, ale on i tak wolal grac na pianinie i pojsc na kurs tanca. Dla takiego typa jak ja to tragedia byla.

A dzis... ma 25 lat i z bomby dwa lata temu zaczal biegac. Robi spokojnie piatke w tempie 4.45 na kilometr. Ja sie juz tak nie zbiore. 5.15, w porywach 5.10. Lepiej nie bedzie. W styczniu zrobilismy challenge na lodowisku. On krazenie przodem, a ja tylem. Dostal w plecy ze cztery metry. Ale przyjal zaklad i widzial swoja szanse. BArdzo sie staral, bo dzien wczesniej poszlismy pobiegac i mial ze mnie lekka polewke. Zycie, panie Wojtku, zycie.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @valser
15 kwietnia 2020 10:35

Bardzo dobry tekst o polskiej szkole, o tym, że sport nie powinien być religią i o HRmax. Pani ArGutowa tłucze mnie do głowy, że trudno w życiu o formuły gdyż albowiem wszystko jest osobniczo zmienne

 Zalecenie - 

"Szumowski, który twierdzi, że noszenie maseczek higienicznych jest bez sensu, ale od czwartku jak nie będziesz ich nosił to pincet."

traktuję w kategoriach pokory. Nie wierzę, jak Szumowski, że to cokolwiek pomaga ale będę nosił bo mojej mamie i "najlepszej z mam" to pomoże. Chociażby w moim odbiorze, PR mnie poprawi.

Jak ustalić dla siebie HRmax ?

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @valser 15 kwietnia 2020 10:21
15 kwietnia 2020 10:35

Również jestem bardzo zainteresowany tą tematyką. Właściwie "od zawsze" czekałem, aż zacznie Pan pisać o sporcie.

A przy okazji, chciałbym zapytać o jakieś wrażenia / wnioski z postnego odstawienia kawy.

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @valser
15 kwietnia 2020 10:38

" Nie potrafię jednoznacznie i dokładnie określić, kto i kiedy zaszczepił mi silną pogardę i wstręt do ludzi, którzy (...) braku talentu, a nawet genetycznych antypredyspozycji nie zajmują się sportem. "

Poczekajmy, jak będzie miał Pan miał swoje 80+, zniedołęznieje (np. na skutek kontuzji czy wypadku drogowego) i trafi na lekarza, który zadeklaruje:

" Nie potrafię jednoznacznie i dokładnie określić, kto i kiedy zaszczepił mi silną pogardę i wstręt do ludzi, którzy nie są produktywni i tylko generują koszty w służbie zdrowia, zabierając środki młodszym, zdrowszym, produktywniejszym."

Tak więc, zdrowia życzę....

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Pioterrr 15 kwietnia 2020 10:38
15 kwietnia 2020 10:47

temperaturę mierzyłeś?

zaloguj się by móc komentować

valser @Pioterrr 15 kwietnia 2020 10:38
15 kwietnia 2020 10:51

Rozumiem panskie wzburzenie. Zastanawialem sie nad tym faktem, bo przeciez mlody czlowiek w wieku lat kilkunastu sam nie wpada na takie rzeczy.

Odpowiem kolejnymi zdaniami, ktore nastepuja po tych, ktore pan zacytowal...

" Nigdy takich ludzi nie lubiłem, nie potrafiłem z nimi szczerze rozmawiać, zwykle ukrywałem swoją niechęć dla nich i pogardę, a nawet udawałem zainteresowanie i przyjaźń.".

Prosze zauwazyc, ze to jest Vergangenheit.

zaloguj się by móc komentować

valser @Autobus117 15 kwietnia 2020 10:47
15 kwietnia 2020 10:52

Spoko. Nie trzeba sie unosic.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @valser 15 kwietnia 2020 10:35
15 kwietnia 2020 10:53

Komentowałeś mój post z fejsbuczka gdzie właśnie robiłem 5 w 38 minut.
Ja tam kompleksów nie mam. Chociaż bardziej od biegania mnie martwi, że jeszcze się nie podciągam ;) Ale idzie to w dobrą stronę.

zaloguj się by móc komentować

valser @parasolnikov 15 kwietnia 2020 10:53
15 kwietnia 2020 10:56

No wiem. napisalem, ze na spacerze byles. Chyba tak napisalem? 9km/h. Od tego zaczyna sie tempo biegowe. Wszystko wolniej to z amerykanska jogging.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @valser 15 kwietnia 2020 10:52
15 kwietnia 2020 11:02

zemdlałem i upadłem na klawiaturę. Samo sie jakoś napisało:)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @valser
15 kwietnia 2020 11:05

Myślę, że śmiało można w tym wypadku wykorzystać motto SN:

Kurs na prawdę.

Nie ma dobrej pracy umysłowej bez sprawnego fizycznie organizmu. To się powinno uzupełniać a nie zastępować jedno drugim.

W średniej szkole bardzo lubiłem WF z bardzo prostego powodu. Nauczyciel był "z sercem" a także trenerem AZS-AWF koszykarzy czy jak to się nazywało wtedy. Trochę grałem w kosza. Przedtem zanim trener pozwolił nam pograć robił nam rozgrzewkę, taką, że prawie mieliśmy dość po niej. Jednak organizm szybko się regenerował i były efekty w graniu a nie wygłupy.

Poza tym nauczyciel "przerobił" z nami praktycznie wiele dyscyplin sportowych jak rzut oszczepem, kulą, bieg z przeszkodami itd. To była świetna zabawa!

zaloguj się by móc komentować

Jakub @valser
15 kwietnia 2020 11:09

Bardzo ciekawy wpis. W podstawówce, w klasie piłkarskiej, mieliśmy przeróżne testy. Pamiętam, że na 1000 metrów byłem jakoś w drugiej połowie jeżeli chodzi o wyniki. To było coś pomiędzy 4.10, a 4.50. Dobrze już nie pamiętam. Najszybsi byli poniżej 4 minut - i to chyba bliżej 3. Mieliśmy zwiększoną liczbę w-f w porównaniu do klas zwyczajnych (codziennie) + 3 treningi tygodniowo i mecze na weekend. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @przemsa 15 kwietnia 2020 11:08
15 kwietnia 2020 11:48

7-8km/h to żwawy nordic walking, nie bieganie ;)

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @valser 15 kwietnia 2020 10:21
15 kwietnia 2020 11:53

Mam nadzieję, że jest sens, bo się zasadniczo rozumiemy :) Ale dla jasności - obliczanie tętna max czy jakiegokolwiek innego na podstawie wieku itp. nie daje wiarygodnej informacji. Natomiast wpisanie lub wybranie zakresów stref tętna w aplikacjach albo zegarkach treningowych jest możliwe i to ma sens, jeśli te tętna dobierzemy sensownie, czyli np. znając tętno na progu mleczanowym (przemian beztlenowych), o czym pisałem wcześniej. Oczywiście żeby to zrobić, trzeba mieć już jakąś praktykę treningową. Ale nie ma też sensu mierzenie sobie tętna na samym początku przygody ze sportem. Wtedy wystarczy po prostu np. biegać albo jeździć na rolkach/rowerze wg samopoczucia i stopniowo (bez przesady) wydłużać czas/zwiększać tempo. Człowiek, który siedział przez 20 lat na tyłku, przez pierwszy rok robi ogromne postępy w budowaniu kondycji nawet samym biegiem spokojnym. Pierwsze tygodnie i tak nie będzie komfortowe w żadnym stopniu.

Wyznaczenie tętna na progu mleczanowym polega np. na biegu przez 30 min. Najpierw oczywiście solidna rozgrzewka z przyspieszeniami, żeby podnieść puls parę razy. Potem start i przez pierwsze 10 min biegniemy w tempie na ok. 10 km. A potem przez 20 min biegniemy w takim tempie, żeby równo dobiec do końca ale bez zapasu. Będzie to zwykle tempo około na 5 km - nieco wolniej jeśli nasz czas na 5 km jest poniżej 20 min (to już wymaga sporego poziomu), albo nieco szybciej jeśli  nasz czas na 5 km to więcej niż 20 min (czyli dotyczy to ponad 90% biegaczy) . To są oczywiście umowne założenia, ale mniej więcej działają. I wtedy średnie tętno z tych 20 ostatnich minut to jest nasze tętno na progu mleczanowym. Ważne, żeby przez cały  bieg utrzymać stałe tempo, nie szarpać za bardzo.

Wynik podstawiamy do tabelki w książce i mamy kilka stref tętna, które można wpisać do urządzenia pomiarowego. A potem planować treningi w róznych strefach. W praktyce zwykle używa się 3 góra 4 stref do treningów. Zaczyna się od stref 1-2, potem 3 (ulubiony drugi zakres wg polskiej szkoły), aż do 4-5, gdzie dopiero jest zabawa. I to naprawdę działa, sprawdziłem na sobie.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Grzeralts 15 kwietnia 2020 11:48
15 kwietnia 2020 11:55

Żwawy nordic walking to 6-6,5 km/h. 7-8 to już trucht albo bieg z kijkami (co też można robić).

zaloguj się by móc komentować


MZ @valser 15 kwietnia 2020 09:37
15 kwietnia 2020 12:17

Może pomagali rozładować ładunek,bo nic innego nie potrafią.

zaloguj się by móc komentować

MZ @DWiant 15 kwietnia 2020 09:54
15 kwietnia 2020 12:20

Post i ruch,wystarczy.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @MarcinD 15 kwietnia 2020 11:55
15 kwietnia 2020 12:20

Bez przesady, moja średnia w wariancie z psem (który wymusza liczne przerwy i spowolnienia) nieraz przekracza 6,5km/h 

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Grzeralts 15 kwietnia 2020 12:20
15 kwietnia 2020 12:46

Sorry, ale chciałbym to zobaczyć. Ostatnio chodzę z kijkami jako uzupełnienie biegania i wychodzi mi średnio 6,5 km/h a dość szybko zasuwam i mocno się odpycham, bo jeździłem kiedyś na biegówkach sporo. I robię to na trasie, której długość znam dokładnie, więc tempo jest wiarygodne. Także niestety, ale podejrzewam, że oszukuje Cię GPS na przykład. To się często zdarza. Powtarzam, marsz z kijkami 6-6,5 km/h jest szybki. 8 km/h to już będzie bieg z kijkami. Co nie zmienia oczywiście faktu, że bieg w tempie powyżej 6:30-7:00 min/km (w bieganiu raczej nie stosujemy prędkości) ciężko nazwać biegiem, jest po prostu truchtem.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @MarcinD 15 kwietnia 2020 12:46
15 kwietnia 2020 12:56

No i zgoda. Źwawy marsz z kijkami to 6,5km/h. Czyli 7 a może nawet 8km/h jest w zasięgu, to jeszcze nie bieg w każdym razie. :)

zaloguj się by móc komentować

tomciob @valser
15 kwietnia 2020 13:15

A pamięta pan nauczycielkę języka polskiego ze swojego technikum? Bo moja zostawiła mi dwie maksymy. Jedyne co masz i czego nie może może ci nikt odebrać to jest to co masz w swojej głowie. A druga to taka. Czytaj książki abyś wiedział co myślą inni. Tężyzna fizyczna jest bardzo potrzebna bo pozwala czytać książki i wyciągać z nich wartościowe doświadczenie. Duży plus za notkę

zaloguj się by móc komentować

olo @Pioterrr 15 kwietnia 2020 10:38
15 kwietnia 2020 13:59

w moich stronach kluby karate byly pod patronatem milicji i oni taki postawy hodowali, ale za valsera sie nie wypowiem

zaloguj się by móc komentować

chlor @MZ 15 kwietnia 2020 12:20
15 kwietnia 2020 14:20

Z akcentem na post. Tłuszcz spala nie wysiłek fizyczny a deficyt energetyczny. Kolarz w  całym Tour de France zużywa ("spala") ok. 6000 kcal. To odpowiada zaledwie wartości energetycznej jedzenia w ciągu dwóch - trzech dni.

 

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @valser
15 kwietnia 2020 14:22

Pizdryki do liczenia tętna i innych parametrów organizmu, są jednocześnie lokalizatorami, kolejnymi szpiegami, które  sobie niemądrzy gadżeciarze sami kupują jako chipy. Jakby co, będzie można od razu wytypować silniejszych do likwidacji. Vide Jedwabne. Zmuszenie silnych mężczyzn do rozbicia pomnika Lenina, a następnie do zniesienia jego resztek na cmentarz w Jedwabnem, gdzie zostali zamordowani. Ich ciała zakopano na cmentarzu, a szczątki pomnika rzucono na wierzch. 

zaloguj się by móc komentować

valser @ArGut 15 kwietnia 2020 10:35
15 kwietnia 2020 14:23

HRmax nie jest w sumie istotna sprawa. No, moze w crossficie, bo oni "w trupa" robia kazde cwiczenie, ale to nie jest w zaden sposob istotne na jakim tetnie sie wysprzeglasz. Ta informacja jest bezuzyteczna. O wiele istotniejsze jest to co dzieje sie "po drodze". Jutro o tym napisze.

zaloguj się by móc komentować

valser @przemsa 15 kwietnia 2020 11:01
15 kwietnia 2020 14:34

To jest oczywiste, ze nie na kazdym treningu trzeba trenowac z pulsometrem. Wrocilem wlasnie z rolek. Odjechalem 20km w wolnym tempie, ok. 20km/h. Nie potrzebowalem dzisiaj zadnych pomiarow, bo pojechalem technicznie. Nie forsowalem tempa. Mocniej ugiete nogi, dluzszy slizg na jednej plozie. W strone do Arbon koncentrowalem sie na pelnym wyproscie nogi przy odepchnieciu, a w drodze powrotnej jak jechalem do Romanshorn, dolozylem do odepchniecia jak najszybszy powrot stopy do stopy (recoil movement). Na poczatku mialem troche problemow, zeby zlapac wolniejszy rytm i rownowage, ale w drodze powrotnej to juz szlo normalnie.

Tak samo jest w treningu szybkosciowym. To sie teraz modnie nazywa "all out". Odkrecasz manetke i jazda. Ale juz w treningu interwalowym, to jest potrzebna informacja. Jak sie to robi "na czuja" to to tez jest trening. CHodzi jednak o to, ze jak sie juz kupilo ten sikor za pincet, to lepiej go uzywac z sensem.

zaloguj się by móc komentować

valser @Aquilamagna 15 kwietnia 2020 10:35
15 kwietnia 2020 14:38

Przy muzyce o sporcie. Jutro obowiazkowo pare slow na temat kawy.

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @valser
15 kwietnia 2020 15:48

Pewnie w Holandii, gdzie płasko, biega się inaczej niż w górach,  gdzie teren zmusza do zwolnień gdy ma się pod ostrą, lub nawet barrdzo ostrą górkę. 

Mój górski rekord to 7.5km w 40 min i to z psem typu beagle... ale to było dawno, a i psiaka już nie ma. Lepszej formy nie miałem nigdy. Pies 'tysz'.

Dobra notka, duże zainteresowanie. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @adamo21 15 kwietnia 2020 15:48
15 kwietnia 2020 16:28

Tematy lifestylowe zawsze poruszają ludzi. Można poczytać o cudzym, porównać ze swoim. Ja nie mam żadnego stylu życia.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @valser
15 kwietnia 2020 17:11

Myślę, że teraz wuefiści nie mają tzw. oka, ew. nie mają cierpliwości i chcą jak najszybciej mieć efekty, więc angażują najsprawniejszych i nimi się zajmują, a reszta ćwiczy samopas.

Jeszcze jakieś 25 lat temu każdy trawnik był wygnieciony na naszym osiedlu, bo smarkateria grała w nogę, a starsi okupowali jedyne "prawdziwe" boisko z bramkami; jedni grali, a następne składy czekały na swoją kolejkę. Tamto boisko wtedy prawie bez trawy, dzisiaj jest całe zarośnięte i tylko dwa placki bez trawy są pod bramkami.

zaloguj się by móc komentować

MZ @chlor 15 kwietnia 2020 14:20
15 kwietnia 2020 18:01

Zgadzam się ,widzę po sobie.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @valser
15 kwietnia 2020 18:37

Ja z kolei nigdy nie potrafiłem grać w te popularne gry zespołowe(piłka nożna, koszykówka itd.), szczególnie piłka nożna to było dla mnie coś okropnego, w-fu też nie lubiłem.
Za to, gdy byłem jeszcze w gimnazjum, brat i kumpel wciągnęli mnie w ćwiczenie na siłowni i ponad 5 lat ćwiczyłem(napisałbym, że uprawiałem kulturystykę, ale to było coś zbyt amatorskiego żeby to tak nazwać). To były jeszcze czasy przed tym całym boomem na te publiczne siłownie(ja niemógłbym ćwiczyć chyba na takiej), wtedy większość ludzi wyraz 'gryf' kojarzyła tylko z mitycznym stworzeniem z książek fantasy.

Mam nadzieję, że będzie pisał Pan jeszcze dużo podobnych tekstów, miło poczytać kogoś kto się zna na temacie i obala te wszystkie fałszywe "mity" jakie narosły wokół sportu(treningu).

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @valser
15 kwietnia 2020 22:22

Ja nie lubię sportu, Za piłką człowiek ganiał z młodu, teraz z synem pogram, ale Walki Gladiatorów mnie nie interesują, może Mundial, tak od ćwiercwinału obejrzę, czasem skoki, a tak to mam gdzieś. 

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
16 kwietnia 2020 00:08

To ja podejdę  innej mańki, bo wykład Valsera tyczy się dyscyplin wytrzymałościowo-wydolnościowych.  Od 2010r po 30tce rozpocząłem przygodę na poważnie z jazdą na rolkach i zimą na łyżwach. Wcześniej coś tam jeździłem. W podstawówce jak zamarzł staw w parku, to wiadomo największym kozakiem był ten co na największej prędkości robił hokej-stop, czy przeplatankę do tyłu.  W szkole średniej nawet spędziłem 2tyg na wagarach, jak zamarzło jezioro i mimo, że miałem porządne łyżwy kupione przez ojca na targu od ruskich,  to jednak głównym powodem "waksów" była koleżanka. Oczywiście ruch i sport bardzo lubię. Był tenis stołowy, ziemny, koszykówka, badminthon ale tą pierwszą miłością był rower. Jestem z pokolenia, na które przypadł boom na kolarstwo górskie. Jeździło się co raz więcej, dłużej i mocniej. Łącznie z pulsometrem na klacie pod lycrą. Oczywiście bez "Biblii kolarza górskiego" Friela nie mogło się obyć, bo to on opracował trening Lance'owi Armstrongowi. Był dzienniczek na bikestats, progres itd. Ale tak się złożyło, że zacząłem jeździć na nartach pod okiem instruktora po 70tce, trochę dziwaka ale wybitnego pod względem ruchowości. To był były tancerz z zespołu pieśni i tańca. Ojciec wielokrotnej medalistki MP w narciarstwie alpejskim z czasów sióstr  Talełek (!). I on mi zaordynował te rolki. On w wieku 70 lat, po zawale potrafił skoczyć z 2krotnym obrotem (360st) w powietrzu. Jak mieszkał w Krakowie (50-60 lat)  był stałym bywalcem skateparku. Zakładał jaśki pod spodenki i chciał skoczyć potrójne 360 - nigdy mu się nie udało. On miał szmergla na punkicie techniki ruchu, motoryki. Potrafił godzinami analizować jakieś ugięcie w stawie u Teda Ligety. Oczywiście nadal jeździłem mocno na rowerze min. po 40km dziennie w zależności od planu. Ale zacząłem zauważać jakieś przykurcze, ograniczenia ruchowe. Mimo kilku lat ambitnej amatorskiej jazdy,  to głową sufitu i tak nie mogłem przebić. Tak jak większość. Zączałem więcej jeździć na rolkach, początkowo a jakże w dystanse i rolki do jazdy szybkiej. Obecnie w ogóle trening wytrzymałoścowo-wydolnościowy traktuje jako konieczność, a trenuje zjazdy po schodach, kolejne tricki w slalomie, układam plany do skoków, chociaż wiem że już za późno na coś wiecej.        

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2020 07:31
16 kwietnia 2020 00:38

A ja w liceum miałem nauczycieli j.polskiego, każdy inny w każdej klasie, naprawdę i co z tego, że to była szkoła sportowa. Dopiero w IV klasie, maturalnej, przyszła polonistka, która zaczęła nas przygotowywać do matury. Byliśmy kompletne zera. Ja nie potrafiłem, wróć, ja nie wiedziałem, czy ja piszę, z sensem, czy bez, bo w ogóle nie pisaliśmy przez te lata żadnych wypracowań, tak właśnie. Próbna matura, a ja niedostateczny, za błędy ortograficzne i każde inne. Od lutego do maja, mój ojciec, student polonistyki trzy lata na UJ w Krakowie do wybuchu wojny, robił ze mną dyktanda. Maturę zdałem. A pisać się nauczyłem na twoim blogu, naprawdę, nie żartuję

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @valser
16 kwietnia 2020 00:59

Popatrz, teraz wszyscy zainteresowani sportem.

Gdy raz i dwa napisałem o ćwiczeniach oddechowych i prostych ćwiczeniach gimnastycznych, niech będzie, że nazywają się Hata Yoga, "dostałem w łeb równo i na zapas". Ćwiczenia fizyczne ciała, to nie gadżety, które koniecznie trzeba mieć, by uprawiać sport, bo też i po co, wystarczy, rekreacja.

Jestem zwolennikiem natury, od zawsze, jak pamiętam. Nie są mi potrzebne żadne sprzęty, by w tej naturze czynnie uczestniczyć. Dlatego było bieganie, pływanie, czy żeglowanie, bez silnika, nawet przez kanały na Mazurach, dało się, czy teraz tylko spacery i stanie w pozycji na głowie, jak podają mędrcy Wschodu. Wystarczy.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 00:08
16 kwietnia 2020 06:32

Z trickami w powietrzu to uważaj, bo po 40-ce już się kości tak bezproblemowo nie zrastają ;) Polecam hokejowe gatki z padsami wszędzie i komplet dobrych ochraniaczy, ale 100% pewności i tak nie będzie. Łyżwy solo są mniej kontuzyjne od rolek (nie mówię o hokeju).

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @cbrengland 16 kwietnia 2020 00:59
16 kwietnia 2020 06:35

Za yogę w łeb dostałeś, nie za ćwiczenia ;) 

zaloguj się by móc komentować

sannis @sannis 16 kwietnia 2020 00:08
16 kwietnia 2020 07:08

Wczoraj ze zmęczenia za bardzo skupiłem się na wrażeniach a za mało na wnioskach. To jest puenta do tego co wczoraj. Te wszystkie hr maxy, rekordy to jest gonienie króliczka dla SPÓŹNIONYCH OLIMPIJCZYKÓW. Ja stwierdziłem, że cały ten trening wydolnościowy jest o kant dupy roztrzaskać i wolę bardziej sztukę jak zabijanie się. Czy jazda konna, snooker albo golf to jest sport? Bliżej im do gry na pianinie.

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 16 kwietnia 2020 06:32
16 kwietnia 2020 08:01

Unikam hokeja. Zderzenie ze stukilowym rozambicjonowanym 50latkiem przy ponad 30km/h może byc groźne. Triki są z reguły na małej prędkości, typowe czary mary z balansem.  Ze skokami to mam świadomość, że "wyzej d... nie podskoczę", bo to trzeba zacząć jak się ma naście lat. Chodziło mi o co innego. O ćwiczenie siebie tyle, że inne od chomika w klatce. 

zaloguj się by móc komentować

sannis @cbrengland 16 kwietnia 2020 00:59
16 kwietnia 2020 08:13

Doskonale pamiętam Twój wpis. Co raz bardziej mam podobne podejście do ruchu i natury. Rower wystarczy traktować krajoznawczo-komunikacyjnie. Pamiętam mastersów, emerytów jak zlewali z pulsometrów, interwałów, planów i się śmiali a wiecie jak Szozda trenował wydolność? Oni mieli cały czas formę, Tę samą formę. Nie mistrzowską, ale średnią dobrą, codziennaą. Bo to był wieloletni trening tlenowy, spokojnie, lekko i daleko. No ale dzisiaj korpoludkom, żeby uzyskać szybkie efekty to się aplikuje metody z zawodowego sportu. To jest skuteczne ale czy potrzebne dla zwykłego człowieka.  

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
16 kwietnia 2020 08:24

Jeszcze na jeden aspekt w dyskusji chciałbym zwrócić uwagę. Spotkałem się z niechęcią do sportu wręcz obrzydzeniem u ludzi wywodzących się ze środowisk gdzie jest kult ciężkiej pracy. Np. mój ojciec nie cierpi sportu twierdząc, że sportowcy to darmozjady. A kiedyś jadąc autolawetą z kolegą, ten widząc trening nastolatków na oświetlonym orliku stwierdził, że w tym wieku to już za robotę by się wzięli. On był ze wsi. Wiadomo w polu roboty zawsze dużo i to kiedyś ciężkiej. W mieście też zawsze po godzinach w fabryce można iść na fuchę. Nie powiem dało mi to do myślenia.  

zaloguj się by móc komentować

toor @valser 15 kwietnia 2020 10:21
16 kwietnia 2020 09:08

Dla mnie wątek sportowy jest ciekawy, proszę go kontynuować :)

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @sannis 16 kwietnia 2020 08:24
16 kwietnia 2020 09:27

Robi mi się słabo jak to czytam ... Kiedyś to było ... I korpoludkom się w dupach poprzewracało bo biegają.
To znaczy te Twoje stare dobre czasy to czasy które doprowadziły do tego, że 160000 osób rocznie umiera na choroby serca .. tacy to byliście mądrzy.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 00:08
16 kwietnia 2020 09:35

No niezle. Piekna i wybitna szajba.

Sufit pojawia sie zawsze na pewnym etapie. Najczesciej mozna go przebic treningiem silowym.

zaloguj się by móc komentować

sannis @parasolnikov 16 kwietnia 2020 09:27
16 kwietnia 2020 09:39

Jak widzę jak jeden z drugim sportowych lamerów z podstawówki chwali się biegactwem na fejsie, to nie chce nawet wiedzieć co będzie z jego stawami. A jak już sobie weźmie i kupi profi plan treningowy to prawdopodobieństwo, że zejdzie na zawał jest ogromne.  Nie zrozumiałeś o co chodzi. Więcej cenię linoskoczka od maratończyka. 

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 08:24
16 kwietnia 2020 09:51

Ja dostrzegam taki problem.

Z jednej strony gniota nas pasjonaci samobojcy w typie tych himalaistow, co wszystko w duupie maja oprocz swoje "wolnosci w gorach", a z drugiej jest Krzysztof Karon i "etos pracy". Ze jak niby czegos nie zrobisz i nie nie ma z tego na flaszkie, to jest juz zbytek i glupota. Dodam tylko, ze za sedziowanie hokejowych meczy mi placa. Porownujac to do tego ile placa sezonowym parobkom ze wschodniej Europy za zbieranie szparagow, to niestety tata sie myli z ta praca i fucha po godzinach.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 09:39
16 kwietnia 2020 09:53

Naprawde to takie wazne kto na co i kiedy umrze? Nie wierze.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @cbrengland 16 kwietnia 2020 00:59
16 kwietnia 2020 09:57

Ja jestem optymista. Mysle, ze mam przed soba jeszcze szesc sezonow. Potem z automatu emerytura.

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @sannis 16 kwietnia 2020 08:24
16 kwietnia 2020 10:18

Trenując amatorskie bieganie na tym poziomie 19 min / 5 km mam często podobne myśli. Coś mnie tam wewnętrznie podgryza, że marnuję w ten sposób masę energii.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 16 kwietnia 2020 09:53
16 kwietnia 2020 10:19

Tego się nie podejmuję roztrzygać. Ale dobrze wiesz, że trening wytrzymałosciowo-wydolnosciowy jest jedynie pozornie łatwy. A sukcesy dodatkowo uwarunkowane genetycznie. Uważam, że zamiast fitnesu, planów  treningowych, dla zwykłego zjadacza chleba, wystarczy wziąć rower i jeździć nim codziennie do pracy. A w weekend walnąć trochę więcej najlepiej z rodziną. Tyle i aż tyle, bo to wymaga, czasu i  samodyscypliny. 

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @valser 16 kwietnia 2020 09:35
16 kwietnia 2020 10:26

Sufit pojawia sie zawsze na pewnym etapie. Najczesciej mozna go przebic treningiem silowym.

I to jest ciekawy wątek, który chętnie bym pociągnął. Posłuchałbym przykładów, jak to u kogo zadziałało i co się udało.

zaloguj się by móc komentować

valser @MarcinD 16 kwietnia 2020 10:26
16 kwietnia 2020 10:29

To nie jest na komentarz. Na notke, albo nawet kilka notek.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 08:01
16 kwietnia 2020 11:54

Wiem, o czym mowisz, sam to robię. Ale wolę na łyżwach, rolki tylko z konieczności.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 10:19
16 kwietnia 2020 11:57

Z buta wystarczy. Aby codziennie.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 09:35
16 kwietnia 2020 12:01

Absolutnie. W łyżwach, rolkach czy nartach poprawna technika wymaga siły. Jak gościu o mojej masie i moim obwodzie uda twierdzi, że świetnie jeździ na nartach, to bez dalszej rozkminy wiadomo, że nie. Jakieś 30kg mniej i może byłoby świetnie, tak jak jest może być najwyżej  poprawnie. 

zaloguj się by móc komentować


sannis @sannis 16 kwietnia 2020 09:39
16 kwietnia 2020 12:51

Ponieważ byc może nie napisałem tego zrozumiale przedstawie to inaczej żeby nie przekomarzać się o wyższości gry na pianinie od gry na perkusji i vice versa. Od końca lat 90tych nachalnie jest stręczony ludzkości trening wydolnościowo-wytrzymałościowy. W ten nurt wpisuje się notka Valsera. Jak się popatrzy na wyniki lokalnych maratonów, to od lat 20tych do lat 80tych czasy były na podobnym poziomie 1.30-1.40. Dopiero później zaczęto łamać bariery i zaczął się wielki biznes od butów, przez odżywki, numery startowe, plany treningowe, który trzeba sprzedac po 500 Kowalskiemu. Natomiast dramat to ja widzę z koordynacją ruchową. Niedługo koledzy Bemkowicze, będą potrafić wysiąść pod fitnesem jedynie z Suva. Być może Valser tego nie widzi, bo wywodzi się ze sportów walki a tam koordynacja jest "we krwi".

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 12:51
16 kwietnia 2020 13:03

Słuszna uwaga. Ale sama koordynacja bez siły też nie działa. Już kiedyś o tym pisałem - robię od paru lat takie oszustwo, że ostrzę łyżwy jak dla bramkarza. Nie trzeba wtedy tyle siły, bo łyżwa na krawędzi "lżej" jedzie, a i ewolucje jeździ się na mniejszych prędkościach, zwłaszcza wejściowych.

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 16 kwietnia 2020 13:03
16 kwietnia 2020 13:21

Zgadza się. Fachowo to Valser wyjasni ale wystarczy spojrzeć na Blanika (kiedyś), czy zapaśników. Ja stalkę ostrzę w rowek na 3/4 lub 5/8 cala.

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 16 kwietnia 2020 12:01
16 kwietnia 2020 14:11

Na lyzwach sotsunkowo latwo jest sie rozpedzic. Gorzej, jak chcesz sie zatrzymac.

Moj kolega ze szkolnej lawki, Zbigniew Bryjak, mistrz Polski w hokeja, olimpijczyk - do niego chodzilem na treningi - jak go pytalem jak hamowac ? Dopowiadal - a po co ci to? Przeciez sa bandy.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 13:21
16 kwietnia 2020 14:14

Sam ostrzysz?

Ja lyzwy ostrze tylko u jednego goscia. Wiktor obsluguje Akademie Hokejowa Ochsnera. Mam do niego 40 kilometrow, ale nikomu innemu nie oddam swoich lyzwew do ostrzenia. Sam jestem za slaby, zeby sie za to brac. Teraz domowe maszyny mozna kupic juz za tysiac dolarow.

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 12:51
16 kwietnia 2020 14:26

LAtem jestem na obozach hokejowych jako trener od kondycji. Nie interesuja mnie juz zawodowcy. Mam grupy mlodziezy i dzieci. Nie robie kondycji, tylko koordynacje technike wykonywania cwiczen plus gry i zabawy.

Jest tak - na grupe 30 osobowa dziesieciolatkow, 1-3 osoby sa w stanie zrobic poprawny przewrot w przod. Wiekszosc usiluje stanac na glowie i pada jak kloda. Nie potrafi sie prosto przetoczyc i wali plecami o podloge tak, ze nie potrafi oddychac. Dobra wiadomosc jest taka, ze 10 malucha mozna tego nauczyc w 15 minut.

Gabriel napisal o skoku wzwyz przez poprzeczke na 130 cm.

Tak jak stoje - bez rozgrzewki biore 150cm skokiem tygrysim. Potrzebuje 4 metry rozbiegu. Materaca nie potrzebuje. Co rok to robie z lebkami na obozie. Jest frajda, jest wyzwanie. Jesli mlodym dac challenge, troche ich pokierowac i zmotywowac to to pojdzie, nawet z takimi, ktorych rodzice wyslali na oboz zeby miec tydzien spokoju od nich.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 14:11
16 kwietnia 2020 14:57

Zahamowanie na solidnie przygotowanych łyżwach zawodniczych to przeciążenie pewnie z 1,5g;) zmęczy się człowiek tylko. 

Ale zatrzymywanie na łyżwach idzie i tak o niebo lepiej niż na rolkach. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 13:21
16 kwietnia 2020 15:17

W Wawie nie ma problemu. W Icemaster zrobią, jak zechcesz. Zwykle proszę o 1 cal, w "żużlowych" łyżwach 3/4 też obleci. Gdzie indziej chłopaki się krzywią jak do tanich łyżew muszą cudować;) Rocker też raczej bez szaleństwa. Huk z tego i tak, jak na przyzwoitym lodzie (Stegny) byłem w tym sezonie 2x... Na byle jakim wystarczy aby jakoś tam ostre były, i tak nie pocudujesz.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @chlor 15 kwietnia 2020 14:20
16 kwietnia 2020 15:55

Tyle - ok. 6000 kcal każdy człowiek zużywa w ciągu 2-3 dni. Kolarz zużywa naprawdopodobniej 6000 kcal dziennie.

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 16 kwietnia 2020 14:57
16 kwietnia 2020 17:08

Zdemontowalem hamulec w moich rolkach, chociaz jak jezdze to nie ma band. Nadzieja w manewrowaniu i przejsciu z toczenia w bieg przy zmianie podloza.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 17:08
16 kwietnia 2020 17:32

Ja w jednych mam, ale prawie ich nie używam. Fakt, że to w miarę skuteczna metoda hamowania na rolkach. Jednak z naciskiem na "w miarę". Jak masz dobre ochraniacze na kolana, a podłoże jest w miarę równe, to przyklęk też nieźle hamuje. Ale w porównaniu z łyżwami lipa. Lepiej szukać innych rozwiązań w razie nagłej potrzeby. Jako trik, na odpowiedniej nawierzchni da się zahamować jak na łyżwach, ale to sztuczka jedynie. 

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 16 kwietnia 2020 17:32
16 kwietnia 2020 17:39

Ja w sumie jezdze w bezpiecznym terenie, wzdluz jeziora Bodenskiego. Teren jest plaski, drogi proste i w dobrym stanie, bez ruchu samochodowego, a ja na dodatek wybieram pore do jazdy kiedy nie ma ludzi. Ale bywa tak, ze nawet na prostej i pustej drodze mozna sie niezle wykorbic. Jezdze tylko w ochraniaczach na dlonie.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 17:39
16 kwietnia 2020 17:42

To chyba najsensowiejsze rozwiązanie  - wybrać miejsce do jazdy, żeby potrzeba hamowania była mało prawdopodobna. 

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 16 kwietnia 2020 17:42
16 kwietnia 2020 17:50

Tym bardziej, ze jezdzi sie po to, zeby jezdzic, a nie zeby hamowac. Zadna frajda z wytracania predkosci.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 17:50
16 kwietnia 2020 18:04

Ja akurat jestem z tych,co frajdę mają głównie ze zmian kierunku i prędkości ;)

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 16 kwietnia 2020 18:04
16 kwietnia 2020 18:09

Na rolkach tez? Na lodzie ro rozumiem, to jest u mnie staly fragment gry. Pierwszy element jazdy sedziego, to nie przeszkadzac w grze, a drugi, ktory sie wiaze z pierwszym - to nie byc na linii strzalu, albo na kursie kolizyjnym. W kazdym meczu wlasciwie sie zdarza, ze krazek porusza sie w twoim kierunku i z dwoch stron jada goscie o niego powalczyc. Stac w miejscu oznacza zaryzykowac zycie.

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 16 kwietnia 2020 14:14
16 kwietnia 2020 18:19

Odkąd mam wymienne stalki wysyłam do Rebel Sportu do Rudy Śląskiej. Wczesniej musiałem poprawiać, bo czuję jak któraś z krawedzi jest podniesiona. Miałem kombinować uchwyt do szlifierki kątowej i wyostrzyć kamień na 3/4 cala by ostrzyc samemu ale nie mam czasu.

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 16 kwietnia 2020 17:42
16 kwietnia 2020 18:23

Na twardszych kółkach 80mm hamuję hokej stopem na piasku czy liściach. Tylko, że kontrolę nad tym mam taką sobie. Powerslida robię i na kółkach 110mm i na 80. Chociaż na tych większych z trochę naskoku. Tstop, to podstawa, bo z czasem hamulec po prostu przeszkadza. Kluczem obojętnie czy w jeździe szybkiej czy freestylowej jest opanowanie jazdy na ednej nodze.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 16 kwietnia 2020 18:09
16 kwietnia 2020 18:27

Na rolkach też, aczkolwiek na łyżwach fun jest duzo większy. 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @valser 16 kwietnia 2020 17:08
16 kwietnia 2020 18:27

Z ciekawości ścieżki w Szwajcarii są rowerowo-rolkowe ? Tu takie zdjęcie od znajomego 

Ścieżka nad jeziorem
W Krakowie jest sporo scieżek ale rolkami nie wszędzie wjedzie. I często są przejście przy zmiane podłoża.  Rower z tym nie ma problemów.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 18:23
16 kwietnia 2020 18:32

Te techniki są tak, czy siak dosyć kulawe w stosunku do łyżew. W sytuacji nagłej potrzebne są zwykle prostsze rozwiązania - trochę jak w narciarstwie off-piste, trzeba z góry założyć, że nagłe hamowanie nie wchodzi w grę. W ogóle na rolkach jeździ się trochę jak na jakichś popsutych łyżwach ;) dla mnie to w każdym razie tylko ersatz zanim lodowisk nie otworzą.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @ArGut 16 kwietnia 2020 18:27
16 kwietnia 2020 18:35

Rolkami po kostce to jak onanizm papierem ściernym - przyjemność masz, jak się skończy.

zaloguj się by móc komentować

valser @ArGut 16 kwietnia 2020 18:27
16 kwietnia 2020 18:48

Tak. W Szwajcarii jest tego sporo. Ja zwykle jezdze wzdluz jeziora Bodenskiego miedzy Arbon i Konstanz - to jest jakies 30km w jedna strone.

Jutro jade do Buchs i robie trase do St. Margrethen.

https://www.schweizmobil.ch/en/skating-in-switzerland/route/etappe-01128.html

To bedzie jakies 38km. Trasa jest plaska w wiekszosci sie jedzie walem przeciwpowodziowym wzdluz Renu.

https://www.schweizmobil.ch/en/skating-in-switzerland.html

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 16 kwietnia 2020 18:19
16 kwietnia 2020 19:10

Czyli masz lyzwy Bauera?

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 16 kwietnia 2020 19:10
16 kwietnia 2020 20:56

Bauer supreme miałem wcześniej. Teraz mam outletowy, wyższy model jeszcze Reeboka z pompkami. Teraz to jest CCM.

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 16 kwietnia 2020 18:32
16 kwietnia 2020 21:17

Wiadomo rolki to jest walka z tarciem i oporami toczenia, zaś lód jest śliski. Od pewnego poziomu pojawiają się różnice ale mimo wszystko jedno pomaga w drugim. Ja mam tak, że wpierw jakąś ewolucję robię na rolkach, potem przenoszę na łyżwy. Na rolkach trzeba się bardziej technicznie starać, trzeba być bardziej precyzyjnym. Na łyżwach np.piwoty można zrobić niedokładnie, odruchowo, ewentualnie łyżwa się ślizgnie. Na rolkach trzeba precyzyjnie unieść te a te kółka oprzeć się na tym itp. Jak podpowiadam dzieciakom na rolkach to najpierw każę im schodzić nisko w przysiad i ładnie upadać na półdupek. Potem prowokuję do zeskoku z trasy na trawnik i przebieżkę po nim. W ogóle to co lubię w tych sportach to łamanie swojego lęku, bo największy problem jest w głowie. Średnio ogarnięty fizycznie człowiek jest w stanie opanować rzeczy, które mu się nie śniły. Tylko, że do tego trzeba półśrodków - ćwiczeń docelowych. Talent podpatrzy, 3 razy spróbuje i już ale zdarzają się "nieogary". Na rolkach można pięknie imitować trening narciarski m.in technikę avalement. Jeździłem na tkach na stadionie we Wro.    

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Grzeralts 16 kwietnia 2020 18:35
16 kwietnia 2020 22:22

No proszę kolegi ?! Drugi komplet kółek/rolek zakupić i zetrzeć/wyprofilować kółka/rolki to pomaga w jeździe po mieście. Ale nie daje pełnego zabezpieczenia jak nawierzchnie mają dużą różnicę w przyczepności i tarciu. Robiąc kułka na Błoniach był fragment z chodnikiem i gorsza nawierzchnia przy Rudawie. Grzebią tam co raz, może da radę bez tej wątpliwej nie/przyjemności objechać. Rower ma większe koła i mniej na nawierzchnie jest wrażliwy, jedyny mankament to przejazdy po torach tramwajowych. Jak koło nieszczęśliwie wpadnie w szynę składa rowerzystę w jednej chwili, trzeba uważać.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 16 kwietnia 2020 21:17
17 kwietnia 2020 06:44

Na rolkach w ogóle (łyżwach zresztą też) najlepszy hint to "kolana/podudzia do przodu" - bo jak ludziom powiesz "nisko", to robią sedes ;) 

Ty musisz być sporo młodszy ode mnie ;) Ja już łamanie lęku dawno mam za sobą i staram się wręcz go cenić ;) 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @ArGut 16 kwietnia 2020 22:22
17 kwietnia 2020 06:45

Ale po co? Od jeżdżenia po mieście to jest rower i to na grubych oponach ;)

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 17 kwietnia 2020 06:44
17 kwietnia 2020 08:36

Ten kaczy kuper jest naturalny i wynika z obawy przed nabieraniem prędkości. A jakby można prześwietlić but, to większość będzi podkurczała duży paluch chcąc się nim odruchowo zapierać. Sprawdź ten palec u siebie jak Ci się zmieni pdłoże na gorsze:)

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Grzeralts 17 kwietnia 2020 06:45
17 kwietnia 2020 09:29

Jak to po co ? Dla fanu ... jest tyle rzeczy lepszych niż seks i onanizm razem wzięte !

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 17 kwietnia 2020 08:36
17 kwietnia 2020 10:16

Jak w nartach - skręt na krawędzi jedziesz na paluchu nogi zewnętrznej i piątym palcu nogi wewnętrznej ;) 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @ArGut 17 kwietnia 2020 09:29
17 kwietnia 2020 10:17

Różne są definicje funu;) ja znam takich, co lubią w nocy nie spać dla funu 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 17 kwietnia 2020 08:36
17 kwietnia 2020 12:01

P.S.a jakiej twardości kółek używasz na miasto?

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 17 kwietnia 2020 10:16
17 kwietnia 2020 12:11

Nie zaczynaj, bo jak się rozkręcęm, to będzie co jest pierwsze duży czy mały:)

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 17 kwietnia 2020 12:01
17 kwietnia 2020 12:14

Nie schodzę poniżej 84A, bo inne szybko zajeżdżam. Wyżej jak 90 też nie jeżdżę. Ale też jakoś nie przebieram w twardościach, bo kupuję jak się pojawi okazja.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 17 kwietnia 2020 12:11
17 kwietnia 2020 12:16

We współczesnych nartach to akurat prosto ;) przynajmniej na przygotowanym stoku.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 17 kwietnia 2020 12:14
17 kwietnia 2020 13:46

Ok. Dzięki za info. 

zaloguj się by móc komentować

valser @ArGut 16 kwietnia 2020 18:27
17 kwietnia 2020 18:03

Odjechane. 38km wzdluz Renu na trasie Buchs-St.Margrethen. W koncowce dramat, jazda pod wiatr.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 17 kwietnia 2020 12:14
17 kwietnia 2020 20:03

A  jeszcze jedno: bawisz się w rolkach do slalomu w montowanie kółek różnej wielkości, żeby uzyskać rocker, czy regulacją na płozie? 

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser 17 kwietnia 2020 18:03
18 kwietnia 2020 00:33

CO za widoki, pozazdrościć. A jakie asfaltowe łąki, cymes. Z tego ujęcia widać, że jest blisko "double pusha". 

zaloguj się by móc komentować

sannis @Grzeralts 17 kwietnia 2020 20:03
18 kwietnia 2020 00:44

Tak jeżdżę na bananie i to mi sprawdza najwięcej frajdy. W slalomie to jest konieczność, ale na długie dystanse nie bardzo, bo jedziesz zawsze na 2 kółkach. Obecnie mam dwa zestawy szyn 4x80mm banan i 3x110mm (przekładam w hi-low). Ta regulacja na płozie (Seba) to jest niegłupia i ostro się zastanawiałem zimą czy nie kupić takiej szyny, bo cena jest atrakcyjna. Tylko, że one (Seby) występują jedynie w wariancie odlewów a nie cnc a to ma mankamenty w postaci większej wagi i mniejeszej precyzji wykonania. Odczuwalnie łożyska się wolniej kręcą, skrzypią itp.     

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 18 kwietnia 2020 00:33
18 kwietnia 2020 00:59

Kolka mam juz do wymiany. Double push idzie tylko na dobrym asfalcie. Tutaj co jakis czas czyszcza ten asfalt z piasku i kamykow, ze nia ma na nim paprochow. Sloneczko bylo, cieplo, a w gorach snieg, ale wialo a twarz nad rzeka. Duzo prostych i plaskich odcinkow, mozna wlaczac piaty bieg.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @sannis 18 kwietnia 2020 00:44
18 kwietnia 2020 07:06

No właśnie mam szynę (PS) bez regulacji i kółka 76mm po środku, a 72 na zewnątrz i też się zastanawiałem nad tą regulowaną szyną. Ale chyba dam spokój. Za to założę sobie twardsze kółka do rolek "żużlowych", jak piszesz. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 18 kwietnia 2020 00:59
18 kwietnia 2020 07:07

U mnie takich warunków niet. Ale jest dobrej nawierzchni ścieżka w parku miejskim, ma z 1km pętli...

zaloguj się by móc komentować

donowa @valser
19 kwietnia 2020 19:50

Czytając autra co to chodził do szkoły w Miechowicach sądziłem, że mądry to facet bo z Bytomia. Nie ryl a wykształcony.

Ale już na wstępie zmroził mnie swoim prostackim okazaniem wrogości innym co to nie spełniają jego kryterium spędzania wolnego czasu.

" Nie potrafię jednoznacznie i dokładnie określić, kto i kiedy zaszczepił mi silną pogardę i wstręt do ludzi, którzy z lenistwa i przyrodzonej gnuśności, braku talentu, a nawet genetycznych antypredyspozycji nie zajmują się sportem. Nigdy takich ludzi nie lubiłem, nie potrafiłem z nimi szczerze rozmawiać, zwykle ukrywałem swoją niechęć dla nich i pogardę, a nawet udawałem zainteresowanie i przyjaźń. "

Szanowny autorze czy wiesz że są ludzie madrejsi od Ciebie a jednak z politowaniem a nie pogardą spogladają na Ciebie?

Bytom jednak bez względu na pochodzenie to miasto wykluczonych...

Przykro mi, że taką notką komentarza inauguruję mój pobyt na tym portalu.

zaloguj się by móc komentować

valser @donowa 19 kwietnia 2020 19:50
19 kwietnia 2020 20:52

Dziekuje za ten komentarz. Zdaje sobie sprawe, ze sa madrzejsi ode mnie, ale co oni sobie mysla, to juz mnie mniej interesuje. Komentarz jest dla mnie budujacy, bo zaswiadcza, ze sa jeszcze ludzie, ktorzy od poczatku wszystko wiedza, zawsze tylko wlasciwie postepuja, nie popelniaja zadnych bledow i nie daja sie wpuszczac w kanal.

Ja niestety tak nie mialem. Musialem sie najpierw w gnoju unurzac, myslac, ze to ambrozja. I dobrych kilka lat mi zajelo, zeby przebudowac swoje zycie, a i tak nie do konca sie udalo, bo np. jeszcze do dzisiaj mnie przezywaja Sensei, chociaz sam od poltorej dekady sie do tego nie przyznaje.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować