Strefa cienia. Pomiędzy iluzją i rozpoznaniem
Dwa tygodnie temu zaliczyłem pilną, krótką i improwizowaną podróż do Polski. W sumie byłem w Polsce mniej niż dwadziescia godzin. Mniejsza o sens tej podróży, bo on był sytuacją wymuszony, a najważniejsze w tej opowieści są didaskalia.
Późnym wieczorem musiałem się przebazować z dworca Zachodniego w Warszawie, do miejsca noclegowania.
Aplikacja Ubera nie wyświetlała mi szczegółów, prawdopodobnie internet mi mulił więc poszedłem poszukać po prostu taksówki.
Na taksówkach w Warszawie ciężko znaleźć kogoś, kto byłby z urodzenia i z mowy Polakiem. Każdy z gości, który siedział za kółkiem po polsku nie mówił, miał telefon w ręce i mi go pokazywał, że trzeba w pisać adres do aplikacji, to on pojedzie.
Nazajutrz, kiedy już zamówiłem Ubera na lotnisko problem się powtórzył. Wiózł mnie sympatyczny pan w średnim wieku o dźwięcznym imieniu Karomatullo.
Przyjechał do Polski z Tadżykistanu lekko ponad rok temu. W Tadżykistanie był wojskowym, skończył studia prawnicze, no ale zarabiał w przeliczeniu na twardą walutę 170 dolarów miesięcznie i to go ruszyło w świat. Rodzinę - żonę i córkę ma nadal w Tadżykistanie.
On komunikował się że mną w swoim prostym polskim, co jakiś czas się zawieszając. Przeszliśmy na rosyjski, w którym on się płynnie komunikował, ale po kilku zdaniach zaczął znowu mówić po polsku. Nie chciał ze mną rozmawiać po rosyjsku.
Gadaliśmy trochę o polityce, trochę o wojnie, no, ale głównie o życiu i ekonomii.
Jego wygonił w świat russkij mir, kacapska bieda i siermięga i brak perspektyw. Żeby skończyć studia prawnicze w jakimkolwiek kraju to trzeba jednak przysiąść i skonsumować kilka książek, przyswajając sobie ich treść. Za to powinna być jakaś godziwa nagroda. Jak to było i jest w krajach zdefektowanych przez socjalizm to właściwie tylko młodym trzeba teraz tłumaczyć, bo jak ktoś ma więcej niż pięćdziesiąt lat to przerabiał to na własnych doświadczeniach.
Zeszło w końcu na ruskich, a Karomatullo stwierdził, że ruscy są jak wirus. Przynoszą i przenoszą chorobę i śmierć. Mnie się takie sformułowania niekoniecznie podobają i dobrze kojarzą, bo w Ustawach Norymberskich też było o żydowskim bakcylu. Skończyło się na piecach w Auschwitz, bo ekspertom od wirusologii wyszło, że to najskuteczniejszy sposób.
Wolę pomyśleć, że socjalista to człowiek z defektem. Defekt da się usunąć lub naprawić, a jeśli to jest poza możliwościami, to można jeszcze liczyć na cud. To oczywiście nie likwiduje w żaden sposób perspektywy gazowania i krematorium, ale znacznie go oddala. Są bowiem rzeczy, które są nie do naprawienia i z ekonomicznego punktu widzenia lądują na szrocie.
Tak czy inaczej, mam wiele zrozumienia i szacunku dla ludzi, którzy zdecydowali się zostawić rodzinę, powiesić na kołku swój dyplom i w dużej części zakwestionować wszystko to co się do tej pory robiło, wszystkie plany i marzenia, wyjechać do innego kraju, bez języka, bez jakiś wielkich kontaktów, wsiąść w auto i wyjeździć pieniądze dla siebie i dla rodziny.
To są trudne decyzje, obarczone dużym ryzykiem, że może się nie udać, a do których podjęcia trzeba jednak mieć dobrze wykształcony "nabiał". Trzeba też potrafić skonfrontować się z faktami, że okoliczności i działania podejmowane do tej pory były błędem i trzeba zacząć robić inaczej, bez żadnej gwarancji na sukces. Na dodatek w sytuacji kiedy młodość ma się za sobą i trzeba znaleźć sposób i energię na to, żeby sobie koniecznie przyswoić wiele nowych umiejętności.
Trudno sobie wyobrazić jak nie do zniesienia musi być sytuacja, że ktoś się decyduje na taki desperacki krok, żeby zostawić rodzinę, pracę, znajomych - całe swoje dotychczasowe życie. Faceci bowiem, którzy są w średnim wieku, mają rodzinę, dzieci, nie szukają już w swoim życiu przygód.
20-25 lat temu sporo naszych rodaków zdecydowało się na podobny krok i ruszyło do Anglii, imając się różnych, ale najczęściej prostych zajęć, licząc na to, że stanie na nogi, dorobi się i wyjdzie na swoje. Dzisiaj to Warszawa robi taką samą robotę jak dwadzieścia lat temu Londyn robił dla Polaków.
Najczęściej jednak w takich sytuacjach po życie ucieka, różne szanse mijają bezpowrotnie, marzenia i plany są znowu w sferze fantazji i szansa na niespełnienie zaczyna rosnąć.
Jeśli ci ludzie będą potrafili utrzymać się z daleka od różnych skrótów drogi do sukcesu, tzn. nie będą wchodzić w konflikt z prawem i będą spotykać dużo tolerancji, zrozumienia i ogólnej akceptacji, to szanse, że im się może udać, po prostu rosną i szansa, że będą zadowoleni i będąc doceniać to w jaki sposób los i ludzie ich tutaj potraktowali będzie rokował na jakaś więź.
Mimo wszystko, w spojrzeniu Karomatullo na ruskich jest zdecydowany realizm. On się już na kacapskie opowieści o szczęśliwości na ziemi, o obronie cywilizacji i tradycyjnych wartości nie nabierze. I na tym można już budować własną narrację i ustalać życiową strategię.
Nawiążę teraz do tego co przeczytałem w Nawigatorze nr. 42 on NSZ.
Dokładnie taki sam realizm był wtedy prezentowany przez NSZ - antykomunizm.
"Jak dobrze wiemy, ani Katyń, ani Powstanie Warszawskie nie pozbawiły kierownictwa AK pewnych złudzeń. (...)
Cele i metody komunistyczne były doskonale rozpoznane przez NSZ; kompletna izolacja od sił komuny utrzymana; a tam gdzie dobro społeczeństwa były przez komunę zagrożone, walka z nią była prowadzona w sposób zdecydowany."
Wszyscy wydają się po trzech latach być zmęczeni wojna na Ukrainie i chęć zakończenia tego zbrodniczego konfliktu zaczyna powoli przejmować narrację i działania zmierzające w tym kierunku zostały już podjęte.
To, że kacapy zasiądą do stołu i będą negocjować zawieszenie broni i "pokój" nie powinno w żadnym stopniu wpływać na zmianę sposobu postrzegania ich jako zbrodniarzy, oszustów i złodziei, tylko dlatego, że oni będę prezentować wolę zakończenia wojny.
Ich cele i metody są doskonale rozpoznane. Pokój, który zostanie podpisany da po prostu czas kacapom do tego, żeby do następnego starcia lepiej lub inaczej się przygotowali, bo jeśli ktoś myśli, że ta sprawa jest zakończona, to znaczy, że nie rozpoznał sytuacji i żyje w świecie iluzji, w którym panuje brak konsekwencji.
PS. Kolejny tekst który tu zamieszczę będzie angielskim tłumaczeniem tekstu o ubiorze do treningu karate. Można sobie zaoszczędzić czasu nie klikając w niego.
tagi:
![]() |
valser |
18 lutego 2025 15:37 |
Komentarze:
![]() |
ArGut @valser |
18 lutego 2025 18:21 |
Dobrze by było, żeby pokoj BARDZIEJ pracował dla NIE KACAPOW. Im cześciej i jaśniej będzie pokazywane, że SOWIECI "przewracają stolik" tym łatwiej RUSSKIJ MIR będzie można odnieść do syfu i zatabaczonych kacapskich gangusow.
![]() |
valser @ArGut 18 lutego 2025 18:21 |
18 lutego 2025 18:46 |
Po cichu trzeba sie zaczac szkolic i zbroic.
![]() |
Alberyk @valser 18 lutego 2025 18:46 |
18 lutego 2025 19:22 |
Czyli"zawsze o tym myśl i nigdy o tym nie mów" ;-)
![]() |
Alberyk @valser |
18 lutego 2025 19:28 |
Ciekawy, refleksyjny, a zarazem realistyczny wpis. Zaczynać od zera w tym wieku, to jest duży wysiłek, gdy inni wyluzowani i pogodzeni z siermięgą piwkują przed telewizorem,. Wiem coś o tym, nie w takiej skali ale jednak. Niezgoda na zło, większe lub mniejsze kosztuje, zwłaszcza, gdy nie mamy pleców. Jednak nie od parady dał nam Pan Bóg łeb, więc hajime ;-)
![]() |
valser @Alberyk 18 lutego 2025 19:22 |
18 lutego 2025 20:15 |
Nie ma nic bardziej zaskakujacego jak niepozorny czlowiek, za ktorego nikt by piec zlotych nie dal, przywali ci tekstem, ze pojdzie w piety, albo przywali z buta, ze nie bedzie co zbierac. Wbrew pozorom nie trzeba sie ubierac w mundur, cwiczyc musztre, chodzic na defilade, zeby zrobic konkretna dekonstrukcje przeciwnika, jak przyjdzie taka potrzeba. I nie trzeba na to wydawac majatku.
Najlepsze tego typu historie sa z Afganistaniu i z Wietnamu. Jakby ktos rzeczywiscie mial pomysl jak przetrwac w warunkach wojny i przeciwnikowi narobic tyle gnoju, ze nie tyle przegra co sam zrezygnuje z misji okupanta, to by te historie kolportowal i wdrazal w zycie.
W Szwajcarii to akurat nie jest potrzebne. Tu kazdy podlega obowiazkowi sluzby i tutaj wejscie na teren bedzie nieoplacalnie drogo kosztowal. Prosze sobie pomyslec, ze zamiast jakiegos bartosiakowego pieprzenia o niczym sprawy sie dzieja po cichu i na powaznie, bez rozglosu i robienia z tego wielkiej misji.
![]() |
bosman80 @valser |
18 lutego 2025 20:20 |
Załatwić sprawę po cichu :) tak to kwintesencja Szwajcarii
![]() |
valser @Alberyk 18 lutego 2025 19:28 |
18 lutego 2025 20:25 |
Jestem w kiepskiej formie. Przepraszam za ta refleksyjnosc.
Ja bylem w podobnej sytuacji co Karomatullo, w tym sensie, ze startowalem w nowych okolicznosciach od zera - bez jezyka, bez kontaktow i w sumie bez kasy. Bo pare dolarow, ktore zarobilem na statkach to byl piniondz, ktory wystarczyl mi na czas przetwania i placenia rachunkow przez kilka miesiecy, zanim dostalem pierwsza robote, gdzie oparowalem niemieckim jak Karomatullo polskim. Ratowal mnie angielski, ale to ma rece i nogi wlasciwie tylko w Zurichu. Mimo wszystko mniej ryzykowalem, bo nie bylem sam, mialem zone. Z glodu bym nie umarl, pod mostem bym nie wyladowal.
![]() |
valser @bosman80 18 lutego 2025 20:20 |
18 lutego 2025 20:35 |
Tutaj demonstracje robia tylko 1 maja, miedzynarodowe komuchy. Innych glupich pomyslow tutaj nikt nie ma.
No, ale jak ktos jest niedowartosciowany, nic nie umie, jest glupi, a do tego ma niezaspokojone ambicje, to idzie na glosno i robi z szajsu wielka sprawe. No i buduje wokol swojego pogubienia i wyuczonej niezaradnosci story takie, ze urasta to do rangi mitu. O tym dzisiejszy tekst Gabriela.
MOim zdaniem mitomania dotyczy rowniez polskiego patriotyzmu. Bylbym sklonny obstawic konkretny flakon z trunkiem, ze jakby los nielaskawy przyszedl z komenda "sprawdzam", to by sie okazalo, ze wiekszosc polskiej populacji bylaby nakierowana na wspolprace z okupantem, niz na walke z nim.
O ile w latach 1939-45 malo komu przyszedl do glowy pomysl, zeby kolaborowac z Niemcami (zadne wladze i wojsko polskie na to nie poszly), to w tym samym czasie do wspolpracy z komuchami przysposobiona byla wiekszosc.
Dzisiaj ten stan sie o tyle zmienil, ze mamy w Polsce hordy Europejczykow, dla ktorych wspolpraca z Niemcami to awans cywilizacyjny.
![]() |
Wrotycz1 @valser |
18 lutego 2025 20:56 |
Ciagle mnie zastanawia, dlaczego pisiory nie podjęły doktryny NSZ, i nie adoptowały jej do współczesnych warunków. Była gotowa i na stole. Nie chodzi mi o emigrację zagrożonych eksterminacją ale o identyfikację dwóch wrogów i wypracowanie metod na opór i przezwyciężenie ich działań. Przykładów było dosyć.
![]() |
valser @Wrotycz1 18 lutego 2025 20:56 |
18 lutego 2025 21:16 |
To akurat jest proste. Odwolywali sie do iluzji AK, o ktorych jest sporo w Nawigatorze 42.
Byla nadzieja gdy Lech Kaczynski pojechal do Gruzji i pomieszal kacapom w szykach, ze jakis kurs sie ksztaltuje, no, ale braklo konsekwencji i wygraly iluzje, ze bandyta Putin to maz stanu i przyjaciel co z Tuskiem naa molo ucinal pogawedki. Jednak wydarzenia dwa lata pozniej pokazaly, ze Kaczynskiemu nic nie zostalo zapomniane. Zginal, a jego zwloki byly zbeszczeszczone. I to juz nie sa zadne domysly, pomowienia, teorie spiskowe, tylko z tego sa zdjecia.
Mysle, ze to co zrobil polski rzad w 2022 roku, co mowil o kacapach prezydent Duda, premier Morawiecki, rowniez jest dobrze zarejestrowane i jakies zlecenia z tego wyplyna. Ja w kazdy razie nie bylbym zdziwiony.
![]() |
cbrengland @valser |
18 lutego 2025 21:27 |
Popatrz, nie byłem w Polsce już prawie od 7 lat. Co roku planowalem tam wypad. Ale robisz to za mnie. I wystarczy. Zdaje sie przestane nawet planowac tam jechać. Po co spytam?
_________
![]() |
valser @cbrengland 18 lutego 2025 21:27 |
18 lutego 2025 21:46 |
Krzysztofie zloty i diamentowy. Juz ci odpowidam. Jest sens.
Przyjechalbys do Ojrzanowa na Targi w lipcu. Poznalbys ekipe osobiscie - oprocz Gabriela i jego malzonki rowniez Huberta Czajkowskiego i Agnieszke Slodkowska, Tomasza Bereznickiego, Michala, pania Renate, Beate, pania Marie Piechocka i jej rodzine i wielu innych spokojnych, kulturalnych i milych ludzi.
Milo i sensownie spedzony czas w okolicznosciach wykwintnych, bo taki jest palac, jego wnetrza, kuchnia i jego otoczenie z parkiem, oraz z taka sama wykwintna publika, ktora goscila w ubieglym roku. Samopoczucie po takim evencie poprawia sie i czlowiek czuje sie znacznie lepiej.
Ja w Polsce jestem co miesiac. Dla mnie to ma sens.
![]() |
OjciecDyrektor @valser |
18 lutego 2025 22:22 |
Z Rosją my nie możemy "po cichu". Rosja ma się bać i nie wjeżdżać na nasze terytorium, jak ro zrobiła na Ukrainie. Może się bronić, ale tylko na swoim terenie.
Tadżyk ma u nas ciężki, bo jest kwalifikowany jako "ciapaty". Zresztą hesr pewnie z urodzenia muzułmaninem. Tadżycy mają przechlapane u Uzbeków, bo ci uważają ich za "urodzonych zbójów" i nawet nasze opinie o Cyganach, przy tych uzbeckich, to uprzejme komplementy...:). Tadżykistan poza opium i ludźmi-gangsterami nie ma nic do zaoferowania. No jest 1/3 Fergany w ich władaniu, ale Fergana to po prostu wulkan chwilowo nieczynny.
W Warszawie można znaleźć spokojnie Polaka na taxi, tylko nie poprzez aplikację. Kilka razy korzystałem i zawsze był Polak..:). Widocznie tak Ci się trafiło.
Warszawa to dobre miejsce eo dorobienia się. Jak dużo pracujesz i dobrze, to najczęściej też dużo zarabiasz (czyli 12 tysięcy lub więcej). Oczywiście emeryci zarabiają podobnie w całej Polsce, a osoby pracujące w sklepach również plasują się w rejonach poniżej średniej krajowej nawet w Warszawie. No ale nie spotkałem nigdy obcokrajowca, który by narzekał na swoją sytuację zarobkową w Warszawie. W porównaniu ze swoim krajem Warszawa jawi się jemu jako ziemia obiecana.
![]() |
OjciecDyrektor @valser 18 lutego 2025 21:46 |
18 lutego 2025 22:24 |
Cieszę się, że lubisz wykwintność...:). Czy jest coś takiego, jak wykwintny strój sportowy?...:)
![]() |
cbrengland @valser 18 lutego 2025 21:46 |
18 lutego 2025 22:26 |
Ok, ale ja jestem prosty chlopak, naprawdę i takim zostanę. Te pałace mi nie są potrzebne. I tak pewno zostanie. Ale fajnie, że wam fajnie jest :-)
________
![]() |
Gotoxy76 @valser |
18 lutego 2025 22:57 |
Mnie parę lat temu wiózł kierowca z Ukrainy (starszy Pan) z jakiejś aplikacji (nie Uber ,ale podobna) z osiedla na obrzeżach Wrocławia na dworzec kolejowy. Miałem mało czasu, bałem się ,że nie zdąży. Nie wiem z jakiej nawigacji korzystał (nie google), wiózł mnie takimi dróżkami ,że myślałem ,że zabłądził :) ,ale okazało się ,że dotarliśmy sporo przed czasem. Chciałem Mu dać napiwek ,ale odmówił. Powiedział ,że tyle się należy i wystarczy a kurs kosztował grosze jak na Wrocław tak myślę.
![]() |
valser @cbrengland 18 lutego 2025 22:26 |
18 lutego 2025 22:58 |
Moze to zle wybrzmialo, ze tu ktos w Ojrzanowie je bulke przez bibulke i na innych polkach sie lokuje. Bardziej chodzi o to, zeby nie pakowac surowej czy wedzonej ryby w gazete.
Ja mam traumatyczny obrazek dziecinstwa jak bylem w latach siedemdziesiatych z ojcem w sklepie na Ukrainie. Sklep rybny, swiez ryba, szczupak. Gruba baba kladzie go golymi rekami na wadze, ryba ocieka woda i ta ojcu recytuje ile trzeba placic. Ojciec placi, a ja sie gapie w paszcze i martwe oko ryby. Ojciecz czeka, nic nie mowi, baba na niego patrzy, kolejka sie niecierpliwi i ta nagle wypala - ну бери!
Czyli ta rybe w rece i do domu. Jakas kobita z tylu stojaca podala ojcu arkusz gazety i ojciec owinal rybe w Prawde, i poszlismy do domu. Do sklepu prosze pana to sie tam chodzilo z gazeta. Na wszelki wypadek.
Czesciowo ta gazeta zeszla, a czesciowo przylgnela do ryby, zostawiajac odbity tekst z gazety. No wiec w Ojrzanowie takich numerow nie bedzie. Zareczam.
![]() |
valser @OjciecDyrektor 18 lutego 2025 22:24 |
18 lutego 2025 22:59 |
W tenisie czy w golfie - z cala pewnoscia.
![]() |
OjciecDyrektor @valser 18 lutego 2025 22:59 |
18 lutego 2025 23:09 |
A fakt...golfie. W tenisie, to ja bym polemizował. Tam wykwintność robią mini-spódniczki...:). Panowie nie noszą mini-spódniczek...:).
![]() |
OjciecDyrektor @valser 18 lutego 2025 22:59 |
18 lutego 2025 23:11 |
W golfie "wykwintne" są zwłaszcza te czapeczki...:). Tiger Wood nosił się na zawodach bardzo "przewiewnie"...:)
![]() |
cbrengland @valser 18 lutego 2025 22:58 |
18 lutego 2025 23:18 |
Rozumiem. Ja mam inne wspomnienia jednak. PRL, a my w domu mamy wolność. Słuchamy Wolnej Europy, Sekcji Polskiej BBC, Głosu Ameryki z Waszyngtonu. Mój ojciec pracował w Ministerstwie Gornictwa i Energetyki, które w PRL-u mieściło się w Katowicach właśnie. Tylko dlatego, że nie wszedl w szeregi PZPR, pozostał do emerytury na tym stanowisku, na którym był.
Już o tym pisałem dzisiaj. Nie akceptowałem tego, ze mieszkam w kraju komunistycznym. Chciałem wolności. I gdy wyjeżdżałem na stałe z Polski w 2005, wydawalo mi się, ze tak właśnie robię.
Dzisiaj okazalo się, ze wcale to tak nie bylo. Mieszkam w kraju, który w zasadzie jest tym samym, co PRL.
________
![]() |
valser @cbrengland 18 lutego 2025 23:18 |
18 lutego 2025 23:39 |
Chyba troche przesadzasz. Zakres wolnosci czy to w UK czy w Szwajcarii, czy w Polsce jest wlasciwie podobny. Dlatego Gabriel robi impreze, ktorej za PRL by musial dostac zgode jakiegos sekretarza czy jest po linii i na bazie. Jasne jest, ze jakies roznice w szczegolach - jak na przyklad organizowanie loterii czy zbiorki pienieznej, bo w Szwajcarii to mozna zrobic z bomby bez zadnych naruszen paragrafow bo ich po prostu nie ma i wolno.
Natomiast jesli jest rzeczywiscie tak jak piszesz, to zawsze pozostaje dywersja i sabotaz systemu. Troche ryzykowne, ale ile frajdy. Ja uwazam, ze ogolnie system jest bardzo dziurawy i moglbym dawac setki przykladow kombinacji alpejskich, ktore odwalilem w ostatnich np. pieciu latach, tylko dlatego, ze uznalem po swojemu, ze mnie system gniecie. Wobec tego nie widze wiekszego problemu.
Pare lat jeszcze zostalo do przezycia, jesli bedziemy sie trzymac statystyk i opieki Aniola Stroza wiec nie ma co zyc w zawieszeniu i w poczekalni. Trza siec.
![]() |
cbrengland @valser 18 lutego 2025 23:39 |
18 lutego 2025 23:49 |
To nie jest temat na 5 min. Ja nie wiem, ty nie wiesz, nikt nie wie, co będzie jutro. Zgadzasz się? Musisz.
Ja wybralem, jak na razie tereny północnej Anglii, by się jakoś znaleźć w tym, w czym jesteśmy. I nie wiem, czy to ostatnie moje slowo. Może. I to jest fajne właśnie :-) Nic więcej
_________