Wygląda na to, że zaczęło się dziać, historia przyśpieszyła i zaczęła obfitować w spektakularne, ale i groteskowe wydarzenia. jak inscenizacja Grzegorza Brauna z gaśnicą w sejmie, która przypomniała mi historię z lat szkolnych.
Staliśmy całą klasą na korytarzu na dużej przerwie i czekaliśmy ma klasówkę z historii. W klasie technikum samochodowego to nie był nasz ulubiony przedmiot więc zapał do pisania sprawdzianu był zerowy. Ekipa kombinowała co tu zrobić, żeby nie pisać? Nie można było tego przełożyć, ucieczka całą klasą nie wchodziła w grę, bo zniknięcie całej klasy w środku dnia to przypał, z którego gęsto trzeba byłoby się tłumaczyć, nie to co ucieczka z dwóch ostatnich lekcji.
No i mój kolega, Józek Flanek, wpadł na pomysł, że odpali gaśnice i wtedy on i cała klasa się zmyje. Sprawca pozostanie nieznany i będzie po temacie.
Ściągnął pianową gaśnicę z wieszaka i dokładnie w tym momencie nasza pani od historii wyszła zza winkla wprost na Józka z pytaniem - "Flanek, co ty robisz?"

Zaskoczonemu Józkowi gaśnica się omskła, obróciła w rękach i uderzyła trzpieniem - nabijakiem o podłogę. Nauczycielka podeszła do Józka z "w tej chwili odłóż gaśnicę na miejsce", ale było już za późno. Gaśnica zaczęła syczeć, a chwilę później poszła pierwsza salwa białego w kierunku nauczycielki. Ona w sekundę wyglądała jak Snowman, a my zaczęliśmy uciekać, pękając ze śmiechu, którego nie dało się tak samo powstrzymać jak tego wylewu piany z gaśnicy. Tabun uciekających w śmiechu, który i tak zagłuszała gaśnica. Efekt jednocześnie komiczny i lekko przerażający. Józek dzielnie trzymał gaśnicę do końca i przekierował strumień piany z pani nauczycielki w czeluści korytarza. Po chwili cały kilkudziesięciometrowy korytarz był w pianie po kolana.
Byłem bezpośrednim świadkiem tej akcji i to co wtedy podziało się w szkole było o wiele bardziej spektakularne od występu Brauna. Wyzerowanie gaśnicy trwało sporo czasu i ilość piany była zaskakująco duża. Trudno było zmieścić w głowie, że taki mały w sumie cylindryczny pojemnik może pomieścić w sobie tyle substancji. Wrażenie było imponujące. To była duża gaśnica starego typu i efekt sceniczny był dużo większy niż poselski dymek.
Sprawdzianu już w ten dzień nie było. Cała szkoła była do sprzątania. Najpierw jednak zarządzono ewakuację, a potem przyjechała straż i ekipy czyściły szkołę już do końca dnia.
Józek oczywiście dostał naganę, obniżoną ocenę ze sprawowania, a kilka dni potem wszystkie klasy w auli miały obowiązkowe szkolenie z użycia różnego sprzętu gaśniczego. Przyjechał pan strażak w mundurze i robił nam szkolenie przeciwpożarowe.

To był jeden z tych przypałów, które głośne było na całą szkołę, a nawet poza nią, bo nawet informacja w lokalnej gaziecie o tym poszła.
To doświadczenie z młodości pozwala mi znaleźć kontekst do inscenizacji posła Brauna, którego nie da się inaczej ocenić niż w kategorii przypału.
Mnie w pamięci już na zawsze pozostanie pani od historii, której piękna garsonka stała się podkładem do stroju bałwana. Ona zresztą była podobnej postury co ta kobita, która poseł Braun proszkiem gaśniczym potraktował.
Przypał, to akcja na stałe połączona z żenadą i próby wyjaśniania tutaj czegokolwiek są zawsze żałosne.
Jak już jesteśmy przy temacie przypałów, to zapodaję drugi, całkiem świeży, który był moim udziałem w końcu listopada.
Byłem na targach sportowych w Monachium. Na ostatni dzień umówiłem się na stoisku pewej chińskiej firmy, do której miałem swój pomysł na biznes.
Przychodzę umowony na spotkanie, a na stoisku jest jakaś szyta niemieckimi nićmi afera. Aryjska blondyna w szarym kostiumie, w otoczeniu dwóch milczących krawaciarzy z bomby kieruje do mnie komunikat, że oto mam opuścić stoisko, bo ono będzie zamknięte przez organizatora targów.
Żadnego dzień dobry, nazywam się tak i tak - tylko polecenie, że ja mam opuścić stoisko.
Mnie w sumie więcej nie trzeba. Najpierw ją wyśmiałem, a potem poinfrmowałem, że jej się adresy i osoby pomyliły. Na drzewo to możesz swojego starego wysyłać, a jak coś ode mnie chcesz to musi się najpierw przywitać, potem przedstawić i grzecznie poprosić podając jakaś sensowną argumentację i wyjaśnienie.
Nie ustawiło jej to do pionu zupełnie. Powiedziała do mnie, że jest prawnikiem. I nic więcej. No to ja do niej, że skoro ona jest prawnikiem, to ja jestem prawem. Powinna go znać i respektować, skoro jest prawnikiem. Przyjechałem tutaj robić biznes, zapłaciłem za wejście i ona mi po prostu przeszkadza i lepiej będzie jak to ona sobie pójdzie, bo mi psuje szansę na biznes, a ją za tą szansę zapłaciłem. Zaczęła się słowna przepychanka i pytania kto ja jestem - a ja, jak już wcześniej powiedziałem - jestem prawo. "You are a lawyer and I am the law."
Próbowałem nawiązać rozmowę że spanikowaną chińską obsługą stoiska i dopiąć tego po co przyszedłem, ale szło to słabo.
Za chwilę przypętał się osiłek w uniformie, udający ochrananiarza - i ten sam temat - bez dzień dobry, bez przedstawienia się - proszę opuścić stoisko. Znowu musiałem zrobić wykład na temat tego kto i po co tu jest plus kindersztuba, że ubiór nie robi z niego żadnego ochroniarza, tylko smiesznie ubranego faceta, bo dopóki się nie przedstawi, nie pokaże identyfikatora osobowego, to jest tylko przebierańcem, jak ta pani co udaje prawnika.
Jest jeszcze taka magiczna formułka, której często nadużywają hinduscy turyści jak im się coś nie podoba - "I want to talk to your manager", która w sam raz nadaje się na takie sytuację i chyba nie ma bardziej degradującego tekstu, który odbiera rozmówcy kompetencje do kontynuowania rozmowy.
Gościu próbował mnie wylegitymować, pytał mnie o paszport. Wyśmiałem go na miejscu i powiedziałem, że takich rzeczy to on ode mnie nie zobaczy i nie powinien nawet o to pytać, a ją co najwyżej pokaże mu mój bilet identyfikator na imprezę, jak oczywiście grzecznie poprosi i wcześniej pokaże swój.
Sytuacja robiła się napięta.
Od tego momentu zaczęli się wtedy zachowywać głośno jak esesmani na Umschlagplatzu - głośno komunikować, że stoisko jest zamknięte i cała ekspozycja jest zarekwirowana - z jakiegoś niewyjaśnionego powodu. Zaczęło się robić zbiegowisko. Ludzie przystawali i z zaciekawieniem obserwowali sytuację. Ja do końca nie doszedłem o co chodziło. Prawdopodobnie na stoisku były jakieś produkty, które były imitacją innych opatentowanych produktów i stąd było całe zamieszanie, ale niczego konkretnego nie udało mi się zobaczyć i ustalić.
Publika rosła i stało się już jasne, że biznesu żadnego już nie zrobię więc dałem im swój pożegnalny speech. Co robili przez pierwsze trzy dni targów? To samo co budowniczowie lotniska Brandenburg w Berlinie przez jedenaście lat opóźnienia w budowie. Było więc o wysokiej niemieckiej kulturze, niemieckim porządku, precyzji, oraz szybkiego i sprawnego działania, które pozwala na zamknięcie stoiska na dwie godziny przez zamknięciem targów.
Ochraniarz zaczął mnie straszyć policją, ale nie robił w moim kierunku żadnych ruchów w celu siłowego usunięcia. Zakomunikowałem im, że idę sobie, ale nie dlatego, że mnie do czegokolwiek przekonali, tylko, że nie mam już czasu brać udziału w ich sabotażu, ani ochoty dłużej na nich patrzeć. Strzepnąłem kurz z sandałów i poszedłem dalej. Moment frajdy.

Godzinę później mam telefon od tych dziewczyn z Chin co obsługiwały stoisko. Spotkałem się z nimi w kafejce, bo ich stoisko zostało oklejone taśmą i nie miały już do niego wstępu. Upewniłem się, że wszystko jest z nimi w porządku, że opuszczą bez żadnych konsekwencji gościnną niemiecką ziemię i wrócą do siebie. Bardzo mi przy tym dziękowały, że w sprawie stanąłem po ich stronie. Były pod wrażeniem, bo z pewnością u nich nikt nie dyskutuje w taki sposób i takim tonem z aparatczykami, jak ja to zaprezentowałem. Niestety nie zrobiłem z nimi interesu, znalazłem inną firmę do współpracy.

Dzieję sie ciąg dalszy. Planowo miałem w końcu października jechać do Egiptu i odbyć podróż na Synaj do klasztoru św. Katarzyny i na górę Mojżesza, ale zaczęła się rozróba w Gazie i trzeba było podróż odłożyć.
W tej chwili wygląda na to, że uda mi się na początku marca. Synaj jest obstawiony wojskiem i policją, ale nie jest zamknięty. Egipt potrzebuje turystów i ich dewiz. Za wszelką cenę. Sytuacja w Egipcie, jeśli chodzi o ekonomię jest od zawsze ciężka, ale teraz to staje się tragiczna.
Obecnie obserwuję pewien ekonomiczny paradoks. Jeśli prześledzimy kurs amerykańskiego dolara do szwajcarskiego franka i PLN, to dolar pikuje stałe i konsekwentnie w dół i dzisiaj sto dolarów kosztuje mnie tylko 83 franki. To oznacza, że przestaje mi się opłacać produkcja w Polsce, a znowu zaczyna się opłacać produkować w Chinach, bo kurs złotówki do franka z niewielkimi fluktuacjami jest stały i oscyluje ok. 4.60PLN za franka.
W Egipcie jest natomiast inaczej. W kwietniu 2022 roku za dolara oficjalnie dostawało się ok. 22 funty egipskie. Dzisiaj oficjalny kurs jest 36 funtów za dolara, z tym tylko, że w Egipcie można sprzedać oficjalnie dolary, ale nie można ich kupić. Dolar na czarnym rynku (tak jak za giernowskiej komuny) kosztuje 52 egipskie funty.
Jak widzimy, e Egipcie nie ma dewaluacji dolara, tak jak w Europie dolar do franka, czy do PLN. Dolar w ciągu półtora roku w Egipcie skoczył o sto procent w górę - i to jest rzeczywiście sygnał, że jest inflacja.
Trzyma się w Egipcie cena benzyny - 11.5 funta egipskiego za litr, co wychodzi mniej niż 1.50PLN za litr. I ktoś jeszcze na tym zarabia.
Poszedł w górę znacząco prąd, podstawowe produkty żywnościowe, warzywa i owoce, no ale nie poszły w górę tak jak dolar. Wszystkie produkty importowane, technologiczne - telefony, kamery, telewizory, komputery w sklepie są przeliczone do czarnorynkowej wartości dolara i kosztują majątek. Dużo więcej niż u nas w Europie.
Czemu tak się dzieje? Myślę, że Egipt płaci swoją ekonomią za konflikt w Gazie, który ma znamiona "ostatecznego rozwiązania kwestii palestynskiej". Egipt ma zamkniętą i pilnowaną granicę z Gazą. Mają swoje problemy z lokalnym Bractwem Muzułmańskim i importowane bractwo nie jest im do niczego potrzebne.
Humanitarną izraelską armię można włożyć między bajki z mchu i paproci, zwlaszcza jak się weźmie pod uwagę import sowieckich Żydów o kacapskiej mentalności. To jest ten sam materiał  genetyczny, który operował w Irpieniu i Buczy.
Oczywiste jest, że egipska telewizja pokazuje inne materiały propagandowe niż to co serwują nam media w Europie, ale przykład z ostatnich dni kiedy armia izraelska odstrzeliła trzech bezbronnych ludzi, ktorzy w ocenie izraelskich żołnierzy byli żołnierzami Hamasu, a okazali sie żydowskimi zakladnikami, po tym jak już zostali przez izraelskich żolnierzy zabici. Wyszło na to, że ci do których strzelali nie mieli żadnej broni, ale mieli w rękach białą flagę. To jest ten przykład, który pokazuje, że oni najpierw strzelają, a potem pytają o dokumenty.
W Egipskiej telewizji pokazują codziennie co izraelska armia wyprawia i jak w każdej wojnie tego typu - większość ofiar to cywile.
Jak to zwykli mawiać nasi lokalni eksperci - "sytuacja na Bliskim Wschodzie jest skomplikowana". Egipt ma granicę z Gazą zamkniętą i pilnowaną i los potencjalnych uchodźców niewiele ich obchodzi. Nie chcą uchodźców z Palestyny u siebie. Nie chce ich zresztą nikt z przedstawicieli państw arabskich wic stanowiska Egiptu nie bardzo kogokolwiek oburza.
Wyobraźmy jednak sobie, że Polska zamyka granicę z Ukrainą i nie przyjmuje uchodźców z Ukrainy? Interesujące byłyby komentarze i wielu "ekspertow" nie cofnęłoby się przed oskarżeniami polskiego rządu o współpracę z Moskwą.

Jeśli chodzi o politykę, to ja osobiście dojechałem do ściany. Przestaje się tym interesować. Interesują mnie już tylko ekonomiczne implikacje i moje akcje odnalezienia się w tym bajzlu.
Nie mam potrzeby opowiedzenia się po jakiejkolwiek stronie, bo to oznacza, że dla jednej strony stanę się celem do odstrzału. Ludzie niestety wolą strzelać do siebie, w sytuacji kiedy skutecznie powinni strzelać do polityków, przede wszystkim tych, którzy ich wypychają na linię.
Jeśli już trzeba będzie iść na wojnę, to jak wiekszość oczywiscie pójdę, ale to będzie i tak moja prywatna wojna.
Póki co, jednak się na to nie zanosi, przymusu nie ma i niech tak nam zostanie przynajmniej na cały następny rok. Pozostają do eksploatacji koniunktury na zrobienie swoich interesów i odrobina szczęścia, czego wszystkim życzę w nadchodzącym 2024 roku.

 

https://www.miejski.pl/slowo-Przypa%C5%82

---

tagi: egipt  gaśnica  gaza  przypał 

	valser
	30 grudnia 2023 14:36

36     2701    19 zaloguj sie by polubić