-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

Czy jakość jest koniecznym warunkiem sukcesu?

Wymiana zdań między BeaM i Kuldahrusem pod jednym z postów gospodarza sporowokowala mnie do napisania tej noty. Słabością jest jak zwykle pisanie w reakcji do innego tekstu, no, ale trudno.

Prędzej czy później rynek wszystko weryfikuje. Jak coś jest kiepskie, to pojawiają się słabe opinię. Dziś wbrew pozorom znacznie trudniej jest oszukiwać niż dawniej.
BeaM

Na moje oko najwięcej na rynku jest produktów średniej jakości w średniej cenie. Szału nie ma, ale nie kosztuje kosmicznych pieniędzy. Jakoś to funkcjonuje, sprzedaje sie chyba najwiecej i nie kosztuje za wiele.


Parę informacji z obszaru na którym działam. Próbuje od dekady utrzymać się na niszowym rynku odzieży sportowej, dedykowanej do karate, do stylu który uprawiałem - kyokushin karate. Nisza jest o tyle wygodna, że nie konkuruje ze światowymi korporacjami typu Nike czy Adidas, bo to są za małe dla nich obszary, żeby coś wielkoskalowo ogarnąć.

Specyfika mojego rynku polega na tym, że ja w sumie nie sprzedaje spodni czy tshirta, tylko to co na nim jest nadrukowane czy wyhaftowane. Sprzedaje karateckie dewocjonalia dla okultystów, którzy muszą się obnosić ze swoimi znakami. Trochę żartuje, a trochę nie. Zakładam jednak, że na sam nieoznakowany wyrób większość klientów by nie spojrzała, nie mówiąc już o tym, żeby wziąć do ręki.

Jak to działa? Weźmy pierwszy z brzegu tshirt Reserved - szara dzianina, czerwony kadruk z konturami karty do gry króla pik. Tshirt się z pewnością dobrze sprzedawał, chociaż jakość dzianiny pozostawia wiele do życzenia. Właściwie już po pierwszym praniu tshirt nadawał się do prac ziemnych w ogródku działkowym. Reserved robi u mnie za ubranie robocze. Cena sklepowa za ten produkt - ok. 70zl. Tshirt szybko stracił fason i pojawiły się właściwie na całej jego powierzchni małe kulki, charakterystyczne dla dzianiny o niskiej jakości. One się biorą stąd, że przędza jest zrobiona z krótkich bawełnianych włókien, które nie trzymają skrętu nici bo są za krótkie. W praniu natomiast podwijają się i tworzą właśnie taką kulistą formę.

Ostatecznym efektem są różne formy klosza, falbanki, dekoltowe naciągi i różne inne deformacje kształtu i formy. Tshirt w końcu staje się mało wygodny i wygląda na czloweku fatalnie.
Ratunkiem dla kiepskiej przędzy jest dodanie włókien sztucznych - poliestru lub elastanu, który będzie współpracował w włóknami bawełny, ze względu na swoją elastyczność, ale też że względu na to, że włókna będą powracać do swoich pierwotnych kształtów. Tylko wtedy to już nie jest ten sam naturalny produkt. Efektem ubocznym jest przykry zapach dzianiny, w kontakcie z ludzką skórą.

W dzisiejszej dobie promowania »naturalnych produktów« lansowanie się na dodatkach sztucznych do dzianiny jest mało popularne, dlatego zwykle się ich nie eksponuje.
Kolejnym ważnym składnikiem jakości, jak również ceny jest waga dzianiny podawana w gramach na metr kwadratowy. Zwykle na metkach tej informacji nie otrzymujemy. Czasami jest ona na stronach internetowych, ale nie jest to informacja widoczna za pierwszym kliknięciem. Im grubsza i cięższa dzianina, tym żywotność tshirta będzie dłuższa. Oczywiście nie każdy lubi grube i ciężkie tshirty, zwłaszcza w jakieś upalne lato, ale warto wiedzieć, że tshirt, lżejszy niż 160g na m2 będzie miał problem z zatrzymaniem promieniowania UV i taki tshirt nie będzie chronił przed oparzeniem słonecznym.
Standardowo waga dzianiny tshirta oscyluje w granicach 180-200g, a wszystko powyżej można traktować już jako klasę premium.

Innym ważnym aspektem jakości są przeszycia. Sposób w jaki tshirt jest wykończony, w jaki sposób są wszyte rękawy, jakiej długości jest taśma-potnik, w jaki sposób zszyta jest przednia i tylna część koszulki od karku do ramienia? To będzie miało szczególne znaczenie przy dzianinach cięższych, wyższej jakości, gdzie do produkcji przędzy użyto dłuższych włókien bawełny. One bowiem będą dlugozywotne i bardziej odporne więc jeśli jakość przeszycia będzie kiepska to dzianina będzie w porządku, ale na szwach zaczną się problemy.

Najtańszy bawełniany tshirt można dostać poniżej 20zl, a za klasę premium można wyłożyć czasami nawet 250zl. Dobry jakościowo tshirt musi kosztować 120-150zl.

Najlepszy tshirt jaki w życiu kupiłem i mam go do dzisiaj to produkt polskiego Reportera. Tshirt ma 22 lata. Nadal trzyma fason, żadne nici nie puściły, nie śladu zużycia dzianiny (żadnych kulek charakterystycznych dla dzianiny niskiej jakości), trochę czarny kolor wyblakł przez działanie promieni słonecznych, ale po tyłu latach to normalne.
Tshirt jest wykończony ozdobnie czerwoną nicią, taśmę potnik ma wszytą na całej długości przeszycia między ramionami, co dodatkowo wzmocniło tshirt, ale też dodało mu ozdobnego elementu.
Nadruk wygląda jakby był miesiąc temu zrobiony. Żadnego ubytku koloru czy pęknięć, charakterystycznych dla starego plastizolu.


Mój pierwszy karatecki tshirt zrobiłem trochę na wzór tego z Reportera. Bawełna 220g/m2. Przeszycia podrasowane. Potnik jest wszyty na całej długości ramion, a nadruk jest skombinowany z haftem. Tshirt ma dziesięć lat, ale jak widać plastizolowy nadruk już popękał. Całość prezentuje się jednak dalej nieźle. Taki tshirt oczywiście musi kosztować grubo powyżej stówy, ale na to już potrzeba klienta, który rozumie co kupuje. Większość ludzi nie wie jednak o co chodzi i kupuje albo znaną, marketingowo wypompowaną markę, albo jakiś atrakcyjny nadruk. W obydwu przypadkach niekoniecznie będzie to jakościowy produkt, chociaż będzie miał swoją cenę.


Z tshirtem jest tak, że nawet w Szwajcarii ciężko będzie sprzedać tshirt powyżej dwudziestu franków za sztukę. Rynek podpowiada cenę i nie da się tego przeskoczyć. W takim wypadku nawet jak marża jest wysoka to trzeba tego sprzedać tysiące, żeby zrobić jakiś sensowny wynik finansowy. Od paru lat robię tshirty okazjonalne, właściwie już tylko na klubowe zamówienia i nic na magazyn. Większy pieniądz z tego jest w kawałku i nie ma kosztów magazynu, bo towar jedzie prosto do klienta.

Teraz jednak znowu przymierzam się do zrobienia tshiera w klasie premium. Jestem po spotkaniu w Kairze, dostałem sample, które już przeprałem i które prezentują się dobrze. To będzie mięcho bawełna 250g/m2, forma oversized z dłuższymi rękawami, dojechana całą czerwoną nitką, wzmocnione wszycie rękawów i poleciana haftem.

Egipska bawełna ma swoją renomę, ceny są bardzo przystępne zwłaszcza od ubiegłego tygodnia, kiedy bank egipski zdewaluował dolara do funta egipskiego o przeszło 60%. Jak weźmiemy pod uwagę, że dolar się dewaluuje również do franka, to produkcja w Egipcie zaczyna nabierać sensu. Jedyny problem z Egiptem jest taki, że ich »etos pracy« jest bardzo daleki od europejskiego, a o chińskim podejściu do tematów, to nie ma co gadać. Zobaczymy. Tshirt idzie na pierwszy ogień. Kontakty połapałem po rodzinnych układach więc jest nadzieja, że to pójdzie.
Wujkowi Walidowi dałem trzy dni na zorganizowanie spotkania z właścicielem szwalni, testując sprawność organizacyjną, co po moim powrocie z pielgrzymki na Synaj się wydarzyło.

Napiszę teraz parę słów o moim sztandarowym produkcie, którego realizację rozpocząłem jak byłem już kilka lat w tekstylnym biznesie.
Zamachnąłem się na specyficzny produkt.
Kimono do karate to jest właściwie ubranie robocze. Ubiór do karate składa się z kurtki, spodni i pasa. Ubiór powinien być przede wszystkim praktyczny i wytrzymały. Komfort, swoboda ruchów wszystkich kończyn zapewnia właściwa konstrukcja zarówno spodni jak i kurtki. Ze względu na tzw. etykietę w karate ubiór powinien być również schludny i elegancki, na ile pozwala prostota jego funkcji. Tradycyjne kimono do karate (po japońsku nazywa się to Dogi) jest wykonane ze 100% bawełny. Ubiór nie posiada żadnych kieszeni, guzików, paska, rozporka, zamka błyskawicznego, sprzączek. Jest w tym zakresie całkowicie tekstylną konstrukcją. Spodnie są zaciągane na troczki, a kurtka, żeby trzymała formę, musi być przepasa tekstylnym kilkukrotknie przeszytym pasem, który wiąże się w supeł, a który jednocześnie jest częścią ubioru, który spełnia funkcje symboliczne i jego kolor odzwierciedla poziom zaawansowania treningowego osoby, która nosi kimono i jest przewiązana pasem. Wiązanie pasa to umiejętność i rytuał, ale nie będę w tam miejscu tego opisywał.
Najbardziej znaną marką w karate jest japoński brand Tokkaido. To rodzinna firma, która powstała w 1958 roku w Japonii i jest zarządzana do dziś przez rodzinę Segiura. Firmę założył Shuizo Segiura, entuzjasta karate, który zobaczył potencjał rozwijającego się rynku i odszył pierwszy partię zmodyfikowanego kimona do judo, które było w tamtych czasach podstawowym ubiorem karateka, wykonując swój wzór z lezejszego materiału i bardziej dostosowanego do specyfiki treningowej karate. Firma została rozprapagowana przez Masatoshi Nakayama, ucznia założyciela pierwszej szkoły karate w Japonii - Funakoshiego. W tej chwili to jest największy brand na rynku karate olimpijskiego, który szyje certyfikowane ubiory, zatwierdzane przez światową federację. Firma posiada wiele wzorów i modeli kimon do różnego rodzaju konkurencji, w których rozgrywana jest rywalizacja sportowa. Posiada również specjalny model zerezerwowany dla posiadaczy czarnych pasów - można to kimono zakupić tylko legitymując się certyfikatem na 3 Dan. Ceny ubiorów wahają się od 50/60 dolarów do przeszło 300 dolarów w najbardziej renomowanych modelach. Firma wyznacza trendy, ale odeszła od tradycyjnych dzianin bawełnianych na rzecz mixow bawełny z poliestrem, w niektórych modelach nawet do 50% poliestru. Oni dyktują warunki na rynku i przez federację, która przygotowuje specyfikację produktu kontroluje produkcję i dystrybucję towaru.

Ja jednak działam na rynku karate kontaktowego, które nie jest sportem olimpijskim i restrykcje dotyczące uniformów tutaj nie obowiązują. Tutaj rzeczywiście decyduje o popularności marki klient.
Najbardziej znanym brandem w karate kontaktowym jest marka Isami. Firma japońska, też z kilkudziesięcioletnią tradycją. Kimona tej marki nosił Masutatsu Oyama, założyciel stylu kyokushinkai i przez to marka zyskała międzynarodową renomę. Stając się czymś w rodzaju Rolls Royce’a na rynku ubiorów do karate kontaktowego.

W 2015 roku postanowiłem, że chcę wyprodukować kimono pod własną marką. To jest zupełnie inny produkt niż tshirt czy kurtka, mimo, że to też będzie 100% bawełna. Z tshirtem jest tak, że to jest zakup zachciankowy. Jak się spodoba to klient kupi, ale musu nie ma. Z kimonem jest inaczej. Jak ktoś już się zdecyduje na regularny trening to kimono kupuję, bo będzie wyglądał na tle grupy jak wiecznie początkujący. Kimono jest więc koniecznością zakupowa. W tym segmencie konkurencja jest o wiele większa. W każdym europejskim kraju są producenci lub importerzy, którzy sprzedają ubiory do treningu karate. Są brandy »noname«, są tanie produkty - głównie z Pakistanu, ale takie są wymogi rynku. Klient takiego towaru poszukuje. Nie musi być jakość, musi być tanio. Początkujący, zwłaszcza dzieci, które szybko z rozmiaru wyrastają, albo (rodzice) rezygnują z treningu nie chcą inwestować dużej kwoty w ubiór, który potem będzie im zalegał w szafie. Zdecydowałem, że nie będę konkurował z Pakistanem, kto zaproponuje tańszy produkt i jeszcze mniej na tym zarobi. Próbując swoich sił na tym rynku uznałem, że jedyny sens zaistnienia na rynku to uniform w klasie premium, który będzie konkurował z najlepszymi markami pod względem jakości i funkcjonalności sprzętu.
Istnieje bowiem jednak w tej niszy klient, który szuka klasy premium. Ubioru, który będzie jego drugą skóra na treningu, który będzie wygodny i wytrzymały, i co oczywiste - będzie również miał odbicie w cenie. To są ludzie, którzy są już w karate od jakiegoś czasu, wiedzą, że chcą i będą ćwiczyć, potrzebują 2-3 kompletów treningowych, jak np. jadą na obóz i cenią sobie to, że kimono po roku nie będzie wyglądało jak ścierka.

Większość dzianin bawełnianych uzytach do produkcji kimon, zarówno tych tanich jak i asporujacych do jakości, jest śnieżnobiała, to znaczy chelmicznie odbarwiona, najczęściej z użyciem preparatów chlorowych i wybielaczy. To oczywiście jest proces, który osłabia włókna dzianiny, no i bynajmniej nie jest eco-friendly.
Tradycyjna, naturalna bawełna ma kremowy kolor wpadający w beżowy, z brązowymi i czarnymi plamkami, które znikają wraz z każdym kolejnym praniem. Kremowa bawełna po mniej więcej 20-30 praniach staje się biała, podczas gdy ta chemicznie bielona po 20-30 praniach staje się szara.
Najczęściej klienci mają problem z zaakceptowaniem kremowego koloru i trzeba im te szczegóły niestety tłumaczyć, gdyż według ich wersji to wybielone kimono »jest lepsze, bo lepiej wygląda«. Czasami myślą, że ten kremowy kolor to już taki zostanie i że sprzedaje jakiś »off-white« produkt.

Z tego co napisałem, jasno wynika, że naturalny kolor niebielonej bawełny to nie jest żaden atut sprzedażowy dla niewyrobionego klienta, który nawet jeśli będzie szukał jakociowego produktu, to nie rozpozna co jest atutem i ostatecznie wartością, która robi jakość.

Mimo wszystko postanowiłem, że mój produkt premium będzie »off-white«. Poziomem produkcyjnym do którego chciałem równać był produkt Isami, a konkretnie topowy model marki K-400. Ubiór charakteryzował się tym, że miał ciężką, solidną kurtkę wykonaną z 13 uncjowej 100%bawełnianej surówki o gęstym splocie (ok. 370g/m2) i lżejszych 10 uncjowych spodniach wykonanych z prążkowanej dzianiny. Lżejsze spodnie zapewniały łatwiejsze operowanie nogami, niż te wykonane ze sztywnego i ciężkiego materiału. Przeszycia były wysokiej jakości - bardzo dokładne, z użyciem solidnych nici, wzmacniane w miejscach, gdzie występują największe naprężenia podczas używania sprzętu. Te wzmocnione przeszycia są wykonane starą, tradycyjną metodą, która wymaga 2, a nieraz trzykrotnego przeszywania. Robi się to na starym parku maszynowym. Dziś wiele firm dzisiaj odchodzi od starych, tradycyjnych przeszyć ze względu a kilkukrotne przekładanie materiału, które zabiera cenny czas, na rzecz szybkich dżinsowych przeszyć o podwójnym ściegu, który wykonuje się tylko raz. To oczywiście obniża koszty produkcji i skraca czas, ale wpływa ujemnie na funkcjonalność, wytrzymałość przeszycia oraz na jego wygląd. W wielu firmach, które zmieniły park maszynowy na nowoczesny i drogi sprzęt, tradycyjny sposób przeszycia jest już niemożliwy do wykonania, w związku z tym, że maszyny posiadają zupełnie inne głowice i nie są przystosowane do masowego szycia w taki sposób, żeby uzyskać już tradycyjny ścieg.


Isami nadal szyje swoje produkty w tradycyjny sposób. Jednyny mankament ich produktów jest to, że są one uszyte z materiału z naddatkiem. Kimono przybiera swój ostateczny fason po pierwszym praniu, podczas którego kurczy się o ok. 8-10%. Kupując nowe kimono kurtkę ma się zwykle do kolan, a spodnie są po pachy. Dopiero po praniu i obkurczeniu materiału dopasowują się one do rozmaru sylwetki. Jest to spory mankament. Jeśli wybierze się kimono za małe, które podczas przymiarki wydaje się za duże, wtedy jest problem. I podobnie w drugą stronę. Ja miałem do czynienia z czterema egzemplarzami ISAMI. Pierwsze zakupione kimono było idealne, następnie drugie nawet po wypraniu było za duże i sprzedałem je jako używane, a dwa kolejne były lepsze, ale nigdy już tak dobre i dopasowane jak pierwsze zakupione.
Innym mankamentem Isami było to, że kurtka kimona, po intensywnym treningu wchłaniała duże ilości potu i stawała się sztywna i nieprzyjema, powodując czasami otarcia. Konieczne było noszenie tshirta pod kimono, żeby tego uniknąć.

Projektując swoje kimono chciałem tych mankamentów uniknąć.
Po pierwsze - materiał przed wykrojeniem form był poddawany praniu wodnemu w fabryce, dzięki czemu odszyte uniformy były już szyte z obkurczonego materiału i miały już swój ostateczny wymiar: To co klient mierzył na sobie to był wymiar już po obkurczeniu. Jednocześnie pranie wodne nie było praniem chemicznym dzięki czeku siła i struktura włókien była nienaruszona i kimono nadal miało swój kremowy kolor.
Następny proces po uszyciu to było delikatne pranie emulsyjne z piaskowaniem, którego zadaniem było zmiękczenie dzianiny, tak, żeby podczas treningu materiał, który nabrał wody nie był jak papier ścierny i nie obcierał.
Te dwa procesy zwiększają oczywiście koszty wyprodukowania uniformu, ale otrzymuje się zupełnie inny produkt niż te, które proponują najlepsi na rynku. Jeśli chodzi o jakość przeszyć, to po prostu trzeba znaleźć producenta, który nie będzie robił kaszany i kupi grube i silne nici i będzie pilnował załogi, żeby nie robiła w systemie akorodowym na odwal się. I to jest klucz do sukcesu.

Pozornie oczywiście. Ludzie najczęściej kupują oczami, ale już niekoniecznie potrafią ocenić w skutecznym stopniu jakości produktu, bo do tego trzeba niestety trochę specyficznej informacji, żeby sprawdzić kilka istotnych, decydujących o jakości szczegółów. Ludzie już ze stażem treningowym najczęściej kupują »fajne, grube kimono« i większość szczegółów im umyka, bo nie mają o nich pojęcia i siłą rzeczy nie zwracają na nie uwagi.
Prawdziwy klient to jest ten, kto przyjdzie i kupi kolejny raz ten sam produkt tej samej marki. To zaświadczy, że wie o co chodzi i to jest sama w sobie jakość.
Projektując swój krój kimona zrobiłem je właściwie »pod siebie« i uwzględniłem kilka istotnych funkcjonalnych detali. Nie będę o tym się rozpisywał, ale powiem tyle, że kimona do tradycyjnego karate shotokan mają bardzo krótkie spodnie. Takie do pół łydki. W kontaktowym karate panuje inna moda i nogawka powinna zakrywać staw skokowy, żeby nie było widać czy stopa leży płasko na podłodze, czy może pięta jest uniesiona. To bowiem daje sygnał przeciwnikowi w jakim stopniu kończyna jest obciążona.
Są jednak ludzie w branży, którzy rozwinęli tą modę do przesady i powłóczą nogawka po podłodze, co jakiś czas podciągając opadające spodnie. Jeśli chce do nich sprzedawać, to niestety muszę się dostosować do ich preferencji i moje uwagi, że to głupio wygląda, jest na dłuższą metę niepraktyczne i wkurzające będą tutaj nie na miejscu.


Bez wątpienia jest to jednak istotny punkt sprzedażowy i kimono z krótkimi spodniami się nie sprzeda, nawet jak będzie taniej.
Innym detalem kurtki jest slit - boczne rozcięcie kurtki, które stosuje się po to, że gdy noga porusza do w górę i na boki, to przewiązana kurtka nie blokuje ruchu nóg. To rozcięcie musi być dopasowane do długości kurtki i rozmiaru całego kimona.


Podobnie jest z konstrukcją klina między nogawkami. On też pełni istotną rolę w funkcjonalności spodni i jego wielkość, jak również to od jakiej wysokości jest wszyty ustawia jego funkcjonalność i wygląd spodni.
Na początku planowałem, wyprodukować ten uniform w Polsce. Przez rok czasu szukałem w Polsce dzianiny - surówki bawełnianej, niebielonej, o odpowiednim, podobnym do splotu Isami strukturze materiału i odpowiedniej gramaturze. Nie znalazłem niczego podobnego. W końcu trafiłem na technologa produkcji, pana w wieku bardziej zaawansowanym niż ja, który powiedział mi, że mogę przestać szukać, bo niczego podobnego już w Polsce nie znajdę.
Jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku było to możliwe, bo w Pabianicach był zakład dziewiarski, który miał przedwojenną maszynę, do której specjalnie była zbudowana 120 metrowa hala. No, ale przyszli nowocześni po MBAjach, rozwalili starą halę, maszyny oddali na złom, wzięli kredyt i postawili »nowoczesny park maszynowy«, oczywiście bardziej wydajny, ale maszyny nie były w stanie już wyprodukować dzianiny o takim splocie.
Moją fabryka w Chinach, w której do tej pory produkowałem swój sprzęt niestety nie przeżyła kowida. Restrykcje, spowolnienia, zawieszenia produkcji, kwarantanny, jak również zamknięcie sportu na prawie trzy lata spowodowało, że fabryka padła. Wiadomo, że pensję, kredyty, leasingi, wynajmy trzeba płacić, a jak nie ma z czego, to plajta jest jedynym scenariuszem. Znaleźć nowego producenta, który zrobi podobny produkt wysokiej jakości wcale nie jest łatwo, bo ludzi, którzy sobie cenią jakość i będą chcieli się bawić w detale, jest dużo mniej niż tych co się zadowolą byle czym, również na poziomie projektowania czy produkcji.


Spotykam sporo ludzi, którzy kupują brand jako nazwę, zakładając przy tym, że kupują jakość. Czasami to nawet antyjakość mają za standard, a wszystko co jest jakością, to w zasadzie tego nie rozumieją i uważają za zbytek, który niepotrzebnie podnosi cenę.
Żeby docenić jakość, to trzeba mieć jakieś minimum informacji, doświadczenia i praktyki. Wtedy jest jakaś szansa, że coś tam zacznie świtać. W każdej domenie są jednak ludzie, którzy zadowolą się produktem słabszym, który jest dobrze wyeksponowany i jest o nim dużo informacji, co niekoniecznie idzie w parze z jakością. Jest cała generacja ludzi, którzy nie muszą mieć srebrnych zastaw i plastikowy talerz z Ikea wystarczy i jeszcze na dodatek będzie robił za wyznacznik jakości. Nie stanowi to jednak żadnego istotnego punktu odniesienia do wymodelowania własnej strategii.

Podsumowując te dywagacje, mogę stwierdzić, że posiadanie dopracowanego produktu, dostępnego w konkurencyjnej cenie, mając kontakty w branży, znając docelową grupę i mając bezpośredni dostęp do ostatecznego klienta to jest ciągle za mało, żeby mówić o sukcesie. Czegoś mi brakuje. I nie bardzi potrafię zrozumieć co to może być. W moim sprzęcie ćwiczy i startuje czołówka reprezentacji Szwajcarii, prezydent Międzynarodowej Federacji Karate trenuje w moim sprzęcie, a twarzą mojego produktu jest mistrzyni świata karate. To jest ciągle za mało, żebym mógł mówić o jakimś wielkim i spektakularnym sprzedażowym sukcesie i być liczącą się marką na rynku. Problemem jest klient, który mało co rozumie z tego jaki produkt dostaje do ręki. Informacja w tym zakresie, edukacja i promocja to konieczne narzędzia do sukcesu, tak samo jak wiedza fachowa w zakresie treningu i rywalizacji sportowej jest kluczem do sportowego sukcesu.
Sukces zawsze należy do bardzo wąskiego grona ludzi, którzy potrafią się wdrapać i pozostać na szczycie piramidy.

Jakość produktu jest tylko jednym z wielu elementów składających się na ostateczny sukces i prawdopodobnie nie jest to najważniejszy czynnik w całej układance.

 



tagi: isami  tokkaido  jakość produktu   kimono do kyokushin karate 

valser
18 marca 2024 10:44
49     2128    22 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @valser
18 marca 2024 11:45

Chyba jedyny sposób to docieranie do klienta z tekstami takimi jak ten. Od razu wiadomo po czym odróżnić podróbkę od wyrobu wysokiej jakości. Producenci towaru przeciętnego tego typu informacji na swoich stronach nie podają.

Kiedyś trafiłem przypadkiem na stronę producenta jakichś "kultowych" płaszczy, tam szczegółowo opisano jak płaszcz ma być zrobiony. Np guziki muszą być rogowe,a dziurki w pasku nie mogą być przebite nitami otworkowymi lecz obszyte w kółko, co wymaga specjalnej maszyny.

 

zaloguj się by móc komentować

peter15k @valser
18 marca 2024 11:54

Będąc pierwszy raz w Londynie ( to było bardzo dawno ) i nadzieją powrotu oczywiście w dżinsach, co tamtych czasach u nas było warunkiem "zaistnienia towarzyskiego nastolatka" nabyłem słynne Levis- y. Denim był takiej jakości i grubości, że te Levisy można było oprzeć o scianę i "stały".... Potem przez lata ścierały się "tak jak należy" pracując na swoją nazwę blue jeans ...Dziś jak podejrzewam jakość nieosiągalna.  Przykład współczesny - nabywam mydło w kostce. Doszło do tego, że markowe mydła przestają się mydlić w połowie stając się rozklejoną breją.  W marketach z półek wysypują się owe para-mydła podczas gdy mydełko pewnej spółdzielni z Krakowa znika.  Mydli sie do końca.. Dobry wyrób może się przebić pod warunkiem, że dystrybucja z powodów sobie znanych go nie zamorduje...

zaloguj się by móc komentować

chlor @peter15k 18 marca 2024 11:54
18 marca 2024 12:25

Ale jak obecnie reklamować prawdziwe mydło skoro jest robione z tłuszczu zwierzęcego?

 

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 18 marca 2024 12:25
18 marca 2024 12:30

Naturalnie, ze jako produkt naturalny... hehe.

zaloguj się by móc komentować

peter15k @chlor 18 marca 2024 12:25
18 marca 2024 12:44

Może wystarczy tylko pokazać, że spełnia przynajmniej wymogi formalne z nazwy - tzn mydło sie mydli a to niespodzianka...

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @valser
18 marca 2024 12:47

U mnie Reserved nie kwalifikuje się już nigdzie. Po paru wkurzających efektach pierwszych prań (coś a'la czasomierze Salvadora Dali) hurtownie tekstylnego szajsu o tej nazwie omijam szerokim łukiem.

Sam zauwazyłeś, że ze sportów walki pozostaną niedługo badziewne ustawki. Zdeprecjonuje to sporty walki i sporty wymagające dyscypliny.

Więc rynek karate też będzie się raczej kurczył. Kto wie. Może trzeba zacząć projektować odzież do walk z hełmem albo okularami 3D na łbie? Ale nie mam pojęcia jak mógłby taki zestaw wyglądać.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @valser
18 marca 2024 12:48

Ludzi się edukuje ale "inaczej". Nawet jakim się ekwipunek popsuje, to ktoś im wytłymaczy, że tak musi być, bo ciężko trenowali. 

Chodzę po górach z plecakiem i widzę, co ludzie noszą, co kupują i za ile. To jest koszmar. Przy czym każdy patrzy na mnie jak na dinozaura i stara się "pomóc" podpowiadając, co najlepiej kupić i co dobrze się nosi. Kiwam głową, uśmiecham sie i robię dalej swoje. A problem z kupowaniem właściwego sprzętu to standard. Nie raz musiałem przerabiać kupione rzeczy po swojemu, żeby spełniały swoje funkcje dobrze

 

zaloguj się by móc komentować

valser @Alfatool 18 marca 2024 12:47
18 marca 2024 13:49

Karate to specyficzny rynek. Sport stanowi ulamek rynku. Wiekszosc ludzi trenuje i nie startuje w zadnych zawodach. Rywalizacja sportowa to jest ulamek trenujacych. To jest bardziej lifestyle wojownika z wielkich miast pomieszany z "filozofia wschodu" i etosem samuraja. Niestety tutaj tez jest wiekszosc rzeczy traktowana bardzo plytko, na poziomie memow.

Ludzie z karate nie maja zadnej estymy do mma. Wiekszosc trenujacych traktuje rywalizacje sportowa w batkach w oktagonie jak barbarie i ponizajace wojownika gladiatorstwo wiec jakies medialne eventy za duze pieniadze nie robia tutaj spustoszenia. "Wartosci" sa magnesem, ktorych w bojce za pieniadze po prostu nie ma. Sa wzajemne bluzgi i grozby, ktore maja sprzedac event, a takie podejscie jest "niegodne wojownika". Szacunek, etykieta, honor, odwaga, itd. To z karate nie zniknie. Gdyby karate mialo pojsc ta droga co mma, to juz by go nie bylo.

Co do LPP - Reserved to nie da sie ukryc, ze oni na tych masowo sprzedawanych produktach niskiej do sredniej jakosci zrobili mase pieniadza i zdominowali w Polsce rynek w segmencie casual clothing. Jakosc produktu nie grala tu zasadniczej roli. Inne atuty zdecydowaly o sukcesie.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @valser 18 marca 2024 13:49
18 marca 2024 15:03

Mam nadzieję, że karate nie polegnie w bojówkowym reservualnym zelpepeceniu.

W sumie goły nie chodzę. Zmieniłem sklepy. Czasem jakieś badziewie i tak się trafi, bo w sumie niestety wszędzie go więcej.

Lubię grzebać w t-shirtach w sklepch gdzie sprzedają wiele różnych marek. Jakość i gęstość materii można łatwo wtedy porównać . Trafić ze wzorem trudniej. A takim, że by się odwoływał do universum SN to tylko pomarzyć...

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser
18 marca 2024 15:46

Dzięki Valserze, bardzo mi miło, że Cię zainspirowało :}
Zwłaszcza temat tekstylny jest mi bliski, z racji Łodzi, wiadomo.
Z panem Kuldahrusem jeszcze nie skończylam wymiany, szykuję się do dalszego ciągu

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser
18 marca 2024 15:54

Fajnie, że napisałeś o tym T-shircie polskiego Reportera, o którym kiedyś rozmawialiśmy i coś tej marki na własne oczy widziałam (chyba kosztula to byla). No właśnie - jakość! Ja też kojarzę prawie niezniszczalne bawełniane rzeczy sprzed 20-30 lat, a teraz jak dziecko kupuje markowy T-shirt za ciężkie pieniądze to po paru praniach on się kurczy o jakieś 30 procent!!! Więc cena wcale nie mówi o jakości. Ale chyba powinno się lansować rzeczy dobre. Tylko skąd to wiedzieć, że taka koszulka z logiem Krokodyla okaże się tandetą? Chyba to jest szyte z jakiejś modyfikowanej genetycznie bawełny. Może nasionami już też zarządza Monsanto... tak sobie rzucam, bo byłabym tego ciekawa. 

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 18 marca 2024 15:46
18 marca 2024 15:59

hehe... czyli szykuje sie epopeja-grillada. Lece po popcorn.

Ja juz sam nie wiem. Im dluzej zyje i tkwie w tym biznesie tym mniej kumam. To czego sie nauczylem ostatnimi czasy, to nie forsowac i nie realizowac wlasnych pomyslow, bo wychodzi na to, ze tylko mnie one sie podobaja. Poza tym - klient nasz pan. Ma pomysl, to ja go zrealizuje i dostarcze. No, ale tu tez roznie wychodzi. Wielokrotnie potwierdzone, ze w glowie i na papierze pomysl ma sens, a rzeczywistosci wychodzi taka kaszana, ze nie wiadomo co z tym zrobic.

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 18 marca 2024 15:54
18 marca 2024 16:06

Z mody meskiej. Wjezdzasz do sklepu, zeby kupic np. czarny tshirt pod marynarke. Zeby bylo sportowo, ale elegancko. Jak juz sie trafi jakis tshirt, to zawsze bedzie spaprany jakims logo, ktore "male i dyskretne" z daleka wyglada jak paproch na ubraniu. No i 150 zeta to cena startowa. W Szwajcarii to wyglada jeszcze gorzej. Ja mam do tego awersje, ze chodze w czyms i robie za slup ogloszeniowy.

Ja co jakis czas domawiam do realizowanych zamowien gole tshirty dla siebie i juz takich rzeczy nie musze kupowac.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Alfatool 18 marca 2024 12:47
18 marca 2024 16:55

Takie szmaciane koszulki (nawet te dobre) trzeba suszyć poziomo, nie wieszać. Zdeformowane spryskać wodą, zawinać w folię i do zamrażarki na 24h. Potem powoli rozwijać i prasować ciepłym żelazkiem na płask zwłaszcza wokół szyji. Jak dobrze wyschnie prasować normalnie gorącym żelazkiem. Metoda naukowców japońskich. Faktycznie działa.

 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @chlor 18 marca 2024 16:55
18 marca 2024 19:18

No to niezła gimnastyka i jeszcze trzeba mieć wielkopowierzchniową pralnię w domu oraz dużo miejsca w zamrażarce. Kiedyś było łatwiej jednak :)

zaloguj się by móc komentować

chlor @BeaM 18 marca 2024 19:18
18 marca 2024 19:41

No tak, z jedną koszulą to jeszcze da się zrobić. Niektórzy mają dwie, albo nawet więcej.

Inny wariant to kupowanie najtańszych wyrobów i wyrzucanie do kubła zamiast prać.

 

zaloguj się by móc komentować

zkr @chlor 18 marca 2024 19:41
18 marca 2024 19:45

> Inny wariant to kupowanie najtańszych wyrobów i wyrzucanie do kubła zamiast prać.

Ja nigdy nie ubieram ubran prosto ze sklepu. Zawsze trzeba przeprac. Tzw. technologiczny brud a poza tym jest ryzyko, ze ktos przymierzal.

zaloguj się by móc komentować

chlor @zkr 18 marca 2024 19:45
18 marca 2024 20:19

Pranie nasyca chemikaliami zawartymi w środkach piorących. Nie ma dobrego wyjścia, trzeba prać szarym mydłem w rzece.

 

zaloguj się by móc komentować

zkr @chlor 18 marca 2024 20:19
18 marca 2024 20:35

> trzeba prać szarym mydłem w rzece.

ale do tego potrzebna jest tarka ;)
a tego zaden t-shirt nie przetrwa

zaloguj się by móc komentować

chlor @zkr 18 marca 2024 20:35
18 marca 2024 20:44

Tarka to przereklamowana nowinka. Tkaninę naciera się wodą z mydłem i tłucze nią o duży płaski kamień. Bez tarcia.

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @valser 18 marca 2024 16:06
18 marca 2024 20:46

T-shirty z tymi napisami czy znakami to koszmar. Nigdy ich nie kupowałem. Zawsze musi nez napisów. Może być kolorowy wzór - mam kilksdxiesiątvtakich koszulek z długim i krotkim rękawem, ale to jie bawełna tylko syntetyki z malutką domieszka bawełny. Dlaczego? Otóż na bawełnie nigdy nie uzyska się ładnego, nasyconego koloru, a kolor dla mnie to podstawa. Patrzę na kolor, a potem na materiał, a cena schodzi na dalszy plan. Ale syntetyki z domieszką bawełny nigdy nie będą drogie...:). No chyba że "markowe". 

Ciuchy kupuję w Chinach...tzn. z Chin przywożą. Jedyny wyjątek robię dla Alpinusa - po prostu podobają mnie sie ich buty (mam już 5 par butów od nich i mimo, że przez neta kupowane, to zawsze pasowały jak ulał), i inne turystyczne rzeczy, ich funkcjonalność i jakość. 

Bawełnianych koszul mam tylko 4 - z Wólczanki. Natomiast unikam ciuchów z lnu lub z domieszką lnu - strasznie się gniotą, a pognieciony ciuch wyglada fatalnie - koszmarem dla mnie są marynarki panów, wyglądające na plecach jak rysunki z płaskowyżu Nazca....koszule zresztą też (qiem, że jak się siedzi za kierownicą, to plecy się gniotą, no ale kierować można w t-shirecie lub sweterky, a potem się przebrać w nie pogniecioną koszulę i marynarkę). 

Spróbuj z żywymi odcieniami kolorów - jednolite. Tego brakuje na rynku. Nie bój się żywej pomarańczy, czerwieni, żywego żółtego, zielonego, niebieskiego typu lapis-lazuli, żywego/lazurowego błękitu, żywego fioletu. Żywy - czyli dobrze nasycony. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @valser
18 marca 2024 20:48

Tylko, że na bawełnie nie dasz rady osiągnąć efektu żywego, dobrze nasyconego koloru....nawet błękit jest blady. Na bawełnie tylko biel. Czarnego dobrze nasyconego też nie zrobisz. 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @valser
18 marca 2024 21:22

Miło, że zainspirowaliśmy :-)

Dobrze wiedzieć, że gramatura jest takim wstępnym wyznacznikiem jakości, kiedyś myślałem, że to tylko informuje o grubości materiału i ewentualnej odporności na przetarcia, ale nie że można po tym poznać czy będzie "obchodzić" w te kulki, czy się rozciągać lub nie po praniu. Muszę zapamiętać, że minimum 180g/m2.
Teraz faktycznie nie da się już kupić w miarę przystępnej cenie koszulki 100% bawełna i jednocześnie wytrzymałej, bo albo będzie mega droga albo po dwóch praniach idzie jako robocza. Najszczęściej trzeba właśnie wybierać takie z dodatkiem tworzyw bo wtedy trzyma kształt i nie wyda się fortuny.

Co do włokień z tworzywa sztucznego w materiale, to producenci którzy chcą zabłysnąć jako "ekologiczni" podają, że "materiał z tworzyw w 100% z recyklingu" i pyk już są "ekologiczni" :-)

 

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @BeaM 18 marca 2024 15:46
18 marca 2024 21:24

Myślałem, że już skończyliśmy :-) , a przynajmniej na tyle na ile się dało żeby nie strollować notki.

Jak będę miał czas to czemu nie, bo narazie to tylko wpadam na chwilę coś zerknąć i wypadam, tylko to by musiał być jakiś tekst w temacie żeby właśnie nie trollować.

 

zaloguj się by móc komentować

Alberyk @valser
18 marca 2024 22:13

Znakomity tekst!

Myślałem, że to ja jestem takim maniakiem jakości ;-) Po moim powrocie do judo po -dziestu latach rozglądałem się za kimonem (judogi) i wiekszość taka jakaś szmaciana. Dawniej były takie ciężkie plecione zbroje. Udało mi się w jednej z hurtowni kupić zalegające stare gramatury 800/900g, lecz do zawodów mnie w nich nie dopuszczą, sentyment jednak zwyciężył i mam je na treningi - jak za starych czasów.

Co do reserved to pełna zgoda, obecnie to szmacianka. Mam ze dwie kuszule letnie sprzed 10 lat, które się trzymają, obecnie tam nawet już nie zaglądam, wystarczy dotknąć wystawione t-shirty i się odechciewa.

Cieszy ten etos tradycyjnych sztuk walki, bo faktycznie to całe mma kojarzy mi się jednoznacznie i na pewno nie ze szlachetną sztuką. Z drugiej strony, może lepiej jak dzieci w ogóle się turlają po podłodze zamiast narażać się na odciski i garba od tabletów.  Jednak klasyczne karate, judo ... to są zasady, przygoda i styl życia.

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

sannis @valser
18 marca 2024 22:38

Modus operandi jest identyczny począwszy od produkcji aut na pieczeniu chleba kończąc.  Z pewnością znasz markę True. W środku tego sezonu rozsypał mi się nosek w RBK (takie z pompką) i mimo ze jest to rzecz naprawialna okazała się niemożliwa do naprawienia, bo takich nosków nie produkują a inne nie pasują. Zmuszony więc byłem do nabycia nowych łyżew, wściekły bo tamte spasowane były idealnie. Środek sezonu, wielkie wyprzedaże i promocje z tym związane ale wiadomo rozmiarówka wyprzedana, zostały tylko skrajne numery.  Wybór od lat w zasadzie ogranicza się do Bauer/CCM (korpo NIKE/RBK). Gdzieś tam wcześniej słyszałem o tym brandzie True, widziałem jakieś filmiki na YT i tyle. Tak sie zlożyło, ze do przymiarki i ewentualnego kupna pozostały tylko te True no to skorzystałem z okazji. Finalnie w cenie 2/3 odpowiednika Bauer/CCM otrzymałem odróżniający się od korpo konkurencji produkt mający dodatkowo innowacyjne rozwiązania (profilowanie okolic kostki). Mnie akurat bardzo przypasowały (mam porównanie do Supreme, Tacks)  i jestem zadowolony, ale jak wyskoczyłem w nich na taflę to wiekszość z niedowierzaniem patrzyła, że nie kupiłem Bauerów, tylko "jakieś wynalazki"....      

zaloguj się by móc komentować

aember @valser
18 marca 2024 22:39

Świetny tekst. Nie spodziewałem się, że przeczytam tak niszową historię z zapartym tchem.
Dzięki!

zaloguj się by móc komentować

valser @sannis 18 marca 2024 22:38
18 marca 2024 23:06

Mam co roku przeglad wynalazkow bo na obozach hokejowych Ochsnera pojawiaja sie klienci, ktorzy szukaja "edge", jak to jeszcze urwac gram, milimetr, ulamek sekundy.

Scott van Horne to legenda i ikona jesli chodzi o lyzwy robione na zamowienie. Solidny sprzet, troszke ciezszy niz te wszystkie poodchudzane nowoczesne modele, ale w sumie to nie ma wiekszego znaczenia. Wiele z tych odchudzonych modeli wchodza w obszar, ze staja sie slabe i pekaja. Zwlaszcza jak ktos jeszcze przegrzal sprzet w piekarniku.

Ja kupilem dwie pary Bauerow Nexus N2, ktorych juz nie produkuja i z tymi dwoma parami to juz chyba dojade do dni ostatnich. W jednym mam zamontowane plozy Marsblade, a w drugich Tuuk. To juz bedzie dwa sezony jak jezdze na Marsblade i mam zamiar teraz wymienic ploze z Tuuk na Marblade, ktory wypuscil wersje 2.0. Na Tuukach juz nie potrafie jezdzic.

Kupowalem Bauera bo akurat na to mam znizke 50% jako trener w Akademii.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @Kuldahrus 18 marca 2024 21:24
18 marca 2024 23:21

Dalszy ciąg to był jednak z panem zkr :) Nie chciałam trollować notki, czasem rozwija się nieoczekiwanie wątek, który odskakuje od tematu głównego, takie uroki dygresji

zaloguj się by móc komentować

BeaM @chlor 18 marca 2024 20:44
18 marca 2024 23:23

Czyli nie ma to jak tradycyjne metody jaskiniowców :)

zaloguj się by móc komentować

valser @Alberyk 18 marca 2024 22:13
18 marca 2024 23:30

Podziekowal za pochwalke.

Generalnie tak sie porobilo, ze w Decathlonie mozna juz kimono za 69 zlotych kupic, ale tam jest 65% poliestru i 35% bawelny, w sumie w cenie tshirta. No, ale maja tez 100% poliestrowe kostiumy dla doroslych po 260. I do tego leca opinie, ze super jakosc. Tak to jest jak sie nie ma do czynienia z produktem rzeczywiscie jakosciowym. 

Poczatkujacy nie jest dla mnie targetem sprzedazowym. Sektor dzieciecy tez odpada. Najmniejszy rozmiar jaki robie to 160cm dla doroslych konusow. Ja raz na tydzien srednio dostaje oferte z Pakistanu, ze beda dla mnie szyli po 7.50 USD za sztuke. Zalosc bierze. Nie bede im nawet dawal szansy, zeby mi prototyp robili. Z pakistanu to ewentualnie jakies skorzane wyroby, rekawice, worki, tarcze. Ale ja tym nie chce handlowac.

Bede chcial zrobic jakas fajna linie meskiego casual. Elegancko, ale na sportowo. Kolekcja tenisowo-golfowa. Spodnie, polowki, koszule, sweterki, bluzy.

Wbilem sie w produkcje strojow i gadzetow dla kibicow w moim klubie hokejowym. Robie teraz retro-vintage bluze z kapturem, ktora bedzie stylizowana na bluze do hokeja. Lampasy na rekawach, kaptur i naramienniki zintegrowane i oczywiscie duze haftowane logo-aplikacja na klate. Troche jest z tym roboty, ale za chwile prototypy mam gotowe i na nowy sezon bedzie szlagier.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @aember 18 marca 2024 22:39
18 marca 2024 23:35

Dziekuje. Zrobienie czegos na poziomie daje duzo satysfakcji i nie koniecznie od razu sa z tego pieniadze. Ja czasami sprzedaje scharz, mydlo i powidlo i jest z tego szybka kasa, ale nie ma zadnej satysfakcji. Zamowil, wystawil fakture, dostarczyl, skasowal i zapomnial o temacie. Jakosci prozno szukac. Ostatecznie teraz, po tej calej menelni kowidowej w cenie jest szybka realizacja tematu, a to nie zawsze da sie szybko obstawic.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @BeaM 18 marca 2024 23:23
18 marca 2024 23:41

ale pod nazwą mikrokawitacja.

 

Żartuję, ale to chyba tak jest.

@chlor - kijanka ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @MarekBielany 18 marca 2024 23:41
19 marca 2024 00:05

chlor-kijanka super nazwa :)

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser 18 marca 2024 23:30
19 marca 2024 00:07

Pragnę zauważyć, że w tekście nie padła nazwa marki/sklepu - tego brak mi do pełni szczęścia i odniesienia do pewnej kwestii

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 19 marca 2024 00:07
19 marca 2024 00:10

Jakiej marki? Jakiego sklepu?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @BeaM 19 marca 2024 00:05
19 marca 2024 00:12

Ale to raczej wspomnienia z lnu.

:)

Pracochłonne, niewydajne i trwałe.

 

 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser 19 marca 2024 00:10
19 marca 2024 00:15

No, hallo -  Twojej!

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 19 marca 2024 00:15
19 marca 2024 08:49

alez jest. Highly visual. Obrazki mozna tez czytac.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser 19 marca 2024 08:49
19 marca 2024 09:52

Pewnie , że można, ale akuarat z tego plakatu to nie wynika, co jest nazwą firmy/brandu, a co produktem (oczywiście dla niewtajemniczonych jak ja), ale komunikacja - czy to wizualna czy słowna - to ważna rzecz. Ta grafika wygląda jak zapowiedż zawodów, a niekoniecznie reklama jakichś tekstyliów dla fachowców. A kiedy z ciekawości wrzuciłam Karate-Outfit do google, to nie przekierowało mnie do jakiejś Twojej strony, a zatem trzeba by też wypozycjonować stronę (jeśli takowa jest), a jej zawartość ustawić pod SEO.
Zapomniałam wcześniej napisać, że bardzo ciekawy fachowy tekst stworzyłeś. 

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 19 marca 2024 09:52
19 marca 2024 10:22

No wlasnie... dylematy pozostana zawsze. Czy promowac produkt, brand czy siebie? Slogan, ktory wali po oczach i ma scisly zwiazek z produktem i jego atrybutem.

Promowanie produktu przez strone internetowa mam juz za soba. W moim przypadku to byly piniondze wyrzucone w bloto. Mit, ze jak sie wyswietlasz na pierwszej stronie googla to sprzedajesz zdetonowalem jakies siedem do pieciu lat temu.

Wiecej zapytan o produkty mam na maila, telefon i fejsbuka niz przez strone czy z googla. Strone karate-outfit.com mam od trzech lat nieaktywna i paradoksalnie nie ma to zadnego wplywu na sprzedaz. Jak strona byla i sie wyswietlala w googleAd to i tak nie mialo to zadnego przelozenia na jakies wieksze zainteresowanie. Moze to dziala w innych branzach, jak np. rezerwacja hotelu, gdzie klienta trzeba zagarniac szeroko.

Mnie wyszlo, ze promowanie produktu przez internet, ktory jest dedykowany do specyficznej, okreslonej grupy ludzi, ktorych potrafie zlokalizowac fizycznie jest okrezna droga dotarcia do klienta.

zaloguj się by móc komentować


valser @valser
19 marca 2024 10:35

w marketingu jest zawsze za duzo nadziei, a wiadomo, ze nadzieja nie jest dobra strategia. Na przyklad nadzieja, ze klient bedzie rozumial tekst napisany po angielsku i bedzie mial swiadomosc, ze dzianina bawelniana sie obkurcza w zaleznosci od jakosci przedzy i rodzaju splotu.

 

zaloguj się by móc komentować

aember @valser 18 marca 2024 23:30
19 marca 2024 11:22

"Bede chcial zrobic jakas fajna linie meskiego casual. Elegancko, ale na sportowo. Kolekcja tenisowo-golfowa. Spodnie, polowki, koszule, sweterki, bluzy"

Mam nadzieję, że dasz znać z namiarem. Kupić sensowną polówkę to droga przez mękę.
A do tego cena wcale nie gwarantuje jakości.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @valser 19 marca 2024 10:22
19 marca 2024 11:39

Marketing to temet rzeka... Słyszałam, że dobrze robi (jak się nie chce działać poprzez stronę www) sama wizytówka w Googlu, masz takową? A z innych rzeczy to ponoć teraz to już FB się kończy, raczej się liczy IG i TikTok jeśli chodzi o zasięgi, bo fejs mocno tnie i zmusza do płatnych postów

zaloguj się by móc komentować

valser @BeaM 19 marca 2024 11:39
19 marca 2024 20:49

Mam. W Szwajcarii to sie samo robi, bez udzialu zainteresowanych. Urzad zalatwia sprawe.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @valser
19 marca 2024 21:16

Internet to masówka i jak nie robi się masówki, to można zrezygnować z marketingu internetowego. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 19 marca 2024 00:12
19 marca 2024 23:46

Tego nawet lodzermensche nie umiały.

 

Zbyt oderwani.

 

 

zaloguj się by móc komentować

onyx @valser
21 marca 2024 13:55

Super wykład jak spacer z inżynierem po fabryce. Już wiem czemu się robią te kulki na koszulkach. Czasem nawet na drogich markowych co mnie mocno irytuje zważywszy na absurdalną cenę w stosunku do innych kawałków poszycia męskiego :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować