-

valser : Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie

Post Scriptum, czyli dlaczego milczenie jest złotem

..."zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co "dziś" się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości"...


Pięknie dziękuję Mniszysku za tą myśl głęboką, która dotyka sedna sprawy i mnie bezpośrednio.
Dla siebie z tego tyle wyciągam, że diabeł nie śpi i atakuje tam, gdzie pozornie jestem silny, ale w rzeczywistości najsłabszy. Będę o tym pamiętał, ale niestety, póki co, dla własnego i innych dobra nie dam rady zrezygnować ze stosowania zasad - „nie ma litości” i „śmierć frajerom”, zwłaszcza w odniesieniu do własnej osoby. Jeśli to zrobię, to jest niebezpieczeństwo, że się rozlecę na nieistotne kawałki.
Wygląda na to, że napisałem w ostatniej notce o dwa zdania za dużo, ale stało się i w tej chwili другого выхода нет.
Generalnie nie ma z żadnej sytuacji „odwrotu”, albo „powrotu”. Trzeba trochę pożyć, żeby się zorientować, że życie generalnie to ulica jednokierunkowa. Ja jestem z tym OK. Nie będę przepraszał, robił nagłych zwrotów czy ulegał prośbom. Jest jak jest i można już tylko do przodu patrzeć.
Chyba wczoraj byłem zbyt lakoniczny więc jakieś dopowiedzenia w temacie są wskazane. Przede wszystkim chcąc traktować sprawy poważnie i uniknąć sytuacji w stylu „wiodł ślepy kulawego” nie mogę się dalej pchać maliny, ani pchać innych. Tym bardziej, że głąbów, szarlatanów, ciężko przestraszonych, wariatów witających się łokciami, podkupionych propagandystów jest już tylu, że niby jeszcze jeden nie zrobi różnicy, ale czemu ja mam za takiego robić, to akurat nie wiem. Nie może się przytrafić nic gorszego w moim mniemaniu, żebym zacząć pisać o „rzeczach szczególnie ważnych”, albo nie daj Panie Boże zaczął np. robić recycling ze swoich tekstów. To jest ten moment, który jest zbyt blisko i wtedy to naprawdę lepiej się zamknąć.

Gabriel sprowadził wczoraj sprawę do „mieszania biznesów”. Ja mojej obecności na SN nie mogę traktować jak biznesu. Nie monetyzuję swoich tekstów. SN to biznes Gabriela i nie ma w tym nic złego, ani dziwnego. Przychodzę i jestem gościem/klientem. Nie przychodzę też z własnym biznesem i niczego ani nie mieszam, ani nie sprzedaję. Poza tym, zarabiałem w życiu na tyle różnych sposobów, że nie jestem przywiązany do żadnej formy na tyle, żeby z niej nie zrezygnować i nie zastąpić inną. Dlatego biznes jako taki сдесь не причем. Każdy pieniądz, który da się policzyć jest dobry. Cała sprawa jest dla mnie z innego poziomu niż „mieszanie biznesów”, do czego później dojdę.

Nie pojawiam się tutaj, żeby robić koncert życzeń, albo, żeby swoimi tekstami realizować jakąś grupową terapię, ani, żeby stymulować jakieś swoje szajby czy niedostatki, ani też nie mam żadnego przymusu pisania. To komfortowa sytuacja, zwłaszcza jak się zastanowić co zyskuję i co tracę publikując tutaj swoje teksty? W żadnym wypadku biznes to nie jest. To zresztą dotyczy większości z nas, którzy przychodzą tutaj, piszą i nie monetyzują swoich tekstów.
Nawet gdyby Gabriel ten biznes SN zamknął, to może jakiś uszczerbek by odczuł, ale świat by się nie zawalił. I to jest jedna z perspektyw, które mnie również dotyczy – jeśli przestanę pisać na czas jakiś, to świat się nie zawali. Ani mój, ani wasz. I to jest proszę Państwa bardzo dobra wiadomość.

Proszę jeszcze raz zauważyć. Napisałem, że „przestanę pisać na czas jakiś”. Nigdzie nie znikam. Stanę się tylko czasowo konsumentem treści, które się tu pojawiają. Nie ma w tym nic dziwnego, a robienie wokół tego cyrku i przypisywanie różnych dziwnych motywacji i wyciąganie idących za daleko wniosków jest śmieszne. Większość ludzi, która tutaj przychodzi czyta i milczy. Część ludzi decyduje się, żeby komentować i tylko część komentatorów ma bloga i publikuje autonomiczne teksty. Nieliczni piszą notki i nie komentują ani pod swoimi, ani pod cudzymi notkami.

Tyle wstępu.

Teraz do rzeczy. Peter Twist, o którym poprzednio pisałem zamknął swój biznes z końcem grudnia 2020. Ja się dowiedziałem o tym tydzień temu i przez ten czas trawiłem ta informację, próbując wyciągnąć z tego jakieś wnioski dla siebie, które ostatecznie są dla mnie jednoznaczne i nieodwołalnie konkluzywne. Nie chce jednak tego spłycać do biznesu, chociaż ten kontekst sam się narzuca, ale to nie o biznesy chodzi.  

Informacja, o tym, że Peter Twist zwinął swój geszeft, w którym na stałe pracowało min. 200 osób w różnych miejscówkach, jest sygnałem. Każdy sobie musi wyciągnąć z tego wnioski dla siebie. A jak jeszcze ktoś pracuje w sporcie lub w fitnessie, to tym bardziej.
To była jego nagła decyzja i wielu ludzi zaskoczyła – w tym mnie. Żal mi gościa, ale tak kończą ludzie jednowymiarowi, którzy nie wypracowali w sobie żadnych innych obszarów, w które mogli spokojnie swoje pasywa i aktywa przenieść, nawet jeśli to byłby proces, który potrwałby trochę. Tak się kończy obstawianie na jedną kupkę. Takich jednowymiarowych, wysokiej klasy specjalistów, którzy całe życie zajmowali się tylko jedną rzeczą i doszli do wybitnych wyników jest wykosić najłatwiej. Mnie to nie grozi i ja takiej decyzji jak Twist nie podejmę. Nie chce też słuchać mędrków, że trzeba poczekać, albo że trzeba się zaszczepić to wtedy się wszystko zmieni. Ludzie gadają na głos takie głupoty i wydają się być przekonani do tego na tyle, że to wygląda rzeczywiście na pokładanie nadziei w idiotyzmie.

Czekać to można na lot do Smoleńska, albo na rampie w Auschwitz. Dla mnie sytuacja wygląda inaczej i chce ją widzieć, że mimo ograniczeń, narzuconych globalnie idotyzmów to jest szansa, żeby dokonać głębszej transformacji. To w sumie atrakcyjna perspektywa i dla mnie w sumie nic nowego.
Trzeba przyjąć, że cała ta obecna sytuacja, to ziszczające się marzenie Lejby Trockiego o światowej rewolucji, która zagląda w każdy zakątek świata. Mam zamiar tą okazję potraktować jako szansę i mam zamiar zacząć robić coś całkowicie innego, w żaden sposób niezwiązanego z tym co robiłem do tej pory. Nie ma jednak za dużo czasu i tym samym miejsca na wygłupy tez za bardzo nie ma.

Trzeba brać pod uwagę, ze są też tacy, których sytuacja zupełnie nie dotyczy i trudno się spodziewać, że Jeff Bezos z Amazona, któremu sprzedaż skoczyła o 40% w górę nagle będzie rzecznikiem zakończenia tzw. pandemii. Raczej chyba powątpiewam.

Sprawa jest prosta. Jeśli upadł Twist, to cały rynek fitness upadnie. Kwestia tylko kiedy, jakie będzie lądowanie i na jakich warunkach? Następne pytanie jest takie – czy ktoś się po ten rynek schyli, żeby ze zgliszcz podnieść?

Jak wspomniałem, są ludzie, którzy są zainteresowani przekierowaniem strumienia pieniędzy i zainteresowań do swoich tematów niż opanowywaniem nowych więc jest prawdopodobne, że sport zniknie i już go nie będzie. Dla takich jednowymiarowych jak Twist to będzie ostateczna tragedia, ale nie dla mnie. Ja pójdę w nowe rejony, takie które mnie na tyle zainteresują i będą na tyle atrakcyjne, że będę w stanie je opanować i zmagnetyzować. Robiłem to już tyle razy, że kolejny raz nie stanowi problemu. Dobra wiadomość jest taka, ze jak zniknie fitness, to może w końcu zacznie się coś dziać z sensem, a nie okultyzm w stylu „zmień swoje życie”, „stalowe pośladki w sześć tygodni” i tym podobne bzdury.

Ostatecznie są też z lockdownu małe pozytywy. Skończyła się na przykład niemiecka turystyka seksualna do Tajlandii i wykorzystywanie nieletnich. Ten strumyczek wysechł razem z zawieszeniem lotów. Nic tylko się cieszyć.

Bez względu na to kto ile i gdzie zarabia, i z kim jest poukładany większość z nas podlega tym samym ograniczeniom i niewiele da się z tym cokolwiek zrobić. Jest jak jest i szczególnie teraz ludzi nie stać na głupie pomysły. No chyba, że już takie całkiem extravagace jak np. zaszczepić się ruska szczepionką, która w EU jest niedostępna, bo ruska. Tych szczepionkowych apostołów trzeba uważnie obserwować i w umiejętny sposób wpuścić w kanał, razem z tą szczepionką.  
Dobry przykład dają Izraelici, których już przeszło połowa wyszczepiła się amerykańskim goovnem, a efekt jest taki, że prawdopodobnie będą się jeszcze szczepić trzecią dawką, bo druga średnio działa i ludzie po szczepionce i tak chorują.

Póki co, jedyna rzecz jaka mam w 100% pod kontrolą jest trening. Jestem w dobrej formie, skoncentrowany i jeśli tylko będzie taka potrzeba – aktywny i agresywny w wielu różnych obszarach.

Po świętach Wielkanocnych będę gotowy na pielgrzymkę – tak jak planowałem – na rolkach. Będę gotowy fizycznie i podbudowany duchowo.
Od zeszłorocznej wizyty w Wąchocku niedzielna msza, różaniec i czytanie Pisma stały się u mnie regularną praktyką, co odnotowuje za osobisty sukces i prawdziwe zwycięstwo priorytetów. Strasznie ciężko mi to wszystko przychodziło. Trening, robota i inne pierdoły przychodziły mi dużo łatwiej. No i jeszcze jedno. Gleby każdy z nas codziennie zalicza. Ja nie jestem wyjątkiem, może tylko w tym sensie, że szybko się podnoszę i napieram dalej.

Na najbliższe dwadzieścia tygodni nie mam innego planu i do lipca nic innego nie mam zamiaru robić tylko trenować. Camino do Santiago przez Francję do Hiszpanii jest na dzień dzisiejszy nie do wykonania i przestałem sobie tym zawracać głowę. Nie mogę stać na rampie i czekać na to, co skorumpowani durnie wymyślą na wiosnę. Nie będę swoich planów uzależniał od okoliczności. To jest właśnie życie w reakcji do zadanych sytuacji i tą strategią nigdy nic się nie ugra. Pojadę jak będzie optymalna koniunktura. Nie będę robił żadnych rzeczy na wariata.
Zaplanowałem trasę przejazdu 350km z St.Gallen do Saint-Maurice – od św. Galla do św.Maurycego. Precyzyjnej daty w tej chwili nie będę ustalał, bo to zależy na kiedy będę gotowy, w jakiej będę kondycji, jaka będzie pogoda, itp. Orientacyjnie wyruszę gdzieś między 15 kwietnia, a 15 czerwca.

Robię poza tym z tego wydarzenie, ale nie po to, żeby się chwalić jakimiś czelendżami, tylko, żeby sobie wytworzyć ciśnienie i motywację, że jak coś powiem, to sprawa musi stać się faktem.
Potrzebuje ośmiu tygodni, żeby wejść w rytm na rolach, odjechać treningowy kilometraż i przejechać trasę pielgrzymki będąc natrenowanym, a nie, że będę się skrobał z asfaltu z powodu złego przygotowania. Czekam jak będzie sucho, trochę ciepłej i bez wiatru. Myślę, że jeszcze w tym miesiącu odjadę pierwsze treningowe kilometry.
To będzie moja pierwsza w życiu pielgrzymka. Cieszę się na to. Nie traktuje tego w kategoriach sportowego wyczynu, chociaż mordęga jest pewna. Mam nadzieję, że mając wyznaczony jeden cel dokąd zamierzam dojechać będę w stanie dostrzec inne rzeczy, które wyrwą mnie ze stanu przymusowej bezczynności i nonsensu czekania na tzw. lepsze czasy. Czekanie jest prawie zawsze błędem, a bezczynność jest wrogiem duszy. Jest nadzieja we mnie, że moja pielgrzymka wiele spraw w mojej głowie poukłada i wyjaśni.
Pojadę przede wszystkim przeprosić i podziękować. Ostatecznie jak popatrzę do tyłu to niestety i na szczęście jest za co.

Kiedy ciemność jest największa, wtedy właśnie rysują się nowe możliwości. Tak widzę swoją i naszą sytuację. Mam w tej chwili jeden kierunek. Klasztor w Saint-Maurice. Pokładam nadzieje, ze Pan Bóg mnie poprowadzi i wskaże coś więcej. Dopóki nie znajdę nowych punktów na horyzoncie, do których będzie można się kierować, nie nadaje się na nawigatora. Nigdzie jednak nie znikam i nie uciekam. To co robię nie wynika z załamania, zwątpienia, poddania się i nie jest żadną chwilą słabości. To chwila zdecydowania i siły. Nie stać mnie, żeby wam cisnąć kaszane. Myślę, ze to jest fair.

Milknę. Tylko po to, żeby wrócić w swoim czasie mocnym tekstem.

Się na koniec teatralnie zrobiło.



tagi:

valser
9 lutego 2021 08:58
19     3047    26 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

bolek @valser
9 lutego 2021 09:34

"Czekanie jest prawie zawsze błędem, a bezczynność jest wrogiem duszy."

Muszę to wydrukować i powiesić nad łóżkiem.

Powodzenia i czekam na Twój powrót! Mam nadzieję, że to nie jest błąd ;-)

zaloguj się by móc komentować

lch @valser
9 lutego 2021 09:38

+++nie dam rady zrezygnować ze stosowania zasad - „nie ma litości” i „śmierć frajerom"+++

Jesteś pewien, że powyższa sentencja jest w tym samym "duchu" co cytat Mnisziska na początku tekstu?

 

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @valser
9 lutego 2021 09:59

Utrzymanie kondycji fizycznej i związanej z nią psychicznej jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Ona nie zniknie. To, że jeden z ważnych mistrzów fitnes zrezygnował z działalności może być wynikiem wyłącznie czynników ekonomicznych i optymalizacji finansowej, a nie zniknięciem bazowej potrzeby u klientów. Ta potrzeba będzie zawsze. Branża się odrodzi, i może nawet szybciej niż nam się zdaje, po setnej mutacji wirusa wszyscy się przyzwyczają. Może tylko niektóre podmioty z branży przejdą w inne ręce. Nie chodzi mi o tanie pocieszanie. Takie jest życie. Trzeba tylko przetrwać kryzys w możliwie dobrej kondycji finansowej i psychicznej, by można było włączyć się w odpowiednim momencie, w być może nowe formy.

zaloguj się by móc komentować

kacperek @valser
9 lutego 2021 10:01

Deja vu? :)

 

valser @KOSSOBOR 28 grudnia 2019 13:29

28 grudnia 2019 19:49

Nie martwcie sie, zwlaszcza na zapas. To syndrom tesciowej, z tego sie trzeba leczyc. Poza tym... Licho zlego nie bierze.

Ja tymczasem musze przebierac rekami, bo inaczej zatone. A nawet jak bede machal to i tak moge nie dobic do drugiego brzegu. Najpozniej w marcu sie okaze, czy dalem rade. Jest ciezko i rokowania nie sa najlepsze. Nie bede pisal przez czas jakis dopoki mi sie sytuacja nie wyprostuje.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @valser
9 lutego 2021 10:05

O , i  to jest ekstraklasa tekst. To do miłego powrotu za jakiś czas.  Powodzenia.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser
9 lutego 2021 10:26

No, ale ja dalej nie rozumiem, dlaczego piszedz o dryfie i panu Twiście, a konsekwencję ponoszę ja? Ludzie Cię czytają i to mi podnosi klikalność. Jak nie będziesz pisał klikalność trochę spadnie. Nie za dużo, ale trochę. Nic się rzeczywiście nie stanie, tak więc do niczego nie będę Cię namawiał, chciałem tylko być dobrze zrozumiany. 

zaloguj się by móc komentować

olo @valser
9 lutego 2021 10:32

obstawiam czerwiec, ale zycze/widze ciebie w maju

zaloguj się by móc komentować

MZ @valser
9 lutego 2021 10:48

"Czekać to można na lot do Smoleńska, albo na rampie w Auschwitz."

W punkt,powodzenia.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @valser
9 lutego 2021 11:13

Samotne pielgrzymki są chyba najtrudniejsze, Szczęść Boże.

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @valser
9 lutego 2021 12:38

Ktoś przy mnie jakiś czas temu powiedział, ze czeka na powrót do normalności, a ja w tym momencie zdałem sobie sprawę, ze żadnej na świecie normalności nie było odkąd pamietam. Świat był nienormalny cały czas i ta cała pandemia wiele rzeczy nawet naprawiła. Prawda tez jest taka, ze niczego się takiego nie dorobiłem, co mógłbym stracić, ani majątku, ani biznesu. Jest mnóstwo spraw, które na tym cierpią, ogólnie dzieje się źle, ale nigdy nic innego się nie spodziewałem i trendy zawsze były widoczne. 
Jesli chodzi o plany diaboliczne, to niezwykle kojąco wpływa na mnie świadomość, ze za sterami siedzi tak Bill Gates, wiec jest szansa, ze to w końcu ruszy dopiero w którejś może szóstej wersji po service packu, a do tego czasu będzie kompletnie nieużytecznym bublem dla entuzjastów, taki nwo na niby.

Co do szczepionek, to się właśnie wkręcam na szybka listę, bo myśle ze to jest bubel i nie działa na nic, mam tez zamiar te wakcynacje przeżyć. Jestem przekonany, ze przyjmowałem już w życiu groźniejsze dla zdrowia i życia substancje. Większość ludzi jakich znał chce się zaszczepić, bo nie chcą umrzeć na COVID, mogą umrzeć na coś innego raczej, ale nie na to i żeby nie pochowali w tych workach.

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @valser
9 lutego 2021 20:26

"Póki co, jedyna rzecz jaka mam w 100% pod kontrolą jest trening. Jestem w dobrej formie, skoncentrowany..."

Tak trzymać.

Ja robię teraz, nie z tego nie z owego, łyżki drewniane. Rozlupuję sezonowane gałęzie i podążam za formą. Znajomy kupił u bezosa megaagregat prądotwórczy, gdyż jego obsesją jest hiperawaria europejskiej sieci elektrycznej. Sonja, też znajoma (Harry Kryszna), skupuje nasiona roślin jadalnych i szuka skrawków ziemii uprawnej.

Miło się Pana czyta.

Do wiosny może się tyle zmienić, że hej!

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @valser
9 lutego 2021 20:27

"przede wszystkim przeprosić i podziękować. ...

Milknę. Tylko po to, żeby wrócić w swoim czasie mocnym tekstem." 

Żadne teatralnie. Nie powiem też że marketing. Po prostu ciesiółka duchowa/treściowa/treściwa. Aż miło patrzeć jak te wióry lecą.

Na mnie najlepiej działa taka kolejność: przede wszystkim podziękować i przeprosić. Wtedy przeprosić bardziej wyciska ze mnie i krzesa. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @valser
9 lutego 2021 22:27

No dobra. Przyjmuję jak najbardziej.

Zatem z Bogiem i powodzenia, Valserze!

/Koleżanki szły do Santiago i opowiadały o przeprawie przez góry, bo tamtędy wiódł szlak. Zatem nie wiem, jak Ty na tych rolkach.../

zaloguj się by móc komentować

darkforce @valser
10 lutego 2021 17:48

Panie Valser, życzę powodzenia, radości, niech Bóg będzie z panem. Czekam na refleksje popielgrzymkowe:-)))

zaloguj się by móc komentować

qwerty @MZ 9 lutego 2021 10:48
10 lutego 2021 18:04

niektórzy z lotu do Smolenska zrezygnowali i na szybko dobrano kilku pasażerów [telefony nawet o 3.00 w nocy], trafilo na mojego znajomego i jak on się cieszył, że poleci bo wolne miejsce się zrobiło, teraz popatruję na jego grób na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

zaloguj się by móc komentować

MZ @valser
10 lutego 2021 21:03

Ciekawe z jakich powodów niektórzy rezygnowali...

zaloguj się by móc komentować

MZ @MZ 10 lutego 2021 21:03
10 lutego 2021 21:04

Miało byćdo "qwerty"

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @valser
10 lutego 2021 22:31

Powodzenia na szlaku pielgrzymkowym. 

 

W międzyczasie mógłbyś pisać o treningu. 

zaloguj się by móc komentować

McGregor @valser
11 lutego 2021 00:19

Odnoszę dziwne wrażenie, że motywacja zniknięcia z SN jest taka - jestem podobnie zdołowany sytuacją (covidovą paranoją) jak Wy, więc nie mogę odgrywć roli przewodnika stada ani innego guru. A w rzeczywistości raczej tego nie oczekujemy. Każdy z tu obecnych posiada jakąś unikatową wiedzę lub swoiste spojrzenie na jakąś kwestię i przez to tworzy treści atrakcyjne dla innych członków grupy. Tak jest też w Twoim przypadku. Wielu z nas czyta Twoje teksty dlatego, że nigdzie indziej takiej wiedzy nie uzyska - trójpak o Hongkongu był po prostu genialny. Takiej relacji osoby, która była, widziała i opisała nigdzie nie spotkałem. Podobnie w przypadku cyklu o treningu dla opornych (przekrojowe spojrzenie na fitness). 

Podsumowując. Decyzja jest suwerenna i dobrze, ale mam nadzieję, że zniknięcie będzie krótkie a powrót rychły. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować