-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

Covid love story, albo muzułmanin w rodzinie

Mój syn w wieku wczesnoszkolnym fascynował się staroegipską kulturą. Pochłaniał dostępna popularną literaturę na ten temat, zbierał figurki egipskie i rysował w rzędach hieroglify. Przyszedł w końcu moment, że trzeba było się skonfrontować z tematem i polecieć do Kairu, żeby zobaczyć wszystko z bliska i na żywo. Entuzjazm i wyczekiwanie przygody były wielkie, czterogodzinny przelot samolotem, pierwszy raz do Afryki. Tak było do momentu, kiedy nie wsiedliśmy do egipskiej taksówki, bo wtedy zaczęła się prawdziwa jazda. Syn po około pięciu minutach podroży zakomunikował mi, że chce wracać do domu, to znaczy do Polski.

To był rok 2007, sześć lat przez egipską rewolucją. Auta na taksówkach były chyba jeszcze starsze niż samochody na Kubie. Nieokreślonej marki, wszystkie jakieś kwadratowe, w środku pełny wypas – sofy takie używane z meblowego second handu, z narzuconymi na nie kolorowymi kocami, pootwierane okna w zastępstwie klimatyzacji, silnik prawie tak samo głośny jak klakson. Właśnie – klakson. W Kairze każdy kierowca używa go cały czas. Tak często, że nie ma wolnej ręki, żeby włączyć kierunkowskaz. Zmianę pasa ruchu sygnalizuje się klaksonem. Zresztą wszystko się sygnalizuje klaksonem.

Krawężniki w Kairze są wysokie na 30 centymetrow lub wyższe, w przeciwnym razie posiadacze samochodów jeździliby również po chodnikach. Każdy z egipskich kierowców się gdzieś śpieszy i każdy ma pierwszeństwo w każdej drogowej sytuacji. Włączanie się do ruchu to jest proces wolnej jazdy, z klaksonem oczywiście, ale nikt tam się nie zatrzymuje, żeby ustąpić pierwszeństwa przejazdu. Znaki są, ale wszyscy jeżdżą tak, jakby ich nie było.

Na oko mierząc, 95% wszystkich pojazdów posiada jakiś uszczerbek karoserii. Niezarysowanych samochodów, bez stłuczki, praktycznie nie da się zobaczyć. Są miejsca, że na jezdni są wymalowane pasy, ale i tak każdy jedzie swoim torem i wymalowane na jezdni linie zwykle znajdują się między przednimi kołami. Jest jazda. Na grubość lakieru i zderzak w zderzak. Wszędzie i cały czas.

Tak więc po dziesięciu spędzonych dniach w Kairze i powrocie do domu, entuzjazm do figurek egipskich faraonów i bogów zanikł całkowicie, a ja nie widziałem jakiegokolwiek powodu, żeby do Kairu kiedykolwiek i po cokolwiek jechać.

#####

Poznali się na studiach, dzielili wspólne zainteresowania, sportowo aktywni. Pasowali do siebie. Licząc czas od poznania na studiach spędzili ze sobą blisko dziesięć lat.

On pracuje w zespole naukowców zajmujących się wykonywaniem testów sprawnościowych w Szwajcarskim Centrum Olimpijskim, ona – była gimnastyczka, po zakończeniu kariery sportowej eksplorowała taniec współczesny i choreografię, mając swoją szkołę tańca i biorąc udział w różnych artystycznych przedsięwzięciach.

Kryzys przyszedł podczas drugiego lockdownu, kiedy oboje siedzieli w domu. On pracując zdalnie, ona wariując z powodu nic nierobienia. Wpadli na pomysł pt. dajmy sobie trochę czasu na przemyślenia. On po ustaleniu z szefem swojego home office przeniósł biuro na cztery tygodnie do Kairu. Wybór miejsca był podyktowany covidowa dostępnością. W styczniu 2021 było to jedyne miejsce w „ciepłych krajach”, gdzie bez większych problemów i utrudnień można było dolecieć ze Szwajcarii. Cała reszta kierunków była pozamykana na covid.

Cztery tygodnie spędzone w krótkich spodenkach w środku zimy, bez covidowych nonsensów (w Egipcie nie było lockdownu), masek, itp. zrobiły swoje. Wrócił opalony, wypoczęty i zadowolony z życia. Wrócił do kiszarni, do kwaśno-gorzkich szwajcarskich lockdownowych nonsensów. Po niecałych dwóch tygodniach wyjechał do Kairu na kolejny miesiąc.

W kwietniu ona się od niego wyprowadziła i zamieszkała w komunie tancerzy. Tak się składa, że ja się o to towarzystwo otarłem w Polsce i tutaj w Szwajcarii. Ludzie z tej branży wydają się być bardzo mili. Żyją swoimi marzeniami, które są zawsze dniem dzisiejszym, nie patrzą za daleko w przyszłość i są we wszystkich wymiarach wyluzowani i nazywają to wolnością, która w czasie lockdownu była nie do zrealizowania.

On w Kairze poznał dziewczynę. W Kairze naprzeciw hotelu, który wybrał na swój miesięczny postój jest restauracja MacDonalds, do której często zaglądał. Dziewczyna, 20 letnia studentka, tam sobie dorabiała. Hotel wybrał dlatego, że był w centrum, w dobrej cenie i dobrze działającym wifi, który był niezbędny do pracy online.

Po kwietniowym rozstaniu podjął decyzję, że poprosi dziewczynę o rękę (a właściwie to jej rodzinę) - Egipcjankę, ktora na tyle slabo mówi po angielsku, że używali komunikatora-translatora, żeby się porozumiewać. Jej rodzina była początkowo przeciwna. Podejrzliwi i nieufni w stosunku do niewiernego.

W Egipcie 99% obywateli nie posiada paszportu i nigdy, nigdzie nie wyjeżdżało. Niektórzy nawet nie posiadają lokalnych osobistych dokumentów, bo i po co? On zdecydował, że ją poślubi. Ślub możliwy był tylko na miejscu, w Kairze. To oznaczało, że musi się odbyć według lokalnego prawa, a to prawo oparte jest o szariat. W Egipcie 90% populacji to muzułmanie, sunnici.

Biorąc kobietę za żonę, trzeba jej kupić mieszkanie, biżuterię, która będzie jej zabezpieczeniem na wypadek rozwodu. Trzeba być wyznania muzułmańskiego. Papiery na konwersję załatwił w Szwajcarii. Szwajcarskiego imama nie widział w tym procesie na oczy, bo covid. Został więc konwertytą muzułmańskim online.

Przygotowanie wszystkich dokumentów, do ślubu za granicą to jest długi, skomplikowany i pełen różnych zwrotów dziwnych proces. Jednocześnie trzeba w tym czasie się uwiarygodnić, kupując mieszkanie swojej wybrance, co oczywiście się stało.
Kupił mieszkanie w Kairze i zaczął je remontować. W kwietniu 2022 poślubił swoją wybrankę i wyprowadził się do Egiptu. Do końca roku ma jeszcze ważny kontrakt w Szwajcarii i jego wysiłki kierują się na to, żeby zarabiać po szwajcarsku i żyć w Kairze. Jeśli to się uda, a jest o wiele łatwiej po covidzie to wykonać, bo wiele obszarów gospodarczych przerzuciło się na „prace zdalna” i do poprzednich form działalności już nie wróci, to będzie żył w Egipcie jak wicefaraon.

Egipt jest bowiem krajem trzeciego świata. Albo jak kto woli „krajem rozwijającym się”. Jak byłem pierwszy raz w Kairze, to to była wtedy stolica rozwijającego się kraju. Nie wiem w jakim kierunku się to rozwija, ale mogę powiedzieć, że oni są w tym rozwoju konstant. Nadal się rozwijają, albo zwijają. Jak kto woli, bo różnicy generalnie nie ma.
W Egipcie dla Europejczyka jest tanio. Benzyna kosztuje 9.75 funta egipskiego, co w przeliczeniu na złotówki wychodzi dwa złote i czterdzieści groszy.

W Egipcie nikt nie jeździ elektrycznym samochodem. Po pierwsze wychodzi za drogo, a po drugie – nie ma ku temu przygotowanej infrastruktury. Pomijając to, że koncepcja elektrycznych aut ma integralnie wbudowany nonsens, którego nie mam zamiaru tu dyskutować, to pod tym względem Egipt prezentuje więcej normalności niż Europa. To co dla Szwajcara może być urzekające to rozmiar codziennej wolności. Życie bez upierdliwych nonsensów w typie segregowanie śmieci – osobne pojemniki na szkło białe, brązowe i zielone, odpady bio, plastik przeźroczysty i nieprzeźroczysty, odpady metalowe itp. to jest standard.
W Kairze są od tego fachowcy. Na obrzeżach miasta jest miejsce zwane Garbage City. W tym biznesie pracuje około pół miliona ludzi. Ręcznie zbierają odpadki w worki, zwożą je do Garbage City i ręcznie segregują. Międzynarodowe koncerny próbowały zorganizować po swojemu-zachodniemu biznes smieciowo-recyclingowy, ale nie wytrzymali konkurencji z wykwalifikowaną siłą roboczą poszukiwaczy skarbów i egipski rząd ich pogonił.
https://www.youtube.com/watch?v=iiExanhpnPI
Nie jest więc tak, że przodująca zachodnia technologia i organizacja zawsze wygrywa.

Wolność panuje również na drogach. Mandaty za jazdę bez zapiętych pasów, nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu, przekroczenie prędkości, nieustąpienie pieszemu pierwszeństwa na pasach itp. to jest jakaś zachodnia fanaberia, której tutaj nikt za bardzo nie rozumie, nie mówiąc już o akceptacji czy przestrzeganiu. Nikt takimi głupotami się nie przejmuje.
Oczywiście to jest wolność trochę za daleko posunięta, która polega na tym, co można nazwać Egiptian Planning. Planuje się tutaj coś ogólnie i w zarysie, bez dokładnego zaznaczenia ram czasowych i zbędnych szczegółów, bo te mogą znacząco ograniczyć wolność. Wrócę do tego wątku trochę później.

Tak więc okazało się, że po piętnastu latach po raz drugi znajdę się w Kairze, na ślubnej imprezie. Wybraliśmy się tam ekipą, z rodziną i znajomymi, łącząc rodzinny event z wycieczkami i zwiedzaniem sztandarowych turystycznych atrakcji.
Do piramid w Gizeh i do Sakkara wybraliśmy się we czwórkę – oprócz mnie i żony była jeszcze jej przyjaciółka Sandrine i jej mąż architekt.

Milan, który był pierwszy raz w Egipcie, był naszym przewodnikiem po kompleksie w piramid w Gizeh. Przedstawił nam perspektywę architekta, dla którego piramida Cheopsa to konstrukcja budowlana, która należało zaprojektować i według projektu zbudować. Milan zaczął od tego, czego nie widać. Od fundamentów. Podłoże, które musi być na tyle rozległe i stabilne, żeby wytrzymać nacisk ok. dwóch milionów kamiennych bloków, z których każdy jest innych rozmiarów i kształtów i waży od dwóch do piecu ton i ułożony jest w pryzmę o wysokości 145 metrów. Piramida Cheopsa do XIX wieku była przez cztery i pół tysiąca lat najwyższą konstrukcją budowlaną.
Ilość szczegółów konstrukcyjno-technologicznych, które przedstawił Milan i skonfrontował je z dzisiejszymi możliwościami organizacji przedsięwzięć budowlanych była naprawdę imponująca i arcyciekawa, bo prowadząca do konstatacji takiej, która pozwala wątpić w dzisiejsze zdolności nowoczesnego człowieka do przeprowadzenia tego typu operacji jak wybudowanie piramidy, biorąc pod uwagę dzisiejsze zaawansowane technologie ten wyczyn w jego ocenie jest po prostu niemożliwy. Z pewnością jest niemożliwy do wykonania przez dzisiejszych, współczesnych Egipcjan.

 

Kamieni kupa...

To z kolei nasunęło mi myśl, która staje w opozycji do tego co współczesny Europejczyk myśli o sobie i swoich czasach. W każdym razie opinia, że istnieje jakiś postęp jest mocno wątpliwa, bo historia piramid w Gizeh pokazuje raczej, że obecnie mamy do czynienia z czymś, co wygląda na regres.
Drugie misterium po którym oprowadzał nas Milan nazywa się Serapeum i znajduje się w kompleksie Saqqara, oddalonym około godziny jazdy od Kairu.

Serapeum, to zespół wydrążonych w skale podziemnych tuneli, w których znajdują się czarne, kamienne sarkofagi. Ich rozmiar, ciężar, dokładność obróbki, miejsce w którym się znajdują (ewidentnie musiały być w jakiś sposób pod ziemię transportowane) stanowią nierozwiązaną zagadkę. Milan znowu zrobił wykład o materiałoznawstwie i sposobach obróbki kamienia, współczesnych technikach transportowych i budowlanych stwierdzając, że nie ma sprzętu, który byłby w stanie w tak niewielkich przestrzeniach jak te tunele przetransportować obiekt o gabarytach tych sarkofagów i wadze kilkudziesięciu ton. Tych tajemnic jest wiele. Jedna z nich dotyczy obróbki kamienia, w którym wykonanie otworu o głębokości 1mm wymaga ok. 600 obrotów diamentowego wiertła. W Serapeum są sarkofagi o długości ok. 4-6 metrów, wysokości ponad trzy metry, szerokości ok. 3 metrów z wydrążonym w podobnych rozmiarach wnętrzem, wypolerowanym na lustro.

Sarkofag w Serapeum

To wszystko pochodzi z czasów, w których nie ma innych narzędzi do obróbki niż obróbka ręczna i nie ma żadnych śladów zapisów matematycznych obliczeń w piśmie klinowym.

Pewnie Stalagmit będzie tu miał więcej do powiedzenia, ja w każdym razie słuchałem Milana, który zestawiał dzisiejsze techniki budowlane i technologie z obiektem, którego dotykaliśmy rękami i miałem frajdę z tego, że dzisiejsza wiedza i umiejętności są tutaj bezradne.
Pozostają więc do eksploatacji teorie, że to nie ludzie, tylko kosmici są autorami tych rzeczy.

Pierwotnie planowałem swoją egipską podróż od Luxoru i Thebes, skąd pochodzi św. Maurycy. Niestety na dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem wszystkie bezpośrednie loty Zurich-Kair zostały w kwietniu odwołane i musieliśmy szukać innych połączeń przez Wiedeń i Monachium. W sumie musieliśmy skrócić nasz pobyt o kilka dni i do Luxoru już nie dojechałem. To następnym razem.
Teraz udało się odwiedzić chrześcijańską dzielnicę w Kairze. Koptowie, przedstawiciele najstarszego ortodoksyjnego kościoła, stanowią ok. 10% egipskiej populacji. W Kościele św. Sergiusza znajduje się grota św. Rodziny. Kościół został wybudowany w miejscu, w którym Józef, Maria i Dzieciątko przez trzy tygodnie przebywali w Kairze, podczas ich ucieczki do Egiptu przed prześladowaniami Heroda.

Słowa Ewangelii według św. Mateusza (Mt 2, 13-15. 19-23)

Grota Swietej Rodziny

Sens pielgrzymowania. Łatwiej złapać kontekst i przedstawić sobie historię. Do dzielnicy koptyjskiej w Kairze z całą pewnością wrócę.

Parę słów o zaślubinach. Impreza odbyła się niestandardowo w czasie ramadanu. Pierwotnie opór na ten termin był duży, ale argument, że to jest czas w którym są w Szwajcarii ferie i jedyna szansa, żeby rodzina w komplecie mogła przyjechać został uznany za ważniejszy niż religijne nakazy i ślub i wesele mogły się odbyć po zapadnięciu zmierzchu.

Całą sprawę w urzędzie załatwia się wcześniej, gdzie składa się dokumenty i podpisy oficjalnie. Faktycznie małżeństwem staje się dopiero wtedy kiedy zatwierdzi je immam.
Impreza odbyła się w miejscu zwanym Swiss Club – obszernym domu wybudowanym w angielskim stylu kolonialnym. Znana była nam data, ale nie godzina. Tej nikt nie podał (Egiptian Planning). Przyjedźcie ja się będzie zmierzchać. 18.00? 18.30? No jakoś tak. Jak będziecie na pół do siódmej to będzie OK.

Ślub i wesele odbywały się w ogrodach klubu. Para młoda zeszła z domu po stromych schodach do ogrodu przy dźwiękach lokalnej muzyki granej na żywo. Potem od razu zaczęły się tańce. Trwało ok. półtorej godziny. Potem był bufet z pysznym jedzeniem.
Immam miał przybyć na godzinę 20.00, no ale Egiptian Planning… nie ma co czekać i po posiłku cała ekipa znowu ruszyła w tańce.

No i gdzieś tak koło 21.00 pojawiły się oznaki niepokoju, że immama ciągle nie ma i rejestracja w w urzędzie to jeszcze nie ślub.

W końcu ktoś się odważył zadzwonić i zapytać gdzie jest immam? Był już w drodze, bo wiadomo – Egiptian Planning – po co ta panika?
Pięć minut po telefonie immam był już na miejscu. Muzyka się ucięła w pół taktu i zaczęło się poruszenie. Organizowanie krzeseł i stołów dla rodzinnej ceremonii. Potem przyszedł do naszego stolika szef klanu i poprosił wszystkich dorosłych mężczyzn, a było nas w sumie czterech, żebyśmy usiedli za stołem. Po drugiej stronie siedział immam, po jego lewej pan młody, któremu na ramieniu wisiała pani młoda, a po prawej stronie immama – głowa egipskiej rodziny – wujek panny młodej w zastępstwie jej nieżyjącego ojca.
Cały deal małżeński odbywa się między panem młodym, a szefem rodziny, a nie tak jak u nas – między panem, a panną młodą. Wszystko oczywiście po arabsku i bez tłumacza. Z kontekstu i ze wcześniejszych opowieści można wywnioskować w czym rzecz.
Słowa przyrzeczenia małżeńskiego, a właściwie deklaracji lojalności wygłaszają najpierw pan młody, a potem głowa rodziny panny młodej, powtarzając słowa immama, który ostatecznie pieczętuje związek. W momecie kiedy to się stało, całą rodzina wybuchnęła rzeczywistą, spontaniczną radością, która była wcześniej trochę przytłumiona niepokojem spowodowanym przeciągającym się oczekiwaniem na immama.

Miało to odbicie w tańcach. Tańczyli i śpiewali wszyscy i bez wyjątku. (Ja tylko tańczyłem). I to wszystko bez kropli alkoholu. Wyobrażacie sobie? Wesele bez alkoholu? W ramadanie? Niezły numer.

Z Milanem odpaliliśmy po cygarku przygotowanym na tą okazję. W pewnym momencie podszedł do mnie nieletni młodzian i gestami pokazywał, że jeden ze starszyzny prosi, żebym podszedł do niego. Said – brat teściowej pana młodego zaintrygowany cygarem prosił, czy nie moglibyśmy go poczęstować? Z tego co się dowiedziałem to nigdy cygara nie palił. Niestety nie mieliśmy już żadnego dodatkowego cygarka. Duży błąd. Ja chciałem się swoim cygarem podzielić. Chciałem odciąć ustnik i dać swoje cygaro, ale Said odmówił. Umówiłem się z nim poprzez tłumacza, że następnym razem jak przylecę do Egiptu, to usiądziemy razem do palenia.

Poruszające było to, że wszyscy lokalsi na imprezie zaczęli nas traktować jak rodzinę. Spontanicznie i bez uprzedzeń łatwo z nimi nawiązuje się kontakt.

Na trzy dni przed ślubem spotkaliśmy się z rodziną panny młodej u jej mamy w domu. Na małej przestrzeni ok. 50 metrów kwadratowych z niewielkim balkonem przewinęło się ok. 40 osób. Jedzenie było wyśmienite, no i zero alkoholu.

Ziomale z Kairu.

Następnego dnia wyznaczone było spotkanie z rodziną ze strony ojca panny młodej. Milan, który nie miał już ochoty na kulturowe przygody został w hotelu więc pojechałem na miejsce ze swoją żoną i żoną Milana, która nie chciała odpuścić okazji. Wzbudziłem niezłą konsternację wśród lokalnej załogi, jak zobaczyli, że przyjechałem z dwoma kobietami pod rękę. Wiedząc, że w chrześcijańskiej kulturze jedna żona się należy nie bardzo wiedzieli o co chodzi i chwilowo mnie podejrzewali, że może jestem muzułmaninem i stać mnie na dwie żony.

Cały wyjazd częściowo był w cieniu zdarzenia, które miało miejsce na początku lutego. Wtedy zmarła moja teściowa, która też planowała wylot z nami do Egiptu. Chciała zobaczyć ślub wnuka, ale nie było jej dane. Marlis w ostatniej dekadzie nauczyła się arabskiego i potrafiła się płynnie komunikować.

Jej śmierć to jest dla mnie cios, który ma wiele dziwnych następstw i konsekwencji. Pomijam to, że przez ostatnie lata widziałem się z teściową codziennie, opiekując się nią po śmierci jej męża, wykonując zakupy i jakieś drobne prace domowe.
Często, a właściwie codziennie z nią rozmawiałem na różne tematy. Ona często pytała o moje sprawy, ale nie było to nachalne przesłuchiwanie u teściowej, tylko swobodny dialog, który zaczął się lata temu, kiedy ona zaproponowała mi raz w tygodniu godzinną konwersację w ramach mojej nauki niemieckiego. No i było o wszystkim – o treningu, o hokeju, rodzinie i wakacjach w Polsce, historii, Szkole Nawigatorów, targach książki. Po tych naszych rozmowach Marlis poprosiła mnie i żonę, żebyśmy ją zabrali na wakacje do Polski. Była bardzo Polski ciekawa. Pojechaliśmy w 2019 roku i planowaliśmy kolejne podróże, no, ale covid…

Z Marlis w warszawskich Lazienkach

Mnie tych rozmów strasznie brakuje. Ja jej często mówiłem o swoich planach i realizacjach. Ona natomiast opowiadała paralelne historie ze swojego życia, które były radami nie wprost. Dawały mi do myślenia i albo utwierdzały mnie w moich planach, albo pomagały rewaluować temat. Jak wyrażałem jakieś swoje obawy i wątpliwości, to Marlis była pierwsza, która mówiła, że nie powinienem się wahać, tylko działać.

Wraz z jej odejściem obumarło moje zainteresowanie do szkockich trunków. Przestało mnie to ekscytować do tego stopnia, że rozdałem wszystkie swoje cenne butelki przyjaciołom i kolegom. Pozbyłem się też cygar i humidora. Jeden z moich przyjaciół pomyślał przez chwilę, że może ja jestem terminalnie chory i dzielę się przed odejściem z tego świata.

Obumiera też moja pasja do sportu i treningów. Robię już rzeczy siła rozpędu, bo mam tutaj zobowiązania. Jestem w treningu, przygotowuje się do następnego sędziowskiego sezonu, ale nie jestem przekonany o tym, żeby w kolejnym sezonie się produkować. Tutaj też zniknęło zainteresowanie i frajda. Zrobiła się pustka, ale chyba lepiej powiedzieć wolna przestrzeń, która będę chciał czymś wypełnić. Jeszcze dokładnie nie wiem czym.

Spontanicznie pojawił się natomiast nowy temat. Po Marlis dostałem 60 centymetrową figurę Matki Boskiej z Dzieciątkiem, która ona dostała od swojego nieżyjącego już od lat wuja Willego Stefanona, z zawodu kamieniarza. Figurka ma siedemdziesiąt lat. Jest piękna do tego stopnia, że postanowiłem kupić komplet dłut, , noży, ścisków, imadeł, klocków drewna lipowego itp. i rozpocząć walkę z materią.

Kończę pierwsza wprawkę – łyżkę lipową z ornamentem Rozety, a docelowo kiedyś skopiuję dzieło Willego.

Droga do tego jest długa i chyba łatwiej jest nauczyć się jeździć na łyżwach będąc dorosłym. Talentów plastycznych nie mam. W grze jest tylko cierpliwość i zapał.

 



tagi:

valser
17 czerwca 2022 12:05
28     3629    24 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @valser
17 czerwca 2022 12:23

To jest coś w sam raz dla Ciebie. Zacznij od drewna i płynnie przejdź do marmuru

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 17 czerwca 2022 12:23
17 czerwca 2022 12:26

Tak mysle, ze marmur docelowo odpowida moim zainteresowaniom. Cale zycie bylem jednak fizyczny i to odpowiada moim mozliwosciom. Szukam kogos, zeby poterminowac i nauczyc sie troche techniki.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 17 czerwca 2022 12:26
17 czerwca 2022 12:46

Pan Bóg Ci kogoś na pewno ześle

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @valser
17 czerwca 2022 13:22

Wyrazy współczucia z powodu Marlis, twojej żonie i Tobie. Ale w takich okolicznościach, gdy umiera taka osoba jak ona, cystersi wstają i śpiewają Alleluja! w domyśle: Kolejna która będzie się za nas modlić przed Obliczem Pańskim!

Gratulacje twojej żonie z okazji takiego Syna. Pokazałeś inne oblicze muzłmańskiego świata. Rodzina to potęga. 

Powodzenia w rzeźbiarstwie. To jest dopiero sport walki. Moja modlitwa.

Mordobicia szkoda, ale upływ lat zmienia co nieco. Musiałem odłożyć worek treningowy i wingchuna na sucho, bo mi się zrobiły jakieś skurcze od kręgosłupa. Mam skierowanie do neurologa. Oprócz tego mam przeprowadzkę, ruchomy obóz treningowy. Odporność nerwową też trenuję. Bond nie umywa się. 

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @valser
17 czerwca 2022 13:35

Piękna figurka i ciekawa notka. Powodzenia w nowym przedsięwzięciu. 

zaloguj się by móc komentować

stachu @valser
17 czerwca 2022 13:43

Bardzo dobrze się czyta te opowieści. Niech Pan pisze książki, a dla odprężenia dłubie w drewnie lub kamieniu.

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @valser
17 czerwca 2022 14:14

Popieram przedmówcę :) Plus.

Marlis była bardzo wrzechstronną osobą; interesowała się nie tylko językami ale i sztuką. Po Jej śmierci część kolekcji albumów o sztuce trafiła do nas, za co jeszcze raz dziękuję.

Piotr, trzymamy kciuki za Twoją rzeźbiarską pasję, niech się rozwiaja, a Twoje umiejętności rosną :)

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @valser
17 czerwca 2022 14:18

Valserze! - to najpiękniejsze opowiadanie jakie przeczytałam na SN...Zupełnie inne od wszystkich i tak oderwane od polityki ... Opowiadanie to zawiera  ciekawe i życzliwe nastawienia do świata jakie pan prezentuje. Życzę nowej pasji w rzeźbiarskiem kunszcie.I warto dojść do etapu figurki,która jest piękna. Mam całkiem podobną figurkę z czarnego hebanu,bardzo starą ,trzymającą dzieciątko na biodrze. Ponoć przywędrowała z Afryki,lecz dokładnie nie znam historii.Podarowała mi tą figurkę stara Niemka,która jeżdziła po świecie. Ona też nie pamietała ,kto jej podarował.

I posiada pan również piękną narrację  pisania,która każdego czytelnika zaciekawia... Mam nadzieję,że pan Stalagmit przypomni nam w notkach o piramidach,które powstawały przed wiekami,bo to bardzo ciekawe...

zaloguj się by móc komentować

valser @Magazynier 17 czerwca 2022 13:22
17 czerwca 2022 14:19

Bog zaplac Wacek.

Tak to juz jest. Zycie sie dopelnilo. Kazdy z nas kiedys odejdzie, tylko jedni odejda w spokoju i spelnieni, a inni nie. Jak ktos ma wiecej niz 80 lat to wiadomo, ze przezyl juz swoje zycie i jego odejscie juz nie powoduje rozpaczy. Ale nawet wtedy kiedy czlowiek sie tego spodziewa, to sam fakt jest zawsze uderzeniem, ktore zaskakuje, ze to wlasnie teraz. No i dla mnie niesie konsekwencje, ktorych sie nie spodziewalem. Zniknela z mojego zycia latarnia, na ktora sie wielokrotnie orientowalem. A to znaczy, ze sam musze sie teraz przeorientowac.

Podczas pobytu w Egipcie wyszla w rozmowach jedna ciekawa historia. Otoz Egipcjanie darza podobna miloscia Izrael i Zydow, jak Polacy kacapie. Po 1967 roku diaspora zydowska przestala istniec, wiekszosc wyjechala do Izraela.

Temat jest ciagle zywy, na uberach w Kairze jezdza np. kierowcy z Palestyny. Mozna posluchac historii, ktore nie sa zmyslone i fabrykowane w mediach. W europejskich mediach cisna historie o zagrozeniu islamskim fundamentalizmem i terroryzmem. No wiec jak zestawiam te informacje z tym co widzialem na wlasne oczy i tym jak sie do mnie osobiscie muzulmanie odnosili, to wydaje mi sie, ze te bajki o zelaznym wilku cisna media, ktore sa przez Izrael kontrolowane. A tam nic nie polega na prawdzie.

Nie mowie przez to, ze oni do Europy palaja jakas szczegolna miloscia, ale wszelkie informacje o islamskim fanatyzmie i nienawisci sa gleboko przesadzone. W kazdym razie moje bezposrednie doswiadczenie tego nie potwierdza. Nitk tak w zebach z nozem po ulicy nie lata i nie rznie nim chrzescijan.

zaloguj się by móc komentować

malwina @valser
17 czerwca 2022 14:27

Fantastycznia notka!

Niezwykłą miał pan teściową.

R.I.P.

zaloguj się by móc komentować

valser @malwina 17 czerwca 2022 14:27
17 czerwca 2022 14:39

Bog zaplac. Tak bylo. Trzeba trzymac w pamieci, ze tesciowa to obraz zony za lat trzydziesci. Wtedy jest szansa na jakis sensowny wybor.

zaloguj się by móc komentować

MZ @valser
17 czerwca 2022 19:41

Piekna figurka MB,powodzenia na nowej drodze,też kocham rzeżbę szczególnie sakralną.

A niech dzisiejsi fachowcy zbudują katedry średniowieczne z wystrojem,nie mówię o żelbecie.

zaloguj się by móc komentować

valser @BTWSelena 17 czerwca 2022 14:18
17 czerwca 2022 21:36

Dziekuje za mile slowa. Ja niestety nie mam talentu pisarskiego. Raz widzialem jak Gabriel rombnal tekst na 3000 tysiace znakow w 15 minut, a co najlepsze tekst jak zwykle byl z sensem i to mnie ustawilo tak, ze w tej konkurencji nie biore udzialu, tym bardziej, ze wewnetrznego napedu do tego nie mam. Pisze od czasu do czasu, jak cos ciekawego mam przed oczami. No i czasami cos mi wyjdzie. Patrze, zeby tekst byl ciekawy, a szansa jest wtedy kiedy pisze sie o sprawach, o ktorych inni nie pisza. Mysle, o tym zeby tekst posiadal jakis walor informacyjny i - z tym najtrudniej - niosl jakies nadzieje i inspiracje.

Na serwisy informacyjne i publicystyke nie mam juz objetosci, zeby ten szajs przyjmowac. Wypisalem sie w lutym z fejsbuka, wyszedlem ze wszystkich forow i czatow, a i tutaj byl pewien moment wzmozenia, ze pomyslalem, ze z SN tez dam sobie spokoj.

Nos mam wetkniety w kilka roznych nie majacych ze soba nic wspolnego dziedzin i przelaczanie sie z jednej w druga wymaga ode mnie coraz wiecej wysilku. Mialem kilka momentow w tym roku, ze czulem, ze jestem przeladowany smieciowymi newsami, ktore mnie absorbuja i wioda donikad.

Jeszcze raz dziekuje i pozdrawam, bo dla takich komentarzy jak ten co pani napisala chce sie pisac.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @valser 17 czerwca 2022 21:36
17 czerwca 2022 23:18

Niech pan przenigdy nie rezygnuje z pisania.Ogarnia pan temat,który zawsze zainteresuje czytelnika.Te fejsbuki,twittery i czaty mogą nabawić człowieka tylko stresu i niepotrzebnych wrażeń...SN z pewnością pana potrzebuje takie jakim pan jest właśnie. W swoim opowiadaniu zawarł pan ciekawe informacje o krajach,zabytkach,kulturze i przecież zmaganiem z językami obcymi.,także ciekawy opis niełatwego życia. Też swojego czasu wędrowałam i wiem ile to znaczy... Mi samej nie raz chce się jeszcze zacząć coś uczyć ,poznać jak najwięcej ,ale czas mój odmierza duża bateria...Trudno będzie ją naładować od nowa.Więc życie jest cudem danym tylko raz...  ale liczę ,że będziemy oglądać niejedne figurki madonny,które będą interesujące i które pan wyrzeźbi...proszę tylko koniecznie postawić znak,że pan to wykonał.

ps.Przyglądałam się mojej figurce madonny z hebanu,którą podarowała mi stara kobieta.Ma delikane rysy murzyńskie,zwłaszcza dzieciątko trzymane nie w ramionach,tylko na biodrze madonny.To ciekawe kto ja tak pięknie wyrzeźbił i w jakim kraju. ? I dlaczego taki przekaz?....Ale już tego się nie dowiem.Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

zkr @valser
18 czerwca 2022 00:44

> To ciekawe kto ja tak pięknie wyrzeźbił i w jakim kraju. ?

Figurki nie widzialem ale czy nie chodzi o przyklad rzezby Makonde?

https://en.wikipedia.org/wiki/Makonde_art

https://www.etsy.com/market/makonde_sculpture

zaloguj się by móc komentować

zkr @zkr 18 czerwca 2022 00:44
18 czerwca 2022 00:45

mialo byc do @BTWSelena

zaloguj się by móc komentować

Nova @valser
18 czerwca 2022 08:42

Piękna relacja z Egiptu. Sugeruje mimo wszystko aby Pan coś skrobnął. Ma Pan smykałkę do obserwacji i analizy. Ciekawie Pan pisze. Pozdrawiam. 

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @valser
18 czerwca 2022 08:48

Panie Piotrze, jest Pan bogaty w doświadczenia, o których pisze Pan zajmująco i potrafi motywować do brania sterów życia we własne ręce. Czytając Pana na SN czuję się obdarowany.

Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

peter15k @valser
18 czerwca 2022 10:12

(...) Tańczyli i śpiewali wszyscy i bez wyjątku. (Ja tylko tańczyłem). I to wszystko bez kropli alkoholu(...)

Przed laty byłem na bezalkoholowym  balu sylwestrowym .  Organizatorem był ksiądz prowadzący także kursy dla wodzirejów ( udzielał nam czyli mnie i mojej małżonce ślubu wiele lat wcześniej  ) .  Bal był rewelacyjny i nigdy się tak nie wytańczyłem.  Rok przywitano mszą po 00.00  a potem była impreza do białego rana.  Ideą księdza było przekonanie, że ludzie piją przy stolikach bo się nudzą i dlatego prowadził kursy dla wodzirejów.  Czyli można i tak...

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @zkr 18 czerwca 2022 00:44
18 czerwca 2022 11:33

Dzięki..za linki -próbuję to rozwiązać,ale figurka jest bez żadnej wskazówki,gdzie ,kto i w jakim kraju.Ta kobieta umarła mając 94 lata i sama już nie pamiętała skąd ta figurka przywędrowała.Ona była "przy mężu"jak za dawnych czasów,a mąż był profesorem. I stąd moje przypuszczenie ,że to nie zwyczajna pamiątka kupiona na bazarze w jakimś obcym kraju.Spadkobiercy mieszkali w USA,więc nie interesowała ich zawartość domu,tylko sprzedaż. Może gdybym oddała w ręce ekspertów?..ktoś kto zna się na tym?...Przypuszczam ,ze po domach jest więcej takich pamiątek...

zaloguj się by móc komentować

valser @peter15k 18 czerwca 2022 10:12
18 czerwca 2022 13:42

trzeba byc elastycznym. Ja jestem z tych, ze jak ktos nie pije, to uwazam zasadniczo nie ma sensu sie spotykac. Ale nie stosuje tej dewizy na sztywno. 

Ja rozumiem, ze picie w sloncu jest zabojcze natychmiast. W Kairze za duzo drzew nie ma. Sytuacja i okolicznosci wymuszaja zachowania. 

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @valser
18 czerwca 2022 15:10

Gratuluję opowiadania znaczy się stylu w jakim jest ono pisane ... ale szczerze, to kiedy czytałem tę historię konwersji na islam, miałem - napiszmy to tak - mieszane uczucia.

Wiara jako garderoba ... eh!

zaloguj się by móc komentować

valser @mniszysko 18 czerwca 2022 15:10
18 czerwca 2022 15:14

Wielu ludzi wyznaje ustami, ale nie sercem. 

Czlowiek NIEwierzacy ma wbudowana niezdolnosc, deficyt, albo trwala ulomnosc. 

To jest jak ze zdolnoscia do sprintu. Tez nie kazdy posiada. Nalezy jednak probowac i praktykowac.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser 17 czerwca 2022 21:36
18 czerwca 2022 19:41

To  fakt,  ze...

...  w  konkurencji  ,,pisanie,,  Pan  Gabriel  jest  bezkonkurencyjny  i  niedosciglym  wzorem,  tym  niemniej  powinienes  od  czasu  do  czasu  cos  dla  nas,  tu  na  SN  skrobnac,  bo  zawsze  to  Twoje  pisanie  bylo  baaardzo  ciekawe  i  oryginalne,  i  z  cala  pewnoscia  takie  jest  i  bedzie  !!!

Smutno  mi  z  powodu  odejscia  Twojej  Tesciowej,  bo  wierze,  ze  miales  z  Nia  wyjatkowy  kontakt  i  zrozumienie...  tez  takie  osoby  2  moze  3  w  swoim  zyciu  mialam  i  wiem,  ze  pozostaje  po  nich  wyrwa  i  pustka  nie  do  zastapienia,  ktora  potrafi  ,,przemodelowac,,  cale  nasze  dotychczasowe  zycie,  plany  i  marzenia.  Zycze  Ci,  Valser`ku  i  sobie  rowniez  aby  z  czasem  byla  to  blogoslawiona  pustka  !!!

 

A  wpis  przeciekawy  !!!

zaloguj się by móc komentować

valser @valser
19 czerwca 2022 09:46

Tesciowa to byl u mnie zawsze wdzieczny obiekt zartow.

Na stacjach benzynowych przy kasie czesto pytaja - czy zbiera pan punkty?

- Tak prosze pani. Zbieram punkty u mojej tesciowej. Same ujemne.

Wyrwa jest, smutku nie ma. Zycie sie dopelnilo szybko i bezbolesnie. Bez meczarni. W otoczeniu rodziny. Wszystko co bylo do zrobienia sie wypelnilo. Misja zakonczona.

Mysle, ze to jest wartosc, ktora nie kazdemu jest dana i zeby dotrzec do takiego momentu, to trzeba jednak sie wykazac sporym rozumem, zyciowym sprytem i kunsztem. No i miec troche zwyklego szczescia. A szczescie sprzyja lepszym.

Dla mnie smierc Marlis jest jak detonacja z collateral effect. Niesie ze soba daleko idace implikacje, efekt domina, ktory bynajmniej nie jest niszczacy, a bardziej oczyszczajacy i porzadkujacy. Mam zamiar pojsc za ciosem, bo to jest dla mnie bodziec do glebokich zmian i bardziej swiadomego przezywania. To moze byc temat na notke, jesli do konca roku uda mi sie poukladac nowe klocki w sensowna konstrukcje.

Jesli chodzi o Gabriela, to to jest fenomen, ktory dla myslacych ludzi powinien byc przykladem i inspiracja. Zwlaszcza jak ktos powaznie mysli o tym, zeby byc autorem.

Gabriel jest kims duzo wiecej niz tylko autorem. Cala reszta, ktora w Polsce dlubie jakies teksty jest po prostu smieszna i robi wrazenie jak bohaterowie z bajki Oggy and the Cockroaches.

https://www.youtube.com/watch?v=GOwLSe8YkJE

Ja nie mam zamiaru byc autorem. Napisalem trzy ksiazki w waskim temacie, ktory mam ogarniety i to tyle. Ksiazka, ktora chodzila po 35zeta, a dzis jest czasami uzywana do kupienia allegro chodzi po przeszlo stowie. I to tyle w temacie.

https://www.ceneo.pl/19505662

Nie bede jednak sie w tej dziedzinie dalej produkowal i monetyzowal, bo mam inne, ciekawsze rzeczy do roboty. Od czasu do czasu napisze tu jakis tekst, jak bedzie o czym i to wszystko. Zalozylem na ten rok plan 12 tekstow na SN i tekst o Egipcie jest jedenasty wiec sie spokojnie z norma wyrobie.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @Paris 18 czerwca 2022 19:41
19 czerwca 2022 09:50

@ Paris - to do Ciebie adresowana odpowiedz

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser 19 czerwca 2022 09:46
19 czerwca 2022 14:36

Tesciowa  tesciowej  nierowna,...

...  az  zazdroszcze  takiej  smierci  i  jej  okolicznosci...  tez  bym  tak  chciala,  bez  wiekszych  mak  i  w  otoczeniu  bliskich.  Na  notke  z  cierpliwoscia  -  i  z  ciekawoscia  -  poczekam,  napisz  bo  ja  z  pewnoscia  przeczytam  !!!

Co  do  Pana  Gabriela  -  to  na  Jego  temat  napisalam  juz  OCEAN  POCHWAL...  i  jeszcze  raz  napisze  i  potwierdze  Twoje  slowa,  ze  to  rzeczywiscie  FENOMEN,  czlowiek-orkiestra,  znakomity  wzor  do  nasladowania...

 

...  po  prostu  BRYLANT,...  i  Bogu  niech  beda  dzieki  za  ten  dopust,  

zaloguj się by móc komentować

Stalagmit @valser
19 czerwca 2022 20:07

Dziękuję za piękną notkę. Zostałem niejako imiennie wezwany do tablicy i pozostaje mi napisać za jakiś czas notkę o Piramidach w Gizie i Serapeum w Sakkarze, by rozwiać wątpliwości i niejasności. Już teraz mogę napisać, że są to dzieła stworzone przez ludzi, którzy żyli w starożytności, przez starożytnych Egipcjan, a ich wykonanie nie przekraczało możliwości, którymi dysponowali. Notka szczegółowa za jakiś czas. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować